Nie być czerwoną latarnią

  • Dariusz Bogucki,

W Polsce budujemy tak naprawdę jeden z boków trójkąta, podczas gdy pozostałe są w lesie. To nie jest tak, że firmy doradcze i technologiczne nie mają wiedzy na temat tego typu projektów albo nie potrafią ich sprzedać urzędom. Problemem jest raczej to, że w polskiej administracji myśli się o tym, jak papierowy urząd przenieść do Internetu, a nie o nowych innowacyjnych rozwiązaniach, które taki urząd mogą zastąpić.

W innych krajach takie rozwiązania powstają. Rząd Wielkiej Brytanii intensywnie rozwija system e-petycji, dzięki którym wnioski obywatelskie popierane przez 100 tys. osób staną się przedmiotem debat w Izbie Gmin. Najcelniejsze mają się zmieniać w pilotowane przez posłów ustawy. Dużą trudnością będzie wyławianie cennych inicjatyw obywatelskich w morzu petycyjnego spamu. Nie mogę zgodzić się z opinią pewnego menedżera "informatyzacji", który stwierdził, że w Polsce e-petycje nie mają sensu, bo zmienią się e-donosy.

Rozwiązania takie są zdecydowanie trudniejsze, bo odstają od tego, jak pojmujemy administrację i, jak dowodzi doświadczenie innych krajów UE, wymagają prac badawczych, jak taki "wirtualny urząd" mógłby działać. Być może powinniśmy dla polskiej administracji zbudować centrum otwartej innowacji, jakim był onegdaj PARC stworzony przez Xerox. Prace prowadzone w PARC poskutkowały wieloma przełomowymi odkryciami w obszarze teleinformatyki i pokrewnych dziedzinach, m.in. wynaleziono tam mysz komputerową i oparty na jej wykorzystaniu graficzny interfejs użytkownika, opracowano podstawowe technologie umożliwiające wymianę danych w sieciach komputerowych, a także praprototypy takich aplikacji, jak arkusz kalkulacyjny i edytor tekstów.

3. e-Administracja to nie tylko systemy, ale i cyfrowe kompetencje

W Polsce z Internetu korzysta już ponad 50% Polaków w wieku powyżej 16 lat. Ale wskaźnik ten nie rozkłada się równo w kategoriach wiekowych i geograficznych. W Diagnozie Społecznej 2009 dr Dominik Batorski stawia wręcz tezę, że mamy obecnie dwie Polski: jedną mniej liczną, nowoczesną, młodą, dobrze wykształconą; drugą znacznie większą, tradycyjną, słabo wykształconą i słabo radzącą sobie w obecnych czasach.

Doświadczenia innych krajów UE pokazują jednoznacznie, że bez podjęcia zdecydowanych działań na rzecz podniesienia poziomu kompetencji cyfrowych ludzie z drugiej grupy nigdy nie skorzystają z usług e-administracji i nie będą w pełni uczestniczyć w społeczeństwie informacyjnym. Bez tego nigdy nie osiągniemy wskaźników, jakie Komisja Europejska zakłada w Europejskiej Agendzie Cyfrowej. Mowa tam, że do 2015 r. 50% obywateli będzie korzystać z usług e-administracji, a 25% będzie przekazywać tą drogą formularze.

Na koniec jeszcze jedna refleksja. Celem tego artykułu nie jest "reforma instytucjonalna", ale, nie tylko moim zdaniem, nadszedł czas na postawienie sobie pytania: Jaki urząd powinien pełnić rolę ministra właściwego ds. informatyzacji? A może raczej, czy nie należy rozdzielić funkcji związanych z zarządzaniem społeczeństwem informacyjnym od nadzoru nad realizacją systemów IT w administracji? W Komisji Europejskiej za inicjatywy z obszaru społeczeństwa informacyjnego odpowiada DG INFSO. Ale wszystkie projekty IT prowadzone dotąd "niezależnie" przez dyrekcje generalne zostały przeniesione do nowej DG Informatyka (DIGIT). I wszyscy są zadowoleni.

Jeśli nawet uznamy, że Ministerstwo Nauki i Informatyzacji nie było ideałem, to pamiętajmy, że w chwili jego likwidacji we wspomnianym rankingu ONZ zajmowaliśmy 22 pozycję.

Dariusz Bogucki jest dyrektorem ds. sektora publicznego EFICOM SA i członkiem zarządu Fundacji "Instytutu Mikromakro".