Fałszywe antywirusy

  • Dariusz Mitas,

Czym to grozi?

Smart Defender PRO w trakcie skanowania. Tu również skojarzenie z centrum zabezpieczeń Windows.

Najbardziej oczywistym zagrożeniem jest utrata pieniędzy, które wydasz na zakup fałszywki plus ewentualne dalsze koszty oddania komputera do serwisu celem ostatecznego usunięcia szkodników. Zagrożenie może jednak być o wiele większe.

Zależnie od rodzaju złośliwej aplikacji narażasz się również na utratę danych (zniszczenie, zaszyfrowanie) i koszty ich odzyskania. Specjaliści z Panda Software spotkali się z przypadkiem współpracy aplikacji rogueware z trojanem. Wnikał on do systemu i śledził poczynania użytkownika. Rejestrował pliki, które otwiera użytkownik i szyfrował je. Przy kolejnej próbie otwarcia pliku wyświetlany był komunikat z informacją, że do odblokowania pliku konieczne jest zainstalowanie dodatkowego programu. Program na zachętę odblokowywał jeden plik, a za resztę żądał opłaty.

Zdarza się też, że fałszywy antywirus blokuje pewne funkcje prawdziwego oprogramowania. Zależy to między innymi od kolejności instalacji obu programów w systemie. Kto pierwszy, ten lepszy - to ogólna zasada. Jeśli fałszywa aplikacja wyłączy aktualizacje lub ograniczy możliwości kontroli systemu przez prawdziwą, to potencjalnie naraża nas na złapanie dalszych "infekcji". Kolejny problem to ryzyko wyłudzenia cennych danych osobowych - począwszy od adresu e-mail, skończywszy na numerze karty płatniczej. Dane te są rejestrowane podczas płatności i mogą zostać przekazane kolejnym zainteresowanym cyberprzestępcom.

AIDS

"Fałszywe oprogramowanie antywirusowe wciąż jest rozwijane przez grupy oszustów, przez co scareware staje się coraz poważniejszym problemem, zarówno dla samych użytkowników jak i firm antywirusowych. Historia programów służących do wyłudzania pieniędzy obchodzi w tym roku okrągłą rocznicę 20-lecia. Pierwszą tego typu aplikacją był koń trojański AIDS, który w 1989 roku został rozdystrybuowany na dyskietkach. Zagrożenie to szyfrowało zawartość dysku, a za odszyfrowanie danych żądało wpłaty pieniędzy na konto oszusta. Całość została przygotowana wyjątkowo amatorsko i oszuści zostali bardzo szybko ujęci" - mówi Jakub Dębski, dyrektor polskiego oddziału Research and Development firmy ESET.