Obieg zamknięty

  • Antoni Bielewicz,
  • Krzysztof Frydrychowicz,

Były szef niegroźny

Zdaniem przedstawicieli branży IT zagrożenia związane z odejściem szefów największych firm tylko w niewielkim stopniu są związane z ujawnieniem tajemnic biznesowych. Po sześciu, ośmiu miesiącach rozłąki z firmą, wyniesiona stamtąd wiedza przestaje być użyteczna, niezależnie od tego, czy urlopowany dyrektor podtrzymywał kontakty z branżą, czy też wykorzystał przerwę w pracy na wypoczynek.

Jak twierdzi jeden z "łowców głów", dobrze znający kulisy nominacji na najwyższe stanowiska w biznesie, dziś żadna z osób na eksponowanych stanowiskach nie zaryzykuje wykorzystania poufnych informacji do zdobycia nawet najbardziej intratnego kontraktu. Faktem jest, że trudno byłoby wskazać przypadki z ostatnich dwóch, trzech, a nawet pięciu lat wykradania prominentnych klientów przy okazji zmiany pracodawcy.

Nasi rozmówcy, w większości osoby, które kilkakrotnie zmieniały pracę w zarządach polskich oddziałów zagranicznych firm, twierdzą na ogół, że możliwości uzyskania przewagi dzięki zaczerpniętej od konkurenta wiedzy bywają mocno wyolbrzymiane. Po latach burzliwego rozwoju branży IT wszyscy wiedzą o sobie niemal wszystko. "Podobną wiedzą o rynku dysponuje każdy dobry szef zespołu handlowców" - mówią. Problemem przestało być zdobycie informacji o oferentach jakiegoś przetargu, ale problemem pozostaje umiejętność wykorzystania tej wiedzy.

Tu dochodzimy do sedna sprawy. Tym, co tak naprawdę "kupują" firmy, zwłaszcza te międzynarodowe, zatrudniając nowych szefów, nie jest ich wiedza dotycząca rynku IT (nawet jeśli można o tym przeczytać w każdym ogłoszeniu rekrutacyjnym na stanowisko menedżerskie). Tymi towarami są, po pierwsze, kontakty z osobami odpowiedzialnymi za rozstrzygnięcie przetargów i, po drugie, zdolności menedżerskie. Oczywiście, nic nie stoi na przeszkodzie, by firma na własną rękę zbudowała podobne relacje z decydentami. To jednak wymaga dużych nakładów i przede wszystkim czasu. "Kiedy przyjmowano mnie do pracy, na jednej z pierwszych rozmów padło pytanie, kogo znam z ważnych decydentów. Dzisiaj wiem, że moja odpowiedź została dokładnie zweryfikowana" - mówi dyrektor generalny oddziału amerykańskiej firmy proszący o zachowanie anonimowości. No i osobowość szefa, który jeśli jest odpowiednio charyzmatyczny, potrafi wykrzesać ze swoich podwładnych dodatkowy wysiłek. To pewnie odegrało rolę w ostatniej z dużych nominacji. "Dziś w IBM ludzie nawet chodzą dwa razy szybciej" - podsumowuje ostatnią zmianę jeden z kontrahentów koncernu.