Kariera w ciągłym biegu

Rozmowa z Mariuszem Michalakiem, dyrektorem Pionu Informatyki Wojskowej Agencji Mieszkaniowej, zdobywcą nagrody Diament CIO 2013 „Inicjator strategii”.

Kariera w ciągłym biegu

CIO Czy jest taki obszar działalności Pana organizacji albo taki rodzaj projektu, w którym jeszcze Pan nie uczestniczył?

Jakoś nie kojarzę (śmiech). Mam za sobą historię transformacji oraz ujednolicanie procesów i oprogramowania z 58 jednostek organizacyjnych w strukturze 3-szczeblowej do aktualnych 11 w strukturze 2-szczeblowej, kilka przejęć jednostek prowadzących różnorodną działalność na rzecz wojska, wydzielanie części działalności do spółek, dziesiątki projektów migracji aplikacji, baz danych, platform systemowych, wdrożenia rozwiązań do zarządzania oprogramowaniem, pełną konsolidację infrastruktury i aplikacji w jednym centrum danych, budowę chmury prywatnej, niezliczoną liczbę projektów deweloperskich różnej skali i natury. Gdyby chcieć cofnąć się do początków mojej pracy w WAM-ie, można by dodać budowanie sieci rozległej oraz sieci lokalnych w oddziałach... To wciąż tylko najważniejsze projekty, drobnych nawet nie liczę.

Zobacz również:

  • 9 cech wielkich liderów IT
  • CIO "bumerangi": liderzy IT awansują, powracając
  • 6 znaków ostrzegawczych, na które CIO powinni zwrócić uwagę w 2024 roku

CIOMożna powiedzieć, że jest Pan weteranem nie tylko informatyki, ale i zarządzania zmianą.

Weteranem raczej nie, bo weteran zwykle ma największe dokonania za sobą, a ja mam przed sobą kolejne wyzwania, większe niż dotychczasowe. Właśnie przygotowujemy się do połączenia z Agencją Mienia Wojskowego. Czekają nas więc kolejne migracje i konsolidacje w skali ogólnokrajowej.

CIOMówi Pan o swojej pracy w kategoriach biznesowych. W agencji podlegającej MON, w szczególności w obszarze tak mało „biznesowym” jak mieszkania, to co najmniej dziwne...

Nie, nie ma w tym nic dziwnego. WAM to część zaplecza polskiej armii, klienta wewnętrznego, na którego rzecz realizujemy konkretne usługi, wykorzystując dostępne zasoby. Mieszkania to tylko hasło wywoławcze, rzeczywistość jest bardziej złożona...

CIONo właśnie, co się mieści w ramach działalności WAM-u, tak konkretnie?

Każdy żołnierz zawodowy ma prawo do mieszkania z wojskowego zasobu mieszkaniowego. Alternatywnie może otrzymywać co miesiąc pewną kwotę na opłacenie wynajmu. Naszą rolą jest zapewnienie dostępności mieszkań w sąsiedztwie jednostek, co oznacza działalność budowlaną, inwestycyjno-remontową, zarządzanie nieruchomościami, a także wypłacanie należnych żołnierzom, a wynikających z ustawy o zakwaterowaniu świadczeń pieniężnych. Do tego dochodzi obsługa czynszów i mediów dla mieszkań, sprawy socjalne powiązane z mieszkaniami i rodzinami żołnierzy, a nawet windykacja należności. Oprócz tego obsługujemy relokację żołnierzy między jednostkami, bo przecież mieszkań ze sobą nie zabierają. Jeśli żołnierz wynajmuje mieszkanie, zarządzamy rozliczeniami przyznanych kwot, które zmieniają się wraz z jego sytuacją rodzinną, miejscem służby itd.

CIOSporo tego...

To nie wszystko. WAM pełni nadzór właścicielski nad czterema spółkami: Wojskowym TBS „Kwatera”, Grupą Hoteli WAM, Zakładami Remontowo-Budowlanymi i Domami Wczasowymi WAM. Ponadto w zielonych garnizonach mamy jeszcze pod opieką kotłownie, linie przesyłowe itp. Dużym obszarem działalności jest zarządzanie nieruchomościami Skarbu Państwa. Sprzedajemy je, wydzierżawiamy, wynajmujemy, oddajemy w trwały zarząd i w ten sposób pozyskujemy środki na własną działalność inwestycyjną. Średnio rocznie oddajemy żołnierzom pod zakwaterowanie około 1 tys. mieszkań w standardzie „pod klucz”. Na ten cel nie otrzymujemy środków finansowych z budżetu państwa.

