Kapitał w kryzysie
- 01.10.2009
Początek kryzysu z jesieni 2008 roku praktycznie z dnia na dzień położył wiele firm na łopatki. Nawet najwięksi rynkowi gracze odczuli brak dostępu do finansowania. Sytuacja, jak się wydaje, powoli się stabilizuje, a przedsiębiorcy i instytucje finansowe wyciągają właściwe wnioski z bolesnej lekcji.
W zderzeniu z kryzysem nie każde przedsiębiorstwo potrafiło sobie poradzić, zmodyfikować strategię, spojrzeć krytycznie na przepływy pieniężne czy zasoby. Hossa, która przez ostatnie lata nieprzerwanie usypiała czujność firm i banków, spowodowała zatracenie instynktu samozachowawczego wielu firm. Przedsiębiorcy postawieni pod ścianą nie wiedzieli, jak prowadzić dalej biznes. Na pewno nie pomogła im w tym sytuacja na rynku międzybankowym, która odbiła się przecież i na firmach.
Międzybankowe rozgrywki
Od przełomu września i października 2008 wzrosły drastycznie koszty refinansowania. Pierwszym efektem była utrata wzajemnego zaufania banków i instytucji finansowych. Po zbankrutowaniu Lehman Brothers wiarygodność na rynkach finansowych została tak mocno podkopana, że banki w pierwszym odruchu wstrzymały pożyczanie pieniędzy. Pytanie: "za ile?", zostało zastąpione pytaniem: "czy dostanę?".
Zobacz również:
- GenAI jednym z priorytetów inwestycyjnych w firmach
- Szef Intela określa zagrożenie ze strony Arm jako "nieistotne"
- International Data Group powołuje Genevieve Juillard na stanowisko CEO
Na panikę finansową nałożyły się również decyzje o przejmowaniu bankrutów przez państwa.
Z tamtego okresu (choć tak naprawdę minęło dopiero kilkanaście miesięcy) niektórzy finansiści pamiętają jeszcze anegdoty, które wówczas były chwilą do oderwania się od smutnej rzeczywistości. W czasie konferencji Leaseurope i Eurofinance w październiku 2008 r. (uczestniczyło w niej 300 top menedżerów z Europy i Stanów Zjednoczonych) krążył dowcip: Czy logowałeś się dziś do Internetu, żeby sprawdzić, czy twój bank już jest państwowy?
Bez rozdawnictwa
Rok temu wiele banków na własnej skórze odczuło, że braku pieniędzy nie można już załatwić szybko i łatwo, udając się na rynek międzybankowy, np. po trzymiesięczną pożyczkę. Jesienią ubiegłego roku cena takiej pożyczki po pierwsze skoczyła do ponad 6,8% (na początku 2008 r. nie przekraczała 5,5%), a po drugie pieniądz nie tylko kosztował więcej, ale był i trudniej dostępny. Niewiele banków wytrzymało tak ostre tempo. Tak naprawdę w Polsce jest tylko kilka banków, które mogą pożyczyć pieniądze, inne realnie najwyżej mogą obsługiwać swoich kluczowych klientów, bez dalszej ekspansji na rynkach.