Internet: jaki jest, jaki będzie?

  • Andrzej Gontarz,

Ciekawsze jest jednak - jak zauważa Dominik Batorski - co innego. Aktywność internautów aktywizuje tradycyjne media. Tak naprawdę dopiero poprzez nie mogą oni wpływać na polityków czy opinię publiczną. Mamy tu do czynienia z synergią, dzięki której dopiero można mówić o wpływie i oddziaływaniu internautów na różne środowiska. Zdaniem Dominika Batorskiego, wpływ internautów na różne sfery życia społecznego będzie jednak coraz większy i bardziej znaczący; to może być oddziaływanie długofalowe. "Wykluczenie cyfrowe w tej perspektywie będzie poważnym problemem" - podkreśla.

W opinii Jakuba Wygnańskiego, Internet zmienia sposób i charakter aktywności obywatelskiej współczesnych mieszkańców. Zmniejsza się rola organizacji społecznych. Aktywność ludzi jest bardziej jednorazowa - pojawiają się w jednym miejscu, wchodzą do działania, potem przechodzą do kolejnej akcji. Dostępny dzięki teleinformatyce mechanizm dystrybucji informacji, umożliwia taką aktywność. Dzięki nim zmieniają się jednak również relacje między władzą a społeczeństwem. Z jednej strony, nowe technologie stwarzają organom władzy możliwości pozorowania rozmaitych form "konsultacji społecznych", z drugiej umożliwiają ich kontrolę, ujawnianie ich bezwładu funkcjonalnego i decyzyjnego.

Potencjał przyszłości

Zdaniem Jakuba Wygnańskiego, Internet może stanowić znakomitą platformę dla pobudzania obywatelskiej aktywności w różnych kręgach społecznych, zmieniając styl uczestnictwa w życiu publicznym od sformalizowanych organizacji w stronę otwartych struktur sieciowych. Do tych zmian musi się także dostosowywać sposób sprawowania władzy. Potrzebny jest nowy sposób rządzenia - Governance 2.0. Model hierarchiczny musi być zastąpiony modelem polegającym na ciągłym negocjowaniu ze społeczeństwem. Nie będzie to jednak łatwe. Jak pokazywał dr Wojciech Wiewiórowski, dyrektor Departamentu Informatyzacji w MSWiA, organy władzy publicznej na całym świecie nie są zainteresowane wzrostem transparentności ich działań i zwiększeniem kontroli społecznej nad ich działalnością. Dlatego też, jeśli e-government ma rzeczywiście przynosić spodziewane i pożądane przez społeczeństwo rezultaty, nie może być ograniczany tylko do informatyzacji administracji publicznej. Musi być traktowany jako element szerszego programu zmiany systemu rządzenia i sprawowania władzy.

Nie wykorzystamy jednak należycie potencjału Internetu, jeżeli już dziś nie zaczniemy inwestować w warunki umożliwiające jego efektywne wykorzystanie. I nie chodzi tu tylko o inwestycje w infrastrukturę telekomunikacyjną, ale w rozwój kapitału ludzkiego i społecznego. Zwracał na to uwagę prof. Krzysztof Rybiński z SGH. Alarmował, że Polska zbyt mało inwestuje w rozwój dzieci, szczególnie tych między 3 a 5 rokiem życia. "Jeśli tego nie robimy, to znaczy, że nie budujemy sobie przyszłości" - przekonywał. Jego zdaniem, musimy też zmienić wrogie przedsiębiorczości nastawienie administracji publicznej. Jeżeli stworzymy odpowiednie warunki, to w Polsce do 2020 roku powstanie przynajmniej jedna światowa korporacja, wykorzystująca na skalę globalną nowe technologie. Trzeba jednak myśleć o tym już dzisiaj, jutro może być za późno.