Marzenia maszyn

Rozmowa z Rayem Kurzweilem, znanym wynalazcą, twórcą kilkunastu firm technologicznych, autorem kilkuset artykułów i książek popularnonaukowych, specjalistą od sztucznej inteligencji.

Rozmowa z Rayem Kurzweilem, znanym wynalazcą, twórcą kilkunastu firm technologicznych, autorem kilkuset artykułów i książek popularnonaukowych, specjalistą od sztucznej inteligencji.

Sporo ostatnimi czasy słychać o tym, jak bardzo wzrasta produktywność firm przy jednoczesnym braku wzrostu liczby stanowisk pracy. Czy rozwój technologii będzie prowadzić do utrzymania tego trendu?

Marzenia maszyn

Ray Kurzweil

To tylko element długiego procesu, który zaczął się przynajmniej 200 lat temu, kiedy rozpoczęła się automatyzacja przemysłu odzieżowego. Pojawiły się wtedy pierwsze maszyny, z których każda zastępowała pracę 20 czy 30 robotników. Ale jednocześnie zyski płynące z tej automatyzacji doprowadziły do powstania wielu innych nowych przemysłów. Po pierwsze, potrzebny był przemysł do wytwarzania takich maszyn i ich konserwacji. Zwiększyło się zapotrzebowanie na rzeczy, które były wytwarzane przez maszyny. Dla przykładu, dopiero wtedy, gdy maszyny zaczęły produkować materiały odzieżowe, zwykli obywatele uznali za rzecz normalną posiadanie więcej niż jednej koszuli.

Historia automatyzacji jednoznacznie dowodzi, że w jej wyniku faktycznie wzrosła liczba stanowisk pracy. Jeszcze 100 lat temu zatrudnione było 30% potencjalnej siły roboczej, dzisiaj jest to już około 60%. Zarobki pracownicze liczone siłą nabywczą wzrosły w ciągu ostatniego stulecia o 6-8 razy.

Ale czy ten trend rzeczywiście się utrzyma?

Względna zamożność, którą dzisiaj mogą się cieszyć rozwinięte kraje, pochodzi właśnie ze wzrostu produktywności. Nadal będziemy świadkami jej znaczącego wzrostu. Gdybyśmy wykonali skok tak ze 20 lat do przodu, to znaleźlibyśmy się w świecie, w którym wytwarzanie produktów jest praktycznie darmowe, nie licząc technologii informacyjnych i procesów ściśle produkcyjnych. Tak naprawdę to nie jesteśmy daleko od czasów, w których tworzeniem produktów fizycznych będzie zarządzać li tylko oprogramowanie - obecnie wdrażane systemy zintegrowane, prowadzenia zakupów just-in-time czy automatyzacji magazynów są kolejnymi etapami na drodze do osiągnięcia takiego stanu.

Z tym się każdy zgodzi, że wzrost produktywności to pozytywne zjawisko, ale czy nadal takim ono pozostaje jeśli nie niesie ze sobą wzrostu liczby miejsc pracy, czego ostatnio, zdaje się, jesteśmy świadkami?

Dzisiaj mamy do czynienia ze stosunkowo małym bezrobociem w Stanach Zjednoczonych - około 6% - i relokacją miejsc pracy na całym świecie. Granice pomiędzy państwami już się nie liczą tak bardzo jak dawniej. Dawniej trzeba było być w Nowym Jorku, żeby w Nowym Jorku pracować. Teraz można pracować efektywnie w cyberprzestrzeni, więc miejsca pracy umysłowej przemieszczają się w przestrzeni. W kategoriach ekonomii światowej to niewątpliwie dobre zjawisko. To nie jest gra o sumie zerowej. Z tego, że korzystają na tym Chiny czy Indie, wcale nie wynika, że my musimy tracić. Ale te zjawiska oczywiście mogą wywoływać lokalne - w czasie i przestrzeni - niekorzystne zjawiska związane z zatrudnieniem.

A w dłuższym okresie?

