Mur prawa i biurokracji
- Dorota Konowrocka,
- 05.01.2004
Z Romanem Kornackim, członkiem zarządu Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych, rozmawia Dorota Konowrocka.
Z Romanem Kornackim, członkiem zarządu Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych, rozmawia Dorota Konowrocka.
Czy PAIiIZ w szczególny sposób traktuje inwestorów zamierzających uruchomić w Polsce międzynarodowe centra usługowe opierające się na technologiach IT?
Jeszcze jako Polska Agencja Inwestycji Zagranicznych wyodrębniliśmy ten sektor mniej więcej pięć lat temu jako sektor perspektywiczny. Wówczas w Polsce zaczęły powstawać pierwsze call center. Wtedy zrozumieliśmy, że Polska może przyciągnąć inwestycje do sektora usług na wzór irlandzki, mimo pewnych istotnych różnic, np. bariery językowej. Problem jednak w tym, że w Polsce nie ma selektywnych instrumentów - np. zwolnień podatkowych czy grantów inwestycyjnych - skierowanych specyficznie do inwestorów z tego sektora.
Firmy usługowe mogą ubiegać się o dotacje na selekcję i szkolenia pracowników oraz dofinansowanie części nakładów na infrastrukturę. Jednak o te dotacje ubiega się wiele firm, nie tylko zagranicznych. W obliczu tak dużej konkurencji nie jesteśmy w stanie zagwarantować inwestorom, że takie dotacje uda się im uzyskać. PAIiIZ sam - jako organizacja - nie dysponuje środkami finansowymi, które mogłyby bezpośrednio wspierać inwestorów zagranicznych.
Skoro system zachęt inwestycyjnych, zwolnień podatkowych i dotacji jest tak mało przyjazny dla inwestora z branży usługowej, może moglibyśmy - jako kraj - przynajmniej rozwijać infrastrukturę teleinformatyczną właśnie tam, gdzie jest ona inwestorom potrzebna? Przygotowywać grunt pod inwestycje...
Taka strategia została zastosowana przez irlandzką agencję inwestycyjną - Irish Development Agency - ale w dłuższym okresie okazała się nie tak korzystna dla tego kraju. Irlandczycy budowali centra usługowe "pod klucz" wyposażone w odpowiednią infrastrukturę IT, z dostępem szerokopasmowym, odpowiednią infrastrukturą komunikacyjną, co jest bardzo kosztownym przedsięwzięciem. Inwestorzy mogli jednak preferować inne lokalizacje, a stworzone centra nie zawsze były w pełni wykorzystane. Inną strategię stosują np. Czesi, którzy tworzą tzw. parki przemysłowe z odpowiednimi zachętami tam, gdzie wyboru lokalizacji dokonał inwestor. W tym - trzeba przyznać - są bardziej elastyczni niż Polska, jeśli chodzi o zachęty dla inwestorów.
Wydaje się jednak, że takie "przygotowywanie gruntu" nie jest konieczne. Jest kosztowne i może okazać się ryzykowne, jeśli chodzi o pewność zagospodarowania. Duże miasta w Polsce, w których naturalnie umiejscawiane są centra usługowe ze względu na dostępność wykształconej kadry, są już wyposażone w odpowiednią infrastrukturę IT.
Jakie są faktyczne możliwości Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych, jeśli chodzi o wspieranie inwestorów zagranicznych?
Pomagamy przede wszystkim w poszukiwaniu odpowiedniej lokalizacji i pracowników. Przykładowo, wspieraliśmy Citibank przy organizacji centrum obsługi transakcji w Olsztynie, a General Electric w otwarciu europejskiego centrum księgowości i finansów w Łodzi. Współpracowaliśmy też z Dell Computer, który zamierzał otworzyć w Polsce call center. Niestety, w ostatniej chwili zmienił lokalizację tej inwestycji.
Jakim budżetem dysponuje PAIiIZ?
W Agencji pracuje obecnie ok. 100 osób. W roku 2004 będziemy mieli do dyspozycji 11 mln zł. Nasza działalność statusowa zostanie rozszerzona o promocję polskiego eksportu. Dla porównania, budżet irlandzkiej IDA to ok. 200 mln euro rocznie. Także Czesi dysponują znacznie większymi od nas środkami.