CIO Każdy z tych obszarów mógłby być przedmiotem działalności specjalistycznej firmy. Jak Pan radzi sobie z tak szerokim zakresem merytorycznym?

Przede wszystkim, od kiedy pamiętam, nie unikam wiedzy innej niż informatyczna, a w szczególności fascynowały mnie, wywodzące się zapewne z zamiłowania do twórczości Lema, możliwości zastosowania informatyki w różnych dziedzinach, które starałem się konsekwentnie poznawać. Gdy po studiach pracowałem w Ośrodku Obliczeniowym w Wyższej Oficerskiej Szkole Radiotechnicznej w Jeleniej Górze, współpracowałem z wieloma osobami. Miałem do czynienia z księgowymi, którym pomagałem w rozwiązywaniu problemów, a oni przy okazji opowiadali, „o co chodzi” w księgowości. Kolejne miejsca pracy to kolejne doświadczenia. Gdy zaproponowano mi pracę w WAM, otrzymałem zadanie zorganizowania biura informatyki, bo czegoś takiego jeszcze tu wtedy nie było. Poszczególne oddziały, a w zasadzie jednostki organizacyjne w oddziałach, miały po prostu swoje komputery, a na nich swoje aplikacje. W niektórych oddziałach byli lokalni informatycy, w innych firmy na zlecenie. Z każdym trzeba było rozmawiać oddzielnie.

CIOBardzo to odległe od dzisiejszego kształtu informatyki w WAM-ie. Jak dokonała się ta zmiana?

Po ukończeniu studiów pracowałem krótko na uczelni. Trochę w ramach pracy, a trochę z fascynacji zajmowałem się wtedy budowaniem rozwiązań sieciowych, analizą zastosowania na potrzeby rozwijającego się biznesu, wdrożeniami systemów finansowo-księgowych. W WAM-ie mogłem te doświadczenia wykorzystać. Okazało się, że sieci lokalne były dobrym pretekstem, żeby dokonać standaryzacji oprogramowania. W trakcie przygotowań do migracji miałem możliwość przyjrzeć się pełnej krajowej ofercie systemów finansowych, kadrowo-płacowych, czynszowych, związanych ze środkami trwałymi i wielu innym. Kupowaliśmy bądź tworzyliśmy sami kolejne aplikacje, wdrażane były kolejne systemy dziedzinowe. Gdy standaryzacja była już faktem, sieci rozległe znalazły się w zasięgu naszych możliwości. Mogliśmy zacząć myśleć o centralizacji systemów.

CIOKrótko mówiąc, uczył się Pan w biegu?

Nie było innej możliwości.

CIOI tak jest nadal?

Tak, bo tempo zmian ani na chwilę nie spada. Na szczęście udało mi się do tej nauki nakłonić moich współpracowników, a nawet dostawców aplikacji. Przy tej skali jednoosobowo niewiele można zdziałać.

CIOJak ta nauka wygląda w praktyce?

Jeśli chodzi o współpracowników, zachęcam ich do odwiedzania działów merytorycznych i podpytywania o różne sprawy, bolączki, kłopoty, sugestie co do potencjalnych zmian. Chodzi nie tylko o konkretne sprawy, ale także o nawiązanie i utrzymanie relacji, które potem pomagają w różnych sytuacjach. Ostatnio kilka osób z działu celowo odciążyłem od bieżących obowiązków, żeby mogły zająć się głównie ustalaniem potrzeb kluczowych pracowników. Jest w tym metoda, bo dzięki tej bieżącej dyplomacji mamy czytelny obraz tego, co trzeba będzie zrobić, a przede wszystkim jakie prace budżetować i jak je uzasadnić. W przypadku dostawców zadbałem o to, żeby w umowach znalazły się zapisy mówiące, że dostawca ma obowiązek raz na określony czas spotykać się z przedstawicielami użytkowników swoich rozwiązań i wysłuchać potrzeb oraz opinii.

CIO Dyplomacja. Ciekawe słowo w tym kontekście...

Powiem tak: jeśli nie używa się dyplomacji, za rogiem czai się konflikt.

CIOWAM to organizacja bardzo rozproszona. Z tego, co wiem, pomimo konsolidacji infrastruktury i aplikacji, pozostawił Pan informatyków w oddziałach. W świecie komercyjnym konsolidacja prawie zawsze kończy się likwidacją miejsc pracy w terenie...

