Społeczeństwo niewiedzy

Chyba nie powinno być problemów z upowszechnieniem informacji o pracach prowadzonych w laboratoriach badawczych? Wszak zewsząd słyszymy, że żyjemy w społeczeństwie informacyjnym, społeczeństwie wiedzy, społeczeństwie uczącym się...

To są tylko słowa, magiczne zaklinanie rzeczywistości. Oczywiście, dzisiaj w prawie każdej dziedzinie życia już nie można obejść się bez komputerów. Ale też zdecydowanie przeceniamy ich znaczenie. Żadne czasopismo naukowe już dzisiaj nie rozsyła tekstów do recenzji listownie, tylko pocztą elektroniczną. Czy jednak wartość wypowiadanych staje się inna, gdy notować je ołówkiem, długopisem lub na komputerze?

Wydaje się nam, że komputer wprowadził do naszej komunikacji rewolucyjne zmiany, ale wcale nie wiadomo, czy takich samych przemian nie przyniósł dalekopis. To też trzeba by dokładnie zbadać. Szok wywołany łącznością telefoniczną był prawdopodobnie podobny do tego, który przeżywamy w związku z pojawieniem się komputerów. A może był nawet jeszcze większy, gdy okazało się, że na informacje z giełdy nie trzeba czekać, jak przedtem, cały dzień, lecz można je dostać w ciągu paru minut.

Udawanie naukowości poprzez wykorzystanie komputerów do badań ma często zastąpić prawdziwą naukę. Niektórzy uważają nawet, że można komputerowo symulować rozwój nauki, przewidywać odkrycia naukowe. Tymczasem np. w fizyce jest jedno, jedyne odkrycie naukowe, którego dokonano za pomocą komputerów - i to w latach 50.! Fizyk Berni Alder odkrył wówczas tzw. algebraiczne zaniki funkcji korelacji różnych wielkości fizycznych w płynach.

A genetyka? Mówi się, że trudno by było o poznanie ludzkiego genomu bez superszybkich komputerów?

Oczywiście, że tak. Komputer to fenomenalne narzędzie, bez którego nasz postęp byłby spowolniony. Ale jednocześnie tylko narzędzie, tworzące zmiany ilościowe, nie zaś jakościowe. Postęp w biologii jest dzisiaj w ogóle postępem nieco wtórnym. Biologia nie tworzy tak naprawdę własnych narzędzi badawczych - w odróżnieniu od fizyki i matematyki funkcjonuje obecnie bardziej na zasadzie "pożyczania" metod badawczych. Strukturę DNA zrozumiano już pięćdziesiąt lat temu za pomocą doświadczeń z rozpraszaniem promieni rentgenowskich.

Mamy dzisiaj niebywałe skłonności do posługiwania się pustymi znaczeniowo hasłami, rozpowszechnionymi przez mass media sloganami. Mówimy np. dużo o inwestowaniu w kapitał ludzki. A jak zaczęto w ubiegłym wieku dokształcać ślusarzy, to nie było to inwestowanie w kapitał ludzki? Od dawna wiedziano, że motorem rozwoju cywilizacyjnego, społecznego, gospodarczego są ludzie. Sukces Ameryki w XIX w. polegał na tym, że jak gąbka wchłaniała ona wszystkich, którzy umieli coś zrobić. Dawano im możliwości działania. Jeżeli ktoś miał pomysł, to było wiadomo, że trzeba mu dać pieniądze, aby mógł wprowadzić go w życie. Ci, którzy dysponowali funduszami, wiedzieli, że im się takie inwestycje opłacą. Dlatego m.in. radiofonia, która powstała w Europie, lepiej rozwinęła się w USA. Czy to nie było inwestowanie w kapitał ludzki?

Twierdzi Pan, że fundusze wysokiego ryzyka nie są wynalazkiem Doliny Krzemowej i owocem internetowego boomu końca XX w.?

To element tradycji amerykańskiej. W jakimś sensie były bardziej typowe dla okresu działania trzech George'ów (Eastman, Westinghouse, Pulmann) na przełomie XIX i XX w. W czasach boomu internetowego przeinwestowano. Nie skończyło się to gigantycznym kryzysem, takim jak w latach 20., bo istniały już wcześniej wykształcone mechanizmy obronne.