Po raz pierwszy widzimy, że pojawiła się międzynarodowa konkurencja w dziedzinach, w których liczą się przede wszystkim odpowiednia edukacja i przygotowanie zawodowe. Na pewno będzie to narastać. To dobrze. Chiny starają się - jak mówią - zbudować 50 uniwersytetów MIT. Wcale nie przesadzają. Tyle tylko, że kształceni tam ludzie stworzą kapitał intelektualny, z którego będziemy mogli wszyscy korzystać. Jeśli na przykład ktoś stworzy przełomowe odkrycie w biotechnologii, to skorzystamy z tego wszyscy. Te inwestycje w kapitał intelektualny sprawią, że Chiny bardziej niż obecnie zainteresują się jego ochroną. Nadal jednak Stany Zjednoczone przodują w zakresie innowacji. Nadal przewodzą światu w tworzeniu nowych paradygmatów, nowych modeli biznesowych i nowych metodach wytwarzania produktów.

Skoro mowa o tych nowych modelach, to jak będzie wyglądał Departament Informatyki w nowoczesnej firmie za - powiedzmy - 10 lat?

Mnóstwo sprzętu, które teraz zaprzątają uwagę tych działów - wszystkie te routery i serwery - po prostu zniknie. Nie będzie komputerów na biurkach. Pozbędziemy się tego kłopotu gdzieś do końca obecnej dekady. Technologia stanie się mobilna i tak mała, że praktycznie niedostrzegalna. Każdy będzie online, zaś wirtualne obrazy będą kierowane wprost do naszego oka. Obliczeniowy substrat będzie obecny wszędzie.

To czym właściwie będą się zajmować te departamenty?

Przede wszystkich bezpieczeństwem, ochroną prywatności i zabezpieczeniem przed patogenami obecnymi w oprogramowaniu. Te problemy są obecne już dzisiaj, ale w przyszłości staną się ważnymi wyzwaniami cywilizacyjnymi. Ostatecznie oprogramowanie znajdzie się blisko naszych ciał, w naszym umysłach, więc walka ze zjawiskami patologicznymi i chorobowymi w oprogramowaniu nabierze tym większego znaczenia.

Warto też zwrócić uwagę na to, że w przyszłości dla firm nie będzie ważniejszej rzeczy niż informacja. Dlatego departament zajmujący się jej przetwarzaniem będzie w firmie najważniejszy.

A co z ludźmi, co z nami?

Technologia dlatego rozwija się w tempie wykładniczym, bo używamy najnowszej generacji technologicznej do wytworzenia kolejnej. Stworzenie DNA w przyrodzie trwało miliardy lat, ale kiedy się udało, to sprawy ruszyły w lawinowym tempie. DNA stało się narzędziem przechowywania informacji o rezultatach ewolucyjnych eksperymentów natury, co umożliwiło eksplozję różnych form życia w epoce Kambru.

Podobnie pierwsze komputery były tworzone za pomocą ołówka i papieru, a później zaimplementowane z użyciem śrubokrętów i kabli. Dzisiaj twórca komputera nowej generacji siedzi przed ekranem stacji roboczej i wprowadza formuły przypominające z grubsza program komputerowy.

Układy scalone są tworzone w sposób zautomatyzowany, tanio i szybko. Tworzenie nowej technologii to dzisiaj w dużej mierze efekt współpracy człowieka z maszyną.

Trzeba zrozumieć, w jak dużym stopniu są ze sobą powiązane nasza cywilizacja i technologia. Ta integracja staje się coraz głębsza. Już wkrótce komputery znajdą się w naszych wnętrzach. Za 2 dekady będziemy w stanie bezinwazyjnie implementować układy niebiologicznej inteligencji.

Będziemy umieszczać miliony nanobotów - wielkości cząstek krwi - by podróżowały po naszym mózgu, wchodząc w interakcję z jego komórkami. Doprowadzi to do istotnego zwiększenia możliwości intelektualnych człowieka.

Dzisiaj ogranicza je sama architektura mózgu. Sygnały elektrochemiczne są miliony razy wolniejsze od połączeń elektrycznych. Można co prawda pomiędzy komórkami naszego mózgu zbudować imponującą liczbę 100 trylionów połączeń, ale generalnie sposób reprezentowania wiedzy w mózgu jest dość nieefektywny - człowiek może zapamiętać do 100 tys. "kawałków" wiedzy. Chodzi o to, by liczbę tych połączeń istotnie zwiększyć, by dodać połączenia wirtualne. Jak tylko dokona się mariaży naturalnej inteligencji z tą niebiologiczną, to nasz intelekt zacznie wzrastać w sposób wykładniczy.

Gdyby człowiek miał pozostać niezmieniony, to maszyny za jakiś czas by nas po prostu prześcignęły. Ale wierzę, że to nigdy nie nastąpi - po prostu będziemy się z nimi integrować.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200