Kwestia odpowiedzialności

  • Bogusław Fries,
  • Janusz Zawiła-Niedźwieck,

Punkt widzenia użytkownika

Problem roku 2000 to możliwość zadziałania bomby logicznej, która może spowodować destrukcję kierowanej firmy lub instytucji. Mówiąc językiem handlowym, problem ten dotyczy świadomości istnienia wady ukrytej w towarze. Należy wyraźnie stwierdzić, że brak odporności na problem roku 2000 jest wadą ukrytą. Warto tutaj zwrócić uwagę na określenie - wada. Niezależnie jak potężna jest organizacja tworząca produkt, nie jest możliwe, aby przedstawiła ona 100-proc. gwarancję, że jest on wolny od wad. Nawet najbardziej złożone testowanie prowadzi tylko do wyszukania kolejnych błędów. Ta smutna prawda nie wszystkim jest znana. Wady mają wszystkie istniejące systemy na świecie. Aby jednak dopuścić produkt do eksploatacji, musi zapaść stosowna decyzja, bazująca na oszacowanym ryzyku. Jeśli ryzyko jest wysokie, użytkownik podejmuje decyzję o stosowaniu zapasowych rozwiązań, nawet takich, które polegają na zastosowaniu kilku produktów pochodzących od różnych wytwórców.

W przypadku programów mamy do czynienia z dwoma rodzajami wad: pierwszy - to pomyłki i przeoczenia w oprogramowaniu, a także błędnie skonstruowany algorytm, drugi - to efekty świadomie podjętych, błędnych decyzji polegających na zastosowaniu uproszczeń lub ominięciu wewnętrznych procedur kontrolnych. Do drugiej kategorii niewątpliwie zalicza się problem roku 2000. Innym przykładem może być błąd w systemie automatyki przemysłowej, w którym obsługa czasu jest wewnętrzną procedurą w oprogramowaniu.

Nie zawsze jednak problem roku 2000 jest wadą ukrytą. Jeśli użytkownik od początku zaakceptował fakt, że produkt posługuje się w widocznych miejscach dwucyfrową liczbą roku, wówczas nie jest to wada ukryta, lecz efekt krótkowzroczności użytkownika. Dlaczego przed 10 laty kierownictwo firmy godziło się na kodowanie liczby roku w postaci dwóch cyfr?

Niezwykle rzadko osobą odpowiedzialną za wystąpienie problemu roku 2000 jest programista lub konstruktor. Ma to miejsce jedynie wówczas, gdy twórca świadomie wprowadził w błąd odbiorcę, składając fałszywe oświadczenia lub zmieniając założenia projektowe.

Dochodzenie swoich praw

Czy użytkownik może dochodzić swoich praw u dostawcy produktu obarczonego wadą Y2K? Zasadniczo nie. Ta najważniejsza teza wymaga uzasadnienia. W tym celu należy cofnąć się do początkowych lat powstawania systemów informatycznych. W Polsce, w czasach nie tak w końcu odległych, w których powstawały systemy informatyczne na komputery typu ODRA lub RIAD (dla przypomnienia - ODRA 1300 była polską wersją komputera mainframe firmy ICLR o symbolu 1900, natomiast RIAD był klonem serii mainframe IBMR - komputerów serii 360 i 370), systemy były pisane i następnie przetwarzane w ośrodkach obliczeniowych, zlokalizowanych w specjalnie do tego celu powołanych przedsiębiorstwach. Większe zakłady budowały własne ośrodki obliczeniowe i zatrudniały kadrę specjalistów. Programy komputerowe były projektowane, programowane i odbierane przez informatyków. Proces ten był postrzegany przez zarządy przedsiębiorstw jako całkowicie prawidłowy. Można tu przyjąć, że następował proces odbioru systemu, choćby nie był on tak sformalizowany, jak w czasach dzisiejszych. Z czasem pojawił się rynek produktów gotowych, elektronika trafiła do urządzeń powszechnego użytku, nawet tak prozaicznych, jak kuchenki czy pralki automatyczne. Ponadto stała się oczywistym elementem składowym systemów nawigacji, bezpieczeństwa i klimatyzacyjnych. Bez niej nie jest możliwe działanie współczesnej telefonii. Tam, gdzie jest elektronika, jest również program komputerowy. Program ten był zaprojektowany i zaprogramowany, a następnie przekazany do eksploatacji. Można przyjąć, że w każdej z opisanych sytuacji, pozornie niewiele mających ze sobą wspólnego, występuje taka sama sytuacja prawna użytkownika. W każdym przypadku mamy do czynienia z używanym od dłuższego czasu produktem, do którego nie były zgłaszane zastrzeżenia lub reklamacje. Prawa użytkownika zabezpiecza umowa gwarancyjna i prawa związane z rękojmią, o ile nie przekroczono określonego terminu. Jeśli produkt został przekazany do eksploatacji np. przed 10 laty, nie ma podstaw do jakichkolwiek roszczeń.

Jeszcze gorzej jest w przypadku produktu typowego, kupowanego "z półki". Dotyczy to powielarnego oprogramowania, takiego jak systemy operacyjne, systemy biurowe, narzędzia do tworzenia grafiki. Użytkownik, rozpieczętowując opakowanie, automatycznie wyraża zgodę na treść umowy licencyjnej, w której praktycznie zawsze zawarta jest klauzula, że oprogramowanie jest takie, jakie jest. Z tą klauzulą nie można się nie zgodzić, co nie zmienia faktu, że producent jednoznacznie wskazuje na użytkownika, jako na tego, który ponosi całą odpowiedzialność.