Bój to nie jest ostatni

  • Bogdan Pilawski,

Rozwinięcia ciąg dalszy - początek bitwy

Trzy filary Drugiej Umowy Bazylejskiej

Znaczna część wydatków, jakie trzeba ponieść w trakcie przygotowań do sprostania wymogom Drugiej Umowy Bazylejskiej, dotyczy systemów informatycznych. Stąd firmy oferujące usługi doradcze i informatyczne, widząc następną - od czasów problemu roku 2000 - dużą szansę, prześcigają się z ofertami rozwiązań, które "zapewnią zgodność z wymogami Umowy Bazylejskiej".

Ze względu na to, że temat jest naprawdę trudny, przedmiot niektórych z tych propozycji znacznie odbiega od istoty sprawy oraz obejmuje dziedziny i zakresy mające z nią luźny bądź nawet pozorny związek. Przykładem takiej "sprzedaży wiązanej" są propozycje wdrożenia systemów oceny zdolności kredytowej czy kierowania obiegiem zadań.

Od strony czysto informatycznej sprawa ma dwa wymiary: pierwszy to gotowość do zbierania danych, drugi - możliwość poddawania ich analizie, zgodnie z wymogami umowy. Nie można oczekiwać, że istnieją lub powstaną w pełni gotowe narzędzia informatyczne, które da się do tych celów zastosować. Michael Clinch z firmy Picton-Howell Solicitors ostrzega wręcz: "Rozczaruje się każda instytucja finansowa, która ma nadzieję poradzić sobie z wymogami Drugiej Umowy drogą kupna gotowego rozwiązania lub znalezienia dostawcy takowego". Opinia ta jest uzasadniona nie tylko ze względu na rozległość problemu, ale także dlatego że często, aby móc w ogóle przystąpić do jego rozwiązywania, trzeba usunąć warunkujące to, wcześniejsze zaległości i zaniedbania.

Najlepiej udokumentowany i opublikowany opis przygotowań prowadzonych w związku z umową pochodzi z banku Barclays, gdzie prowadzi je brytyjska firma Infoshare. Również tu nie obyło się bez pewnego rodzaju prac wstępnych, które mogły być wykonane wcześniej, przynosząc wtedy efekty nie mające związku z Umową Bazylejską. W przypadku banku Barclays był to brak odwzorowania w jednym systemie wszystkich związków łączących z bankiem każdego z jego klientów. Realizacja tego zadania wymagała sięgnięcia do milionów rekordów danych pochodzących z wielu różnych systemów stosowanych przez Barclays w kilkudziesięciu różnych krajach. Uzyskano w ten sposób, nie zakłócając przy tym działania głównych systemów operacyjnych<sup>5</sup> i procesu bieżącej obsługi klientów, informacje dające, każdemu klientowi, jeden spójny obraz wszystkich stosunków łączących go z bankiem. Co więcej, związany z tym model danych zbudowano, nie zmieniając w zasadzie istniejącej infrastruktury informatycznej, a raczej opierając się na analizie i odpowiednim porządkowaniu już posiadanych przez bank danych.

Zamiast dość często wybieranej drogi poprzez tzw. data mart, zdecydowano się w tym przypadku na pobranie danych z systemów źródłowych wprost za pośrednictwem hurtowni danych. W ten sposób obsługujący to model danych pozostaje otwarty i może w razie potrzeby wchłonąć dane z kolejnego systemu. Model ten stał się jednocześnie podstawą zasobów informacyjnych banku o znacznie szerszym zakresie niż potrzebny w związku z Umową Bazylejską, co umożliwiło objęcie nim m.in. tzw. powiązanej sprzedaży usług (cross-selling), badania dochodowości pojedynczych klientów i działań z zakresu zapobiegania i wykrywania nadużyć.

Przykład ten pokazuje, że sprostanie wymogom Drugiej Umowy nie jest możliwe bez dotarcia na poziom informacji dotyczących każdego klienta. Wydaje się, że dla wielu tych banków, które są mniej zaawansowane w przygotowaniach do zbierania koniecznych danych, nie ma obecnie innego wyjścia, jak decyzja o gromadzeniu wszelkich możliwych danych o każdej pojedynczej transakcji. Ceną tej drogi na skróty będzie jednak późniejsza konieczność nadrobienia opóźnień, zanim trzeba będzie wykonywać działania analityczne na zebranych danych, co pociągnie większe nakłady na zasoby informatyczne w postaci mocy obliczeniowej i pojemności pamięci dyskowej. Dodatkową stratą będzie brak (niemałych) korzyści - z punktu widzenia celu głównego - ubocznych, jakie wystąpiły np. w banku Barclays.

Barclays i Infoshare podkreślają, że opracowany przez nich model danych jest czymś więcej niż tylko rozwiązaniem informatycznym, a posiadania wdrożonego w praktyce i działającego modelu w żadnym przypadku nie można traktować jako złotego środka, który rozwiązuje wszystkie problemy związane z Drugą Umową. Wprost przeciwnie - to dopiero początek, a test prawdy nastąpi, gdy rozpocznie się drugi akt, czyli działania analityczne na zebranych danych.