Ciągłość ważna i nieważna
- Krzysztof Jakubik,
- 01.02.2006
Zastanawia mnie ostatnio jaki wpływ mają różne, niematerialne czynniki na to, że niektóre firmy wydają nierzadko miliony dolarów na konieczność zachowania tzw. ciągłości biznesowej. Niewątpliwie jednym z nich jest prestiż, chociaż czasami niewłaściwie rozumiany. Zdarza się bowiem, że wchodzimy na stronę banku, próbujemy się zalogować i... nic. Pomruczymy coś pod nosem, spróbujemy za 10-15 minut i jeśli wówczas uda nam się poprawnie zalogować, to po chwili zapominamy o problemie. A to jednak bankowość jest wskazywana jako główny klient firm oferujących rozwiązania ciągłości biznesowej.
Zastanawia mnie ostatnio jaki wpływ mają różne, niematerialne czynniki na to, że niektóre firmy wydają nierzadko miliony dolarów na konieczność zachowania tzw. ciągłości biznesowej. Niewątpliwie jednym z nich jest prestiż, chociaż czasami niewłaściwie rozumiany. Zdarza się bowiem, że wchodzimy na stronę banku, próbujemy się zalogować i... nic. Pomruczymy coś pod nosem, spróbujemy za 10-15 minut i jeśli wówczas uda nam się poprawnie zalogować, to po chwili zapominamy o problemie. A to jednak bankowość jest wskazywana jako główny klient firm oferujących rozwiązania ciągłości biznesowej.
Natomiast wyobraźmy sobie, że punktualnie o północy w noc sylwestrową na moście Harbour Bridge w Sydney nie pojawią się fajerwerki. Milion osób na miejscu (w tym tysiące przyjezdnych z całego świata) niemalże przez cały rok czekających tylko na ten moment i dziesiątki milionów przed telewizorami na całym świecie, oczekujących na relację z największego Sylwestra na świecie. Tu nie ma mowy nawet o sekundzie opóźnienia - dzień później prasa na całym świecie nie zostawiłaby na organizatorach suchej nitki. Dlatego za niby tak banalną rzecz, jak odpalenie fajerwerków w Sydney, odpowiada aż 12 komputerów połączonych w jeden redundantny system.
Za niby tak banalną rzecz, jak odpalenie fajerwerków w Sydney, odpowiada aż 12 komputerów połączonych w jeden redundantny system.
Ta działalność jest jednak napędzana także przez producentów zaawansowanych rozwiązań IT. To oni prześcigają się w informowaniu, które z ich urządzeń gwarantuje dostępność rzędu 99,99999% w skali roku (czyli brak dostępności przez 30 s w roku). Celowo użyłem tu słowa "urządzeń" - to trik marketingowy, na który bardzo często dają się nabrać nawet największe firmy. Na zaawansowane rozwiązania już od dawna składa się nie tylko sprzęt, ale także (a nawet przede wszystkim) oprogramowanie. Cóż po wspaniałym serwerze czy macierzy dyskowej, gdy wisi system. Producent sprzętu obietnicę spełnił (sprzęt działa), a klient i tak nie może korzystać z usługi. Przy zawieraniu tego typu umów warto się uważnie przyjrzeć szczegółowym zapisom - zaoszczędzimy problemów sobie i klientom.
Niewiele jednak poradzimy, gdy na nasze miasto spadnie duża awaria elektryczności, a my nie mamy systemu podtrzymującego nasze rozwiązania przez wiele godzin. Coś, z czym jeszcze 20 lat temu mieliśmy regularnie do czynienia, dziś powoduje, że możemy paść ofiarą totalnego paraliżu całego miasta. W czasach gdy bramki metra sterowane są elektronicznie, a kioskarz nie może sprzedać gazety bez wbicia jej na kasę fiskalną sami możemy paść ofiarą pędu ku nowoczesności. A przed nami jeszcze ciekawsze czasy - wszechobecne metki RFID, inteligentne domy i biura oraz psy wyprowadzane na elektronicznej smyczy. Wówczas ciągłość biznesowa stanie się naprawdę ważna.