Lepiej taniej szybciej

  • Andrzej Gontarz,

Nie tylko my chcemy wejść na wspólny rynek. Także różne firmy unijne, klienci naszych partnerów z branży IT, chcą już obecnie penetrować rynek polski i starają się zdobyć zamówienia w Polsce. Rodzi to zainteresowanie rozwiązaniami informatycznymi ułatwiającymi handel z Polską i innymi krajami przystępującymi do Unii Europejskiej. Szukają konkretnych aplikacji, ale też i standardów wymiany danych, by móc połączyć swoje systemy z rozwiązaniami swoich partnerów handlowych, albo - jak w przypadku dużych korporacji międzynarodowych - firm-córek działających na Wschodzie. Nie będzie mogło być mowy o przepływie dokumentów papierowych. Firmy w UE zbyt sobie cenią systemy elektronicznych odpraw celnych, sprawdzające się pod względem technicznym i komercyjnym dzierżawienie aplikacji i inne tego typu użyteczne rozwiązania, by po rozszerzeniu Unii nagle z tego rezygnować. Musimy dostosować naszą ofertę do ich oczekiwań.

Postępująca globalizacja we wszystkich dziedzinach życia spowoduje, że będzie można sprzedawać rozwiązania na większym rynku, chociażby Unii Europejskiej. Równocześnie jednak przyniesie to wzrost konkurencji, gdyż będzie mniejsze zapotrzebowanie na aplikacje czysto "narodowe". Takiemu wyzwaniu mogą stawić czoło tylko bardzo duże firmy albo współpracujące ze sobą grupy firm.

Właśnie w odpowiedzi na takie zapotrzebowanie stworzyliśmy z firmami podobnymi do naszej, działającymi w obszarze informatyzacji cła w krajach europejskich, inicjatywę EurTradeNet. Jej celem jest budowa paneuropejskiej platformy wymiany danych i komunikatów związanych z handlem zagranicznym. Pierwszy etap, związany z obsługą od strony podmiotów gospodarczych Nowego Skomputeryzowanego Systemu Tranzytowego NCTS, jest już uruchomiony w najbardziej zaawansowanych w zakresie NCTS krajach. Polska dołączy z początkiem 2004 r. Więcej szczegółów na temat partnerów inicjatywy, usług i planów rozwoju można znaleźć na stronie:http://www.eurtradenet.com . Jako alians firm działających na niszowych rynkach, ale za to bardzo mocno na nich osadzonych, jesteśmy w stanie konkurować głęboką wiedzą i kompetencjami przy rozsądnym poziomie cenowym z firmami globalnymi, które często podchodzą do problemów powierzchownie, a koszty liczą adekwatnie do prestiżu marki, pod którą działają.

Bodźcem do podejmowania współpracy może być też presja różnych podmiotów gospodarczych działających na rynku europejskim w systemie naczyń połączonych. Sprawne funkcjonowanie systemów informacyjnych w poszczególnych krajach członkowskich poprawia konkurencyjność całego biznesu europejskiego. Niemcy, Francuzi czy Hiszpanie zdają sobie sprawę, że udrożnienie kanałów przepływu dokumentów elektronicznych u nas jest z zyskiem również dla nich.

W kontekście decyzji zakupowych polskich klientów, zarówno z kręgów biznesu, jak i administracji, mam szczerą nadzieję, iż osłabnie w końcu motywowana chyba narodowymi kompleksami, często zupełnie bezinteresowna, niechęć do rodzimych producentów i nieufność wobec jakości polskich rozwiązań. Najwyraźniej musi upłynąć jeszcze trochę czasu, by niektórzy decydenci zaczęli opierać swoje decyzje na obiektywnej ocenie kompetencji dostawcy i użyteczności rozwiązań, zamiast mierzonej w kilometrach odległości siedziby producenta od zachodniej granicy naszego kraju.