Żeby to zrozumieć, trzeba chcieć patrzeć nieco dalej w przyszłość niż dwa kwartały. Proszę sobie wyobrazić, że zwalniam ludzi w terenie. Czy to oznacza, że potrzeby pracowników w terenie znikają? Nie. Ktoś musi zapewnić im wsparcie, które nie zawsze da się skutecznie przeprowadzić zdalnie. Alternatywą jest dojazd, ale ten przecież też trwa i kosztuje. Kolejna sprawa to aplikacje i systemy, które choć są scentralizowane, nadal wymagają administrowania i zarządzania. Chociaż jeden system zastępuje dziś kilkadziesiąt dawnych aplikacji, każdy oddział ma swoją specyfikę, którą trzeba obsłużyć w sensie konfiguracyjnym – to się samo nie zrobi. Inaczej rzecz ujmując, gdybym zwolnił ludzi w terenie, musiałbym zatrudnić podobną liczbę ludzi w Warszawie, po tutejszych stawkach. Jakoś nie bardzo widzę w tym interes.

CIOFaktycznie, to zmienia perspektywę. A co z fizycznym dostępem do systemów?

Dostęp fizyczny to już przeszłość. Wszystkie systemy są zwirtualizowane w ramach naszej chmury prywatnej.

CIO Jak taka rozproszona załoga współpracuje ze sobą na co dzień? Przecież systemy są ze sobą powiązane, potrzebna jest komunikacja...

Narzędzia do komunikacji mamy wszyscy, tu nie ma problemu, wdrożyliśmy potrzebne rozwiązania. Poszczególne osoby są przypisane do zespołów zadaniowych, które odpowiadają za określone usługi czy obszary. Każdy z członków zespołu pracuje w innej części Polski. Nie sądzę, żeby nasze zespoły wirtualne były czymś unikalnym. W branży informatycznej takie zespoły są faktem od lat. Słychać przecież o projektach, w których biorą udział ludzie pracujący w Europie, Indiach, USA...

CIO Podejmuje Pan jakieś działania, żeby tych odległych od siebie ludzi jakoś integrować?

Staram się. Organizujemy spotkania robocze, tworzymy grupy zainteresowań na bazie firmowego komunikatora czy platformy intranetowej. Osoby z działu, ale też spoza niego, mogą mieć swoje wydzielone „kółka zainteresowań”. Ja poza pracą od lat jestem miłośnikiem biegów długodystansowych, ogłosiłem więc to w Intranecie. Prawdę mówiąc, odzew był większy, niż się spodziewałem – zaraz posypały się pytania: jakie buty kupić, jak trenować do maratonu itd. Tradycyjnie co roku startujemy w maratonie sztafet Ekiden. W tym roku wystawiamy już dwie drużyny. To jest cenne. Dzięki otwarciu kierownictwa Agencji na wdrażanie rozwiązań z obszaru social media, takich społeczności mam nadzieję będzie nam przybywało.

CIO Odnoszę wrażenie, że przynajmniej część Pana dotychczasowych osiągnięć wynika z wrodzonego talentu do ludzi, pewnej charyzmy. Spotkał się Pan z takimi opiniami wcześniej?

Charyzma to za duże słowo. Faktem jest jednak, że mam predyspozycje do pracy z ludźmi. Przez całą dotychczasową karierę jakoś tak się działo, że przypadało mi kierowanie innymi, nadawanie kierunku.

CIO A może po prostu Panu „bardziej się chce” niż innym?

Chce mi się, to prawda. Lubię mieć wpływ na bieg spraw, lubię mieć inicjatywę. Lubię też przekonywać innych, że razem można więcej. To sprawa charakteru.

CIOA wojsko, czy ono w jakiś sposób Pana ukształtowało?

Wojsko nie ukształtowało mojego charakteru. Wojsko stworzyło warunki do tego, że mój charakter stał się użyteczny dla szerszej grupy ludzi. Z biegiem czasu nabierałem doświadczenia i wiedzy, jak moje pasje i zdolności można spożytkować. Działo się to oczywiście stopniowo, wraz z kolejnymi wyzwaniami, których na przestrzeni mojej pracy w WAM-ie było bez liku.

CIOPana obecne stanowisko ma charakter cywilny czy wojskowy?

Cywilny, bez wątpienia. Wojskowa Agencja Mieszkaniowa jest podległa Ministrowi Obrony Narodowej, ale nie ma tu etatów wojskowych. Chociaż żołnierzem nie przestaje się być, nawet w cywilnym garniturze.

CIO Jaki jest Pana stopień wojskowy?

Jestem pułkownikiem rezerwy.

CIOGratuluję! Jestem zaskoczony, choć z drugiej strony powinienem był się domyślić, że osoba z takim dorobkiem musi być także doceniana w trybie formalnym...

Sposobów na docenianie jest wiele. Ja najbardziej cieszę się z tego, że mogę z pożytkiem dla innych robić to, co sprawia mi przyjemność.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200