Jaki los czeka naukę w najbliższej przyszłości?

Jestem optymistą, wierzę, że prawdziwa nauka się obroni. Zastosowania nauki i techniki mówią same za siebie - jesteśmy zdrowi, bezpieczni, mamy dostęp do informacji. Nie można jednak liczyć na brak krytycyzmu ze strony społeczeństwa. Do nowych technologii trzeba podchodzić z rozsądkiem.

Teraz na siłę promuje się MMS-y. Ile osób będzie jednak zainteresowanych zabawą w przesyłanie niewyraźnych obrazków? Te same telefony komórkowe można też jednak wykorzystać z większym sensem i pożytkiem dla ludzi. Dla chorych na serce mogą być istotnym narzędziem ochrony zdrowia, bo dzięki nim możliwa jest transmisja na odległość wyników badań EKG. I to już się w wielu miejscach robi. Dzięki temu wielu ludzi może dalej żyć po zawale - jaki to zysk społeczny.

Trudno się chyba dziwić, że operatorzy telefonii komórkowej występują z ofertami najróżniejszych usług, m.in. w dziedzinie rozrywki, które mogłyby im przynieść zyski.

UMTS to budowanie piramidy w drugą stronę, próba budowania imperium na czymś, czego w gruncie rzeczy jeszcze nie ma. Na razie najwięcej zarobił na tym jedynie rząd brytyjski. Środowiska biznesowe chyba zdają sobie sprawę, że nie są w stanie zmusić ludzi do korzystania z możliwości nowej technologii, tylko dlatego że ona istnieje. Dzisiaj olbrzymią popularnością cieszą się SMS-y. Są tanie, ale i użyteczne. W gruncie rzeczy jest to jednak powrót do idei pagerów, tylko bez centrali. Rozwój technologii jest w dużym stopniu nieprzewidywalny. Nie wiadomo, czy za dwa lata popularny będzie Internet kablowy czy bezprzewodowy, a może oba równocześnie, czy też pojawi się jeszcze coś zupełnie innego.

Co zrobić, żeby bardziej świadomie, racjonalnie korzystać z najnowszych technik informacyjnych?

Przede wszystkim trzeba wiedzieć, jak korzystać z możliwości, które one dają, a nie jak korzystać z nich samych. Umiejętności korzystania z dobrodziejstw współczesnych technologii trzeba ludzi uczyć. Nie osiągnie się jednak tego tylko poprzez naukę technicznej obsługi urządzeń. Nie dowiem się, co może mi być przydatne w Internecie za sprawą samego Internetu. Zanim zacznę korzystać z Internetu, muszę wiedzieć, czego chcę w nim szukać.

Ludzi trzeba uczyć przede wszystkim umiejętności rozpoznawania i oceny tego, co jest ważne w ich życiu. A to można robić bez technologii, bo nie wiadomo jaka ona będzie za 10 lat. Trzeba krzewić wiedzę niezależną od mediów, uczyć zdolności zadawania pytań, oceny wiadomości. Trzeba uczyć korzystania z wiedzy, a nie z technologii, tj. uczyć, jak dowiedzieć się o krokodylu, nie zaś jak wygląda krokodyl. Tak samo bowiem, jak informacji o krokodylu, szuka się też informacji o żyrafie czy Kaplicy Sykstyńskiej.

W pierwszym rzędzie trzeba nauczyć człowieka myśleć. Technologie informacyjne to fenomenalna rzecz, ale przede wszystkim trzeba mieć wiedzę, co się chce za ich pośrednictwem osiągnąć. Możliwość wymiany tekstów przed posiedzeniem rady naukowej zwiększa jakość pracy, ale przede wszystkim potrzebna jest umiejętność przeczytania, zinterpretowania i oceny wartości nadesłanego tekstu. To są trwałe zdolności intelektualne, niezależne od mediów i technologii, która ciągle się zmienia.


TOP 200