Wskaźnik wyprzedzający
- Jakub Chabik,
- 17.01.2005
Dostaję ostatnio od różnych znajomych i firm przedmiot, który po polsku kiedyś nazywał się "kalendarz osobisty", a teraz mówi się na to z angielska organizer. Zastanawiałem się, skąd wysyp akurat takich a nie innych prezentów, aż wreszcie oświeciła mnie znajoma, pracująca dla agencji marketingowej. Wyjaśniła, że jest to aktualnie jeden z najtańszych przedmiotów o charakterze reklamowym. Jej zdaniem, ten gwałtowny spadek cen wynika z faktu, że gwałtownie spadł popyt na takie kalendarze. Są nieprawdopodobnie tanie i dlatego pewnie chętnie kupowane są jako prezent.
Dostaję ostatnio od różnych znajomych i firm przedmiot, który po polsku kiedyś nazywał się "kalendarz osobisty", a teraz mówi się na to z angielska organizer. Zastanawiałem się, skąd wysyp akurat takich a nie innych prezentów, aż wreszcie oświeciła mnie znajoma, pracująca dla agencji marketingowej. Wyjaśniła, że jest to aktualnie jeden z najtańszych przedmiotów o charakterze reklamowym. Jej zdaniem, ten gwałtowny spadek cen wynika z faktu, że gwałtownie spadł popyt na takie kalendarze. Są nieprawdopodobnie tanie i dlatego pewnie chętnie kupowane są jako prezent.
I rzeczywiście - rzut oka na to, co oferuje taki organizer, daje wiele do myślenia. W dzisiejszym świecie pełnym telefonów komórkowych, komputerów przenośnych i naręcznych oraz serwisów online, z użytkowego punktu widzenia organizer jest rzeczą równie przydatną co stopka do cerowania pończoch albo kartki na cukier z czasów Edwarda Gierka. Kalendarz i podręczna lista adresowa (zawierająca numery: prywatny, służbowy i komórkowy oraz adres poczty elektronicznej) znajdują się w telefonie komórkowym. Przypominanie o imieninach i ważnych rocznicach to standardowe usługi dowolnego portalu. Do robienia notatek używamy również telefonu albo karteczek post-it. Kalendarz spotkań biznesowych trzymamy w narzędziach zarządzania czasem typu Lotus Notes czy Microsoft Outlook i ewentualnie synchronizujemy z komputerem PDA albo telefonem komórkowym. Nie wspomnę o liście wydatków osobistych, która w dobie elektronicznej bankowości i wyciągów z karty kredytowej stanowi typowy przykład redundancji informacji.
Organizer i jego rychły koniec jako narzędzia świadczy, że w technologii - tak jak w ekonomii - istnieje zjawisko wskaźników wyprzedzających. Taki wskaźnik to informacja, która sygnalizuje nagły zwrot koniunktury na długi czas przed tym, jak faktycznie zajdzie. Na przykład w Wielkiej Brytanii wskaźnikiem wyprzedzającym jest zatrudnienie kamerdynerów. Jeżeli spada popyt na ich usługi, oznacza to, że idą gorsze czasy - w końcu nawet angielski dżentelmen może od biedy sam wyczyścić sobie buty lub zaparzyć herbatę. Jeżeli rośnie - idzie koniunktura. Analitycy z londyńskiego City badają więc popyt na kamerdynerów na równi z kursami walut oraz indeksami giełd.
Zjawisko wskaźników wyprzedzających można stosować w obie strony. Pierwszy sposób to ten wymyślony w City - obserwujemy bieżące trendy w technologii i wiemy, jaki przedmiot za jakiś czas zacznie wychodzić z użycia. Przypomnę, że czterdzieści lat temu jednymi z najbardziej znanych producentów maszyn do pisania były firmy Remington, Sharp oraz... International Business Machines (dzisiaj znana lepiej jako IBM). Dwie z nich rozumiały znaczenie wskaźników wyprzedzających i dzisiaj zajmują się odpowiednio sprzętem audio-wideo albo szeroko pojętym IT. Tylko jedna z nich nie zwracała na nie uwagi. Dziś już zostało po niej tylko wspomnienie i trochę literatury pisanej na "starych, dobrych Remingtonach".
To jednak zajęcie dla nudziarzy, których interesują tylko pieniądze. Ale drugi, dla mnie bardziej zabawny sposób stosowania wskaźników wyprzedzających, to przewidywanie, co w następnym roku dostanie się w prezencie od firm i osób, które chcą nam sprawić prezent, ale za wiele na niego nie wydać.
Co Państwo obstawiają na przyszły rok?