Myślenie - ludzka rzecz

Z prof. Edwardem Nęcką, specjalistą w dziedzinie twórczości, inteligencji i poznania, wykładowcą na Uniwersytecie Jagiellońskim i w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej, rozmawia Andrzej Gontarz.

Z prof. Edwardem Nęcką, specjalistą w dziedzinie twórczości, inteligencji i poznania, wykładowcą na Uniwersytecie Jagiellońskim i w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej, rozmawia Andrzej Gontarz.

Wiele osób pasjonuje się dzisiaj możliwościami stworzenia sztucznej inteligencji. Ian Pearson z British Telecom zapowiada, że za 20-30 lat istoty ze sztuczną inteligencją będą dominować nad ludźmi. Zanim zastanowimy się, czy jest to w ogóle możliwe, trzeba by najpierw zapytać, czym jest po prostu inteligencja. Co jest wzorcem do skopiowania w pracach nad sztuczną inteligencją? Gdy powstaje sztuczna nerka, sztuczne serce, to wiadomo, co jest kopiowane. W przypadku inteligencji sprawa już nie wydaje się taka oczywista.

Trzeba zwrócić uwagę, że pojęcie inteligencji w ramach prac nad sztuczną inteligencją jest inne niż na gruncie psychologii. Odwzorowanie, powielanie naturalnego wzorca inteligencji nie wchodzi w grę. Dla psychologii inteligencja to po prostu zdolność - do rozumienia zaistniałej sytuacji, do radzenia sobie z nią, do oceny pojawiających się zdarzeń i relacji. Człowiek może być mniej lub bardziej zdolny, ale zawsze dysponuje jakąś inteligencją.

Myślenie - ludzka rzecz

prof. Edward Nęncka, specjalista w dziedzinie twórczości, inteligencji i poznania

Twórcy sztucznej inteligencji próbują budować systemy, które będą zdolne do powtarzania funkcji poznawczych człowieka, zazwyczaj dość prostych. Według psychologa, to że ktoś ma umiejętność postrzegania i rozpoznawania obiektów w otoczeniu, to nie jest nic szczególnego, to jeszcze nie świadczy o inteligencji. Każdy człowiek dysponuje takimi umiejętnościami. W sztucznej inteligencji próbuje się natomiast odwzorowywać te właśnie proste umiejętności, które u człowieka nie są miarą inteligencji.

Czy rozwój informatyki, rozwój technologii cyfrowych nie prowadzi nas jednak z powrotem do takich prostych, podstawowych zachowań? Wszak wysiłki twórców technik informacyjnych zmierzają do zalgorytmizowania wszystkich dziedzin ludzkiego życia i zachowań człowieka, ujęcia świata w karby jednoznacznych reguł, opisania w kategoriach wykonalnego przez maszynę programu.

Pytanie tylko, czy rzeczywiście wszystko uda się zalgorytmizować. W przypadku prostych, jednoznacznych czynności i zjawisk może być to łatwe. Tak samo jak w przypadku procesów złożonych, skomplikowanych, ale przebiegających według jasnych, uniwersalnych zasad, np. w matematyce. Trudno jednak o algorytmizację procesów zachodzących w sytuacjach niejasnych, nieostrych, nieprzewidywalnych. A takie są typowe dla wszelkich relacji międzyludzkich. Dlatego np. nie da się - chociaż wielu by chciało - zalgorytmizować zarządzania, bo ono bazuje przede wszystkim na relacjach międzyludzkich, a te z natury są niejasne, mętne, nieostre, nacechowane subiektywnie, trudne do opanowania.

Niektórzy pokładają duże nadzieje w stworzeniu inteligencji grupowej. Sieć mózgów ma dawać nowe, niedostępne pojedynczemu człowiekowi możliwości. Tak jak w przypadku owadów, które w pojedynkę są bezradne, ale w grupie potrafią skutecznie działać.

Trzeba zapytać na początek, na ile owady są rzeczywiście inteligentne? Czy pszczoły lub mrówki są faktycznie inteligentne, czy też tylko dobrze przystosowane do funkcjonowania w swoim środowisku? Ta ich "inteligencja" ma sztywny, ograniczony charakter - sprawdza się w mrowisku czy w ulu, ale poza tymi miejscami już nie. Mrówka czy pszczoła nie jest w stanie przystosować się do zupełnie nowych, odmiennych warunków, a człowiek tak. O inteligencji owadów moglibyśmy mówić wtedy, gdyby potrafiły radzić sobie w nowych dla siebie sytuacjach, gdyby były w stanie rozwiązywać nowe, nietypowe problemy. Tę umiejętność obserwujemy częściowo u zwierząt wyższych (np. u małp, delfinów, również psów i kotów), ale to jest i tak nic w porównaniu z tym, co potrafi człowiek.

