Jedni drugich nie cenią

  • Przemysław Gamdzyk,

Potencjalnym głównym obszarem transferu wiedzy z uczelni do polskiego przemysłu informatycznego powinno być tworzenie specjalistycznych aplikacji czy metodologia prowadzenia wdrożeń. Obie dziedziny są w dużym stopniu obecne w polskiej branży IT, nie będąc jedynie prostym przeniesieniem technologii stworzonych w innych krajach. Obecnie transfer ten jest niestety zjawiskiem o ograniczonym zasięgu. W Polsce znacznie większy odsetek wydatków na naukę niż w krajach unijnych jest przeznaczany na badania podstawowe, które z definicji nie mają szansy szybkiego pokonania drogi od laboratorium do produktu rynkowego. Również w informatyce są to badania raczej teoretyczne.

'Wielu naukowców jest wciąż przekonanych, że jeśli biznes wykorzystuje osiągnięcie rodzimego instytutu naukowego, jest to mało wartościowe, nie mające przełożenia w naukowej kategoryzacji i rankingu. Gdy zaś naukowiec poszczyci się publikacją w renomowanym czasopiśmie naukowym, dopiero wtedy KBN uznaje, że zajmuje się on wielką nauką. Tylko co z tego będzie miała polska gospodarka?' - pyta prof. dr hab. inż. Ryszard Tadeusiewicz, rektor Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, należący zresztą do grona zdecydowanych przeciwników obecnego udziału Polski w V Programie Ramowym. Zdaniem R. Tadeusiewicza, nie do uniknięcia jest - aczkolwiek nieformalne - to jednak zdecydowane faworyzowanie projektów i ośrodków unijnych.

Niestety, wielu naukowców już na trwałe zakodowało rozumowanie urzędników KBN. Dla nich wszystko co "komercyjne" jest z definicji gorsze. Projekt naukowy owszem, ale jakieś jego zastosowanie, sprowadzenie na grunt praktyczny? Co to, to nie. Niech to robią ONI, biznesmeni. Takie podejście automatycznie wyeliminowało dużą część zgłoszonych przez Polskę projektów, które miały być realizowane poprzez V Program Ramowy.

Nauka zamiast być katalizatorem rozwoju gospodarczego, funkcjonuje od gospodarki niezależnie. Oczywiście sektor naukowo-akademicki "produkuje" nowe wykształcone kadry, bez których gospodarka nie mogłaby funkcjonować. Oceny jakości kształcenia informatyków na wyższych uczelniach nie są jednolite. Niektórzy pracodawcy nie kryją, że wiedza wyniesiona z uczelni przez absolwentów jest tylko dodatkiem. 'Kupujemy inteligencję, ale nie wiedzę tych ludzi' - przyznał prof. Janusz Filipiak, prezes ComArch SA. A umysły te są niepospolite, skoro rekrutacja gwarantuje wybór intelektualnej elity. Popyt zdecydowanie góruje tutaj nad podażą. Na wydziałach informatyki na takich uczelniach, jak Uniwersytet Warszawski czy Akademia Górniczo-Hutnicza, o jedno miejsce ubiega się kilkunastu kandydatów, z których znacząca część nie trafiła tam przez przypadek.

Szkoda tylko, że ci najlepsi raczej nie zostaną na uczelni. Bycie młodym naukowcem ze względów finansowych wymaga sporej dawki heroizmu. Ci najlepsi odejdą do firm, zamiast tworzyć intelektualne zaplecze innowacyjnego wzrostu gospodarki.