Kiedy zaczyna się metropolia?
- Iwona Jóźwiak,
-
- Michał Grobelny,
- 20.02.2006
Co zrobić, aby przyciągnąć zarówno inwestora, jak i mieszkańca? O potędze metropolii nie świadczy bowiem tylko liczba inwestycji, ale także potencjał ludzki.
Co zrobić, aby przyciągnąć zarówno inwestora, jak i mieszkańca? O potędze metropolii nie świadczy bowiem tylko liczba inwestycji, ale także potencjał ludzki.
"Nie rozwijasz się, masz mniej pieniędzy" - uważa Janusz Szewczuk, wiceprezes Stowarzyszenia Rozwoju Gospodarczego Gmin (SRGG). Czy byłaby to dobra motywacja do poprawy jakości rządzenia? A może "budowanie, tak aby ludzie chcieli tam mieszkać, powinno być misją burmistrza", jak uważa Adam Najder, burmistrz podkrakowskiej Skawiny? Ważny jest zatem sposób "sprzedawania" miasta, czyli jak funkcjonuje promocja, jak jest ono postrzegane przez osoby na stałe zameldowane i te będące przejazdem. "Jeżeli w mieście jest zapach śmierci, czuć, że ono zdycha, to nie ma takiej siły, która zachęciłaby inwestorów i potencjalnych przyszłych mieszkańców" - tę opinię Jerzego Kropiwnickiego, prezydenta Łodzi, podzielają chyba wszyscy włodarze miast.
Miasto z duszą
Adam Najder, Burmistrz miasta i gminy Skawina; Andrzej Dziuba, prezydent miasta Tychów; Jerzy Kropiwnicki, prezydent miasta Łodzi
Co zrobić jednak, jeżeli miasto staje się za ciasne? Gdy brakuje miejsca na nowe inwestycje, a także na nowe mieszkania i domy? Ludzie uciekają wtedy do ościennych gmin i regionów. Najwyższy czas pomyśleć o zawarciu sojuszu z sąsiadami. Prawo polskie nie przewiduje jednak takiej sytuacji. Brakuje ustaw metropolitarnych ułatwiających tworzenie duopoli, trójmiast i innych wspólnot. O prawa takie upominają się samorządy. Słychać głosy, że bez podobnych inicjatyw legislacyjnych niektóre rejony stają się słabsze. Nie mogą skutecznie konkurować ani na arenie lokalnej, ani w zdobywaniu inwestycji zagranicznych.
Bezrobocie - problem czy potencjał
Janusz Szewczuk, wiceprezes Stowarzyszenia Rozwoju Gospodarczego Gmin
I tutaj dochodzi do paradoksu. Czasami zbyt niskie bezrobocie może powodować obawy w inwestorze. Taki właśnie problem ma Wrocław, gdzie z 13% bezrobocia prezydent musi się tłumaczyć. Podczas negocjacji jest pytany, czy będzie w stanie zapewnić wystarczającą liczbę rąk do pracy w nowo powstającym zakładzie. Czyżby mały odsetek mieszkańców bez zajęcia stanowił problem? Nie, jeżeli duch miasta przyciąga ludzi chcących się w nim osiedlić. Czy więc bezrobocie to problem czy potencjał? Przy wysokiej jego stopie może stać się problemem. Pozostaje jednak także potencjałem, który powinno się umiejętnie wykorzystać, skierować na odpowiednie tory.
Gdzie miejsce na e-świat?
prof. dr hab. Marek Szczepański, dyrektor Instytutu Socjologii Uniwersytetu Śląskiego i rektor Wyższej SzkoŁy Zarządzania i Nauk Społecznych w Tychach
Co jednak zrobić z faktem nikłego zainteresowania nowoczesnymi metodami kontaktu z urzędem w społeczeństwie? Marcin Burda, pełnomocnik prezydenta Miasta Sopotu ds. Zintegrowanych Systemów przedstawił wyniki informatyzacji tego urzędu. Okazuje się, że od momentu zakończenia projektu e-Sopot z jego możliwości skorzystały zaledwie 64 osoby. W Zielonej Górze poniżej 1% wniosków składanych jest przez Internet. Wynik przerażający. Brak zainteresowania wywołuje tworzenie e-świata bez odpowiedniego zareklamowania go wśród społeczeństwa. "Nic nie przemawia do ludzi tak jak pieniądze" - stwierdza retorycznie Witold Kazimierczak, informatyk Miasta Zielona Góra. - "Nie przedstawia się korzyści, jakie mieszkańcy będą z tego mieli, nie ma zachęt w postaci niższych opłat za postępowania prowadzone wyłącznie drogą elektroniczną". "Podejście młodych osób, którzy nie wyobrażają sobie innej drogi komunikacji, nie wystarczy!" - podkreśla Mirosław Czekaj, wiceprezes Banku Gospodarstwa Krajowego.
Kadencyjność decyzji
Jeżeli mamy już w mieście świetnie działający urząd, informatykę na najwyższym poziomie i duszę, której nikt nie może się oprzeć, stoi przed nami jeszcze jeden potężny mur. Bolączka niszcząca polskie miasta. Wszechobecna kadencyjność - rządów, samorządów, ale przede wszystkim decyzji. W wielu miejscach decyzje są podejmowane krótkoterminowo, bo stanowisko zajmowane jest tylko przez określony czas. Te trudniejsze, mniej popularne problemy są najczęściej odsuwane "dla następnych, niech oni się z tym męczą". Nawet jeżeli taki wybór zostanie dokonany, jest to czysta gra polityczna. Mieszkaniec, któremu zostanie obiecane podłączenie gazu na jego osiedlu, nigdy nie jest pewny, czy dojdzie to do skutku. Może następny prezydent, burmistrz lub rada miasta zadecydują, że ważniejsza jest budowa kompleksu sportowego, czy ulicy, przy której mieszka jakiś notabl.