Królują nisze

Jak podąża za tymi zmianami oferta dostawców technologii skierowana do sektora bankowego?

Co roku staram się odwiedzać Finanz Forum w Zurychu. Spotyka się tam świat finansów z dostawcami rozwiązań informatycznych. Na forum wystawia się ok. 150 firm specjalizujących się w obsłudze tego sektora na rynku szwajcarskim. Gdyby zorganizować podobną imprezę w Polsce, być może znalazłoby się 30, 40 firm, które specjalizują się w obsłudze instytucji finansowych. Ale różnica nie tkwi wyłącznie w skali.

Na forum w Zurychu jest względnie mało dostawców oferujących to, co nazywamy umownie zintegrowanym systemem bankowym. Większość prezentowanych rozwiązań to aplikacje, których autorzy nie aspirują do tego, by objąć całość zagadnień występujących w bankowości. Królują nisze. Przykładowo, duża i znana w sektorze finansowym firma Sungard wydzieliła spółkę zajmującą się oprogramowaniem wspomagającym zarządzanie ryzykiem. Wydaje mi się, że w Polsce większość firm, idąc za trendem bankowości uniwersalnej, stara się mieć w ofercie kompletne systemy bankowe. Na rozwiniętych rynkach zarówno bankom, jaki i dostawcom opłaca się myśleć kategoriami niszowymi. Nie powiem nic nowego, ale scentralizowane systemy bankowe to już nie są rozwiązania, na których dostawcy będą zarabiać.

Jakie są najpilniejsze potrzeby banków?

Zarządzanie ryzykiem i podejście do klienta. W obu przypadkach z pomocą przychodzi informatyka.

Dostrzegam coraz większe zainteresowanie tematem zarządzania ryzykiem, co z pewnością w dużej mierze jest wymuszone wytycznymi Komitetu Bazylejskiego. Nie dotyczą one tylko banków, ale wszystkich podmiotów, które wytwarzają wartość w łańcuchu pomnażania pieniędzy przez pieniądze. Odpowiednie systemy informatyczne są oferowane przez wielkich graczy, takich jak Sungard czy Mysys.

Druga sprawa to obsługa klienta. Banki na Zachodzie starają się doradzać klientom. W Polsce mieliśmy namiastkę tego zjawiska w zeszłym roku przed wprowadzeniem podatku od odsetek. Odebrałem kilka telefonów z banków, które radziły mi, jak powinienem zagospodarować swoje środki. W takich sytuacjach przychodzą z pomocą systemy CRM. Specjaliści twierdzą, że w ciągu dwóch lat wiele polskich banków podejmie próby wdrożenia takich systemów. Większość zakończy się porażką i dopiero za mniej więcej cztery lata wróci fala CRM.

Wróćmy do modnego tematu zarządzania ryzykiem. Czy wykształciła się na naszym rynku oferta systemów wspomagających ten proces?

Konkretnych ofert ze strony polskich firm informatycznych jest niewiele. Z punktu widzenia biznesowego zagadnienie zarządzania ryzykiem jest niełatwe, silnie zakorzenione w statystyce i matematyce. Międzynarodowi dostawcy mają za sobą pomoc instytutów naukowych, w związku z czym ich rozwiązania są bardziej zaawansowane niż te, które mogłyby powstać w Polsce. Zarządzanie ryzykiem zostanie raczej dziedziną zdominowaną przez firmy zagraniczne. Prawdopodobnie firmy polskie z czasem uzupełnią swoją ofertę uznanymi produktami z tej dziedziny.

Jak Pan ocenia pozycję dyrektorów odpowiedzialnych za informatykę w bankach i ich prestiż wraz z rosnącą rolą technologii?

Może pana zaskoczę, ale moim zdaniem ich prestiż spada. Absolutnie nie wynika to z faktu, że gorzej spełniają swoją rolę, ale dlatego że wśród bankowców zmienia się świadomość informatyczna. Departamentom informatyki pozostawia się nadzór nad działaniem aplikacji, sprzętu, sieci. Tam, gdzie dochodzi do styku technologii i biznesu, coraz więcej do powiedzenia mają specjaliści od finansów. Nie ma w tym nic złego. Trzeba pogodzić się z faktem, że informatyka odgrywa rolę usługową względem biznesu. Informatycy i bankowcy muszą jednak współpracować. W jednym z banków szwajcarskich, którego pracy miałem okazję się przyglądać, departament informatyki miał "swoich ludzi" oddelegowanych do pracy w działach merytorycznych. Byli to informatycy, których zadaniem było stworzenie czegoś na kształt interfejsu między działem IT a działem biznesowym.

Chyba nigdzie dotąd rola informatyki nie ujawniła się tak wyraźnie jak w mBanku?

Dla mnie mBank to nie sukces informatyki, Internetu czy technologii, ale człowieka i zespołu. Książkowy przykład, jak można zrealizować wizję. Ten bank wykorzystał marketing wewnętrzny. Sławomir Lachowski zaraził wizją współpracowników.

Czy inni mogli się czegoś nauczyć z lekcji mBanku? Trudno powiedzieć. Jeszcze niedawno inne duże banki wielkimi literami prezentowały na billboardach, że są liderami bankowości internetowej. Pozostała chyba gorycz.

Największy polski bank detaliczny PKO BP po raz kolejny opóźnił decyzję o wdrożeniu systemu centralnego...

Według mnie PKO BP podejmie w końcu decyzję i to bardzo szybko. Nie ma innego wyjścia. Pewnie na świecie można znaleźć kilka dużych banków, które nie dysponują systemem centralnym, ale nie pokrywają one tak szerokiego spektrum banko-wości jak PKO. Od strony biznesowej bank stara się podążać za dobrymi wzorami, rozwija bankowość inwestycyjną, proponuje klientom usługi private banking itp., ale brak systemu centralnego ten pościg bardzo utrudnia. Jak nie ma systemu, nie ma skąd brać danych.

Kiedy wróci koniunktura dla IT w sektorze bankowym?

Przyszły rok nie będzie łatwiejszy. Wierzę, że w budżetach informatycznych banków znajdzie się miejsce dla dobrze przygotowanych projektów.


TOP 200