Pożegnanie z Redmond

Rozmowa z Rickiem Belluzzo, który 1 maja br. przestanie pełnić funkcję prezesa i dyrektora operacyjnego Microsoftu. W oficjalnym komunikacie podano, że jest to część szerszej reorganizacji firmy. Na tym stanowisku były wiceprezes Hewlett-Packarda i prezes SGI pracował niespełna 14 miesięcy.

Rozmowa z Rickiem Belluzzo, który 1 maja br. przestanie pełnić funkcję prezesa i dyrektora operacyjnego Microsoftu. W oficjalnym komunikacie podano, że jest to część szerszej reorganizacji firmy. Na tym stanowisku były wiceprezes Hewlett-Packarda i prezes SGI pracował niespełna 14 miesięcy.

Pożegnanie z Redmond

Rick Belluzzo, prezes i dyrektor operacyjny Microsoftu.

Powiedział Pan wcześniej, że zaangażowanie Steve'a Ballmera we wszystkie kwestie związane z firmą nie było główną przyczyną rezygnacji. Co zatem zdecydowało o Pańskiej rezygnacji?

W pewnym momencie wszyscy zrozumieli, że potrzebne są zmiany, że istnieje potrzeba stworzenia siedmiu oddziałów biznesowych, kierowanych przez ludzi mających wizję ich prowadzenia. Konieczna jest też osoba, która będzie koordynowała ich działania. Powinien to być dyrektor wykonawczy. Mogłem próbować na nowo określić moją funkcję. Nie chciałem jednak tego robić, na nowym stanowisko miałbym zbytnio skrępowane ręce, a ja lubię zarządzać firmą.

Wiele napisano o "starciu" Pańskiego stylu zarządzania ze stylem Ballmera. Jak układały się relacje z Billem Gatesem?

Chciałbym się najpierw odnieść do tych "starć". To przesada. Microsoft to środowisko, w którym trzeba jasno przedstawiać swoje pomysły, debatować nad nimi, bronić ich. Nie wyciągałbym z tego zbyt daleko idących wniosków.

Moje stosunki z Billem Gatesem układały się bardzo dobrze. To prawdziwy pasjonat: kocha firmę, kocha produkty. Zawsze służy pomocą, jeśli ktoś ma kłopot z postrzeganiem spraw dotyczących firmy. To naprawdę pozytywna strona pracy z Billem.

Miał Pan okazję przez wiele lat obserwować Microsoft z zewnątrz, później od wewnątrz, na najwyższym poziomie. Jak to Pan odbierał?

Nie była to tak duża zmiana, jak mogłoby się wydawać. Owszem, najpierw współpracowałem z Microsoftem, a potem pracowałem dla tej firmy. Dzięki temu umiałem pomóc ludziom spoza firmy lepiej ją zrozumieć. Jednym z obszarów, w którym udało mi się zrobić sporo dobrego, była współpraca z partnerami i klientami, ponieważ kiedyś byłem po ich stronie. Byłem w stanie przekładać i wyrażać sposób widzenia pewnych spraw przez partnerów i klientów pracownikom Microsoftu i odwrotnie.

Czy są jakieś działania firmy, których Pan nie akceptował z punktu widzenia uczciwej konkurencji?

Nie, nie mógłbym robić czegoś, do czego nie mam przekonania, czegoś co nie jest słuszne. Nie zauważyłem niczego, co uważałbym za niewłaściwe.

Czy lobbował Pan za podjęciem przez Microsoft działań, które mogłyby uciszyć krytykę, której poddawana była firma?

Lobbing to nie jest właściwe słowo. Zawsze dyskutowaliśmy o strategii, działaniach i o tym, co można zmienić. Skoro przyszedłem z zewnątrz, byłoby dziwne, gdybym wyrażał tylko tradycyjne poglądy. Po to właśnie zatrudnia się ludzi z zewnątrz.

Czy może Pan zdradzić szczegóły dyskusji dotyczących Linuxa?

Rozmawialiśmy o Linuxie cały czas. Zwykle rozmowy dotyczyły korzyści związanych z dostarczeniem przez Microsoft produktów dla tego systemu. Linux jest wyzwaniem. W Redmond często się o nim myśli i często dyskutuje.

A jakie jest Pańskie zdanie? Czy Microsoft powinien dostarczyć linuxową wersję Office?

Nie, nie sądzę. Oferta oprogramowania dla wielu platform atrakcyjnie wygląda, ale w rzeczywistości bardzo trudno opracować taki wieloplatformowy model biznesowy, który dobrze by funkcjonował.

Jaki wpływ mają na firmę batalie sądowe?

Byłem zaskoczony, że firma nie przestała normalnie pracować w tak trudnym okresie. Proszę spojrzeć na ostatnie 18 miesięcy. To był chyba najbardziej produktywny okres w historii Microsoftu: Windows XP i Office XP, oprogramowanie dla palmtopów, nowe wersje MSN, Xbox, produkty serwerowe. Wszystko w trakcie trwających procesów. Jednym z nadrzędnych celów firmy było oddzielenie problemów prawnych od zwykłej, codziennej pracy – rozwijania produktów i zarządzania. Wydaje mi się, że to się udało.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200