Druga sprawa: czy duża liczba umysłów pracujących w sieci rzeczywiście zwiększa inteligencję? Czy miliard osób jest w stanie wytworzyć wspólnie coś, czego nie byłby w stanie zrobić pojedynczy człowiek, wymyślić coś ponadjednostkowego? To stary problem filozoficzny, nierozstrzygalny na gruncie psychologii.

Sądzę, że grupa może funkcjonować na poziomie wyższym niż jednostka. Czy to się jednak dzieje samo z siebie, czy wynika tylko z samego faktu współdziałania wielu jednostek? A może oprócz połączonych inteligencji jednostek trzeba brać pod uwagę również wiele innych czynników, np. przywództwo, relacje społeczne, motywacje ludzi, stawianie im zadań, wizje celów do osiągnięcia itp. Mogę zaakceptować możliwość tworzenia się inteligencji grupowej, ale trudno mi uwierzyć, aby mogła ona powstać tylko przez sam fakt współpracy wielu jednostek.

Jak na problem inteligencji trzeba patrzeć dzisiaj, w sytuacji coraz większej dominacji systemów informatycznych, coraz częstszego stosowania różnych "inteligentnych" narzędzi i rozwiązań? Jak inteligencja jest postrzegana współcześnie na gruncie naukowym?

Inteligencja jest rozumiana jako zdolność do radzenia sobie w sytuacjach nowych lub złożonych. Człowiek musi uruchomić własną inteligencję, gdy nie ma wyuczonych wzorców zachowań w konkretnej sytuacji, albo gdy sytuacja jest bardzo skomplikowana i przerasta możliwości poznawcze człowieka. Wtedy inteligencja ujawnia się najpełniej. Dzięki niej możemy sobie wtedy poradzić z najtrudniejszymi problemami.

Z tego punktu widzenia inteligencja człowieka XIX-wiecznego i XX-wiecznego jest taka sama. Umysł ludzki powstawał przez kilkaset tysięcy lat. Ewolucja człowieka trwała 4 mln lat, ostatnie 300-500 tys. lat to było kształtowanie się umysłu w naszym wydaniu, okres powstawania homo sapiens.

Jeżeli więc mówimy o cesze, która narodziła się tak dawno temu, to ona nie może się zmienić pod wpływem "chwilowych" zjawisk, nie może stać się inna tylko dlatego, że przechodzimy od społeczeństwa przemysłowego do informacyjnego. Ten sam ludzki umysł musi sobie radzić równie skutecznie z problemami najnowszymi, jak sobie radził dawniej, w zupełnie innych warunkach. Jedynie niektóre elementy, niektóre cechy inteligencji stają się dzisiaj bardziej istotne, ważniejsze, ale inteligencja jako taka pozostaje ta sama.

Które z właściwości ludzkiego umysłu są dzisiaj najbardziej "w cenie"?

Mniej istotna staje się np. wyobraźnia przestrzenna. Już nie musimy polować, coraz mniej działamy w przestrzeni naturalnej, więc orientacja przestrzenna przestaje nam być potrzebna tak jak kiedyś. Znaczenia nabiera natomiast umiejętność uogólniania, upraszczania złożonych problemów. Dzisiaj nie liczy się odwaga na polu walki, lecz umiejętność logicznego, abstrakcyjnego myślenia. Te umiejętności tkwiły w nas od dawna, teraz tylko uaktywniły się pod wpływem potrzeb otoczenia. Gdyby jednak zmieniły się warunki, zmianie może ulec również hierarchia ważności naszych umysłowych umiejętności.

Sama technologia nie zmienia ludzkiej inteligencji. Może wpływać jedynie na zmiany obszarów eksploatacji poszczególnych cech inteligencji, na zmianę doniosłości niektórych właściwości lub umiejętności intelektualnych. Nosiciele cech pożądanych w danej sytuacji zyskują znaczenie społeczne, prestiż. Umysł gatunku ludzkiego pozostaje cały czas ten sam, tylko różne osobniki, różnie wyposażone, zyskują większe lub mniejsze szanse na uznanie w społeczeństwie.

Znaczenie jednych cech maleje, innych rośnie. Musiałoby upłynąć bardzo, bardzo dużo czasu, aby te przez jakiś czas nieużywane lub mniej używane całkowicie zanikły.

