Społeczeństwo niewiedzy

Polska, a także inne kraje postkomunistyczne, to jednak szczególny przypadek.

Zjawisko, o którym mówię, ma zasięg ogólnoświatowy. Gloryfikacja nieuctwa stała się powszechna w licznych tzw. środowiskach intelektualnych. Dobitnym na to dowodem jest popularność postmodernistycznej filozofii, np. twórczości Jacqua Derridy. Udawanie naukowości i zastępowanie jej paranaukowym jazgotem jest dzisiaj, niestety, bardzo częste w różnych dziedzinach życia. Wyraźnie zauważalny jest także spadek poziomu jakości dyskusji naukowych.

Jeszcze gorsze jest obniżenie się poziomu moralnego wśród naukowców. Haniebne dla naszego środowiska są ujawnione ostatnio przypadki fałszowania wyników badań. W fizyce trzeba było odwołać odkrycie zespołu Schoena-Battloga - rewelacyjne dane na temat organicznych laserów okazały się fałszerstwem. Tak samo nieprawdziwe okazały się doniesienia o odkryciu w Berkeley rzekomego sto osiemnastego pierwiastka. Dane na jego temat były fałszowane w trakcie obróbki komputerowej przez szefa działu informatycznego.

Dlaczego dochodzi do takich sytuacji?

Istnieje niesamowita presja na powierzchowne sukcesy.

Czy dzieje się tak pod wpływem wzorców kreowanych przez mass media, czy pod presją zmuszających do ostrej konkurencji mechanizmów rynkowych?

To wynika z załamania się systemu elementarnych wartości, na których została zbudowana cywilizacja europejska. To wielki triumf postmodernizmu - że wszystko jest równie ważne, że nic nie jest prawdziwe. Naukowcy fałszujący wyniki badań nie są głupi, muszą posiadać olbrzymią, specjalistyczną wiedzę z danej dziedziny. Problemem jest erozja etycznych i moralnych wzorców postępowania.

Dzisiaj społeczeństwo zaczyna negować wartość odkryć naukowych dlatego że identyfikuje naukę z władzą. Działalność naukowa jest postrzegana jako część władzy.

Politycznej czy ekonomicznej?

Jednej i drugiej, po prostu władzy. W USA niezależność środowiska naukowego jest większa niż w Europie. Tam łatwiej można znaleźć opinie niezależnych ekspertów. Na ile władza zechce z nich skorzystać, to inna sprawa. W Wlk. Brytanii, Niemczech czy Francji system finansowania nauki sprzyja podporządkowaniu środowisk naukowych kręgom władzy. W Polsce jest jeszcze gorzej, np. ostatnio żałośnie wyglądała sprawa obiektywnej oceny skutków wprowadzenia biopaliw.

Czy to nie jest też wina środowiska naukowego?

Oczywiście, ma pan rację. Środowiska intelektualne zawiodły społeczeństwo. Doprowadziły do gloryfikacji nieuctwa, chcąc w ten sposób utrudnić społeczeństwu kontrolę badań naukowych i ich wyników. Wcześniej nauka była zawsze po stronie społeczeństwa, a nie po stronie władzy. Znamienna jest tu legenda OR-Ota o Bazyliszku. Gdy potwór pojawił się w Warszawie, ludność nie szukała ratunku na zamku czy w katedrze - lustrzaną zbroję, którą zabito Bazyliszka, wymyślił mędrzec. Uniwersytety nie powstawały jako element układu władzy, miały być dla ludzi źródłem dostępu do prawdy - tak bezpiecznej, jaką dawało się w danym czasie uzyskać.

To znamienne, że bohaterami filmów są dzisiaj często szaleni naukowcy, którzy robią coś strasznego, co zagraża ludzkości. I gdzie ludzie szukają ratunku? Nie na uniwersytetach, nie na uczelniach, ale najczęściej w mediach albo u jakichś herosów, supermenów. Mało kto ma pomysł, by udać się po pomoc do uczonego.

Społeczeństwo zaczyna utwierdzać się w przekonaniu, że nauka stanowi dla niego zagrożenie, że z laboratorium wymknie się coś, nad czym nie będzie można potem zapanować. Bardzo niefrasobliwie podchodzą do tego problemu genetycy, którzy nie próbują tłumaczyć ludziom wyników swoich badań i ich konsekwencji. Nie wyciągnęli wniosków z doświadczeń fizyków, którzy nie byli w stanie przekonująco wyjaśnić pożytków z energetyki jądrowej, jak też uczciwie powiedzieć o jej zagrożeniach.

Propagandowe przedstawienie energetyki jądrowej w bardzo złym świetle uniemożliwia skorzystanie z tego pożytecznego źródła energii. Genetycy, powtarzając ten błąd fizyków, nie są w stanie pokornie, rzetelnie przedstawić blasków i cieni badań genetycznych. To się później zemści na społecznej ocenie ich dokonań i utrudni wykorzystanie odkryć genetyki na szerszą skalę.


TOP 200