Mamy wiele narzędzi do wspomagania pracy fizycznej. Jakie narzędzia mogą skutecznie wspomagać pracę umysłową, jakie technologie mogą wspierać najlepiej funkcjonowanie inteligencji? Czy można w ogóle mówić o narzędziach do wspomagania inteligencji?

Tak, coś takiego obserwujemy, np. w stosunku do pamięci. Dawniej pamięć była w cenie. Dzisiaj techniczne nośniki pamięci są tak rozwinięte, że nie potrzebujemy obciążać naszej, własnej pamięci. Jak Pan zauważył, nie pamiętałem swojego numeru telefonu do pracy, musiałem sprawdzić w spisie w telefonie komórkowym i wysłać go Panu via sms.

Być może w przyszłości w ten sam sposób będą wspomagane również inne funkcje naszego mózgu. Na razie musimy sobie radzić za pomocą tego, w co zostaliśmy wyposażeni w drodze ewolucji. Również z problemami, które sami sobie stwarzamy, np. z ogromną ilością produkowanych informacji, które trzeba selekcjonować i poddawać krytycznej ocenie. To robiono i kiedyś, ale teraz skala zjawiska jest tak duża, że coraz trudniej nad natłokiem informacji zapanować. Pomóc nam w tym może komputer.

Mówi się dzisiaj coraz częściej o potrzebie twórczych, innowacyjnych zachowań. Innowacyjna postawa ma być m.in. warunkiem konkurencyjności w gospodarce opartej na wiedzy. Jak przebiegają relacje między twórczością a inteligencją?

Twórczość, jako zdolność, jest słabo powiązana z inteligencją. Twórczy umysł jest nieco inny niż umysł inteligentny. Ktoś może być twórczy, ale nie inteligentny i na odwrót. Inteligencja to umiejętność radzenia sobie z problemem zastanym, realnie istniejącym, ale przy ograniczonych możliwościach lub niewielkich zasobach (np. pod presją czasu). Twórcza osoba natomiast charakteryzuje się tym, że zauważa problemy, których inni nie dostrzegają, spostrzega sprawy, których inni nie widzą.

Znaczenie twórczości będzie rosło w nowych realiach. Dostrzeganie nowych możliwości rozwoju, tworzenie nowych rozwiązań będzie się coraz bardziej liczyło w gospodarce opartej na wiedzy. Innowacyjność staje się dzisiaj kluczem do sukcesu w wielu dziedzinach. Kreatywność będzie coraz bardziej ceniona we współczesnym świecie. Twórcza postawa jest potrzebna do rozwiązywania problemów, ale wcześniej trzeba umieć zauważyć problem, dostrzec, że on istnieje, wskazać, że coś jest warte zrobienia, podjęcia działań. Nie można skupiać się tylko na rozwiązywaniu starych, znanych problemów, bo wtedy nie byłoby rozwoju.

Czy kreatywność zdominuje we współczesnym świecie inteligencję?

Twórcza postawa będzie się coraz bardziej liczyć, będzie coraz bardziej ceniona. Do tej pory nie zawsze tak było. W średniowieczu np. malarz czy rzeźbiarz nie był uznawany za twórcę, lecz uchodził za rzemieślnika. Dopiero od romantyzmu zaczęto doceniać twórczość i twórców. Dzisiaj twórcza aktywność zyskała na znaczeniu nie tylko w wymiarze kulturowym, lecz także ekonomicznym.

Ta zmiana wymaga też zmian w edukacji. Na ile są one u nas zauważalne? W jakimkierunku powinny zmierzać? Co jest w tym zakresie najpilniejszego do zrobienia?

Szkoła nastawiona jest, niestety, cały czas na kształcenie oparte na pamięciowym opanowaniu dużej ilości materiału. Wartość twórczości jest jeszcze słabo dostrzegana, ale to się w najbliższym czasie zdecydowanie zmieni. Gdy dzisiaj jest mowa o myśleniu, to chodzi o umiejętność radzenia sobie ze znanymi, istniejącymi problemami, a nie nastawienie na szukanie nowych dróg rozwoju, identyfikowanie nowych problemów i zjawisk wartych zainteresowania. Społeczna ranga kreatywności jest u nas jeszcze mała, ale to się będzie zmieniało. Inaczej nie będziemy mieli szans na udział w procesie rozwoju cywilizacyjnego, w obiegu współczesnych dóbr i idei. Twórcza, kreatywna postawa jest niezbędnym warunkiem pełnego, wartościowego uczestnictwa w życiu współczesnego świata.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200