Escom Polska ma się dobrze

Z Juergenem Pohlem, prezesem i właścicielem Escom Polska, rozmawia Olo Sawa

Z Juergenem Pohlem, prezesem i właścicielem Escom Polska, rozmawia Olo Sawa

Jaka była cena przejęcia udziałów Escom Polska od upadającego niemieckiego koncernu Escom Beteiligungs GmbH?

Dla mnie bardzo duża. 99,8% udziałów należących do tej pory do koncernu kupiłem za dużo więcej niż 200 tys. DEM. Tyle wynosiły moje dotychczasowe poziomy inwestycji w Polsce od powstania oddziału Escomu w 1992 r.

Przypadek polskiego oddziału nie jest odosobniony. Usamodzielnił się oddział francuski, w ręce prywatne przeszedł także Escom Holandia. Podobnych przekształceń można spodziewać się także w Czechach i na Węgrzech.

Jakie decyzje podjął Pan w pierwszej kolejności?

Zamknąłem dwa nierentowne sklepy we Wrocławiu i w Katowicach. Mamy ich obecnie 13. Liczę, że do końca roku powstaną jeszcze 2. Komputery z logo Escomu sprzedaje też pięćdziesięciu dealerów w całym kraju. Od roku 1993 wszystkie komputery sprzedawane przez Escom w Polsce pochodzą z naszej linii montażowej w Swarzędzu. Tam też znajduje się biuro i centralny magazyn firmy. Część komponentów kupujemy bezpośrednio u producentów, takich jak: Intel, Hewlett-Packard, Hyundai i Wyse, a część pochodzi od polskich dystrybutorów m.in. Computer 2000. Jest to zresztą specyfiką tej branży. Nikt poza producentami markowego sprzętu, takimi jak Compaq czy IBM nie zaopatruje się tylko i wyłącznie u producentów. Większość korzysta z różnych źródeł, szukając najlepszych cenowo i logistycznie rozwiązań. U nas kilkakrotnie zaopatrywał się Optimus i JTT Computers.

Czy bankructwo holdingu wpłynie na wyniki finansowe polskiego Escomu?

Raczej nie, gdyż niewielu naszych klientów zdaje sobie sprawę, że Escom w Polsce zmienił właściciela. Firma działa dzisiaj tak samo jak dwa miesiące czy rok temu. Komputery sprzedają się nieźle. Mieliśmy doskonały pod względem sprzedaży początek wakacji, gdyż w całej Polsce padało i nikt nie ruszał się z domu.

W Niemczech rzeczywiście spadek sprzedaży jest zauważalny. Do końca lipca br. sprzedaliśmy 4,800 komputerów pod własną nazwą. A do końca roku w polskich domach znajdzie się ok. 13 tys. naszych PC-tów.

A Vobis?

Myślę, że mogą sprzedać najwyżej 18 tys. sztuk. Na pewno zarówno my, jak i oni nie będziemy stanowić zagrożenia dla Optimusa przez długi, długi czas. Natomiast w przeciwieństwie do nas, Vobis importuje komputery i jest centralnie zarządzany. Są zalety i wady takiego rozwiązania. Podstawową wadą jest to, że koniec Vobisu w Niemczech oznaczać będzie definitywne zakończenie działalności w Polsce. Nam to - jak widać - nie groziło.

Jak wyglądają obecnie inwestycje Escomu w Polsce?

Początki były trudne. Straciliśmy 2 mln DEM na różnicach kursów walut i operacjach bankowych. Jednak bez zaciągania kredytów udało nam się zgromadzić kapitał inwestycyjny rzędu 4 mln zł. Z tych pieniędzy otwieramy nowe sklepy, kredytujemy dealerów i utrzymujemy magazyn i produkcje. Na naszą skalę interesów są to pieniądze wystarczające.

Nie chce Pan zatem sprzedać posiadanych udziałów?

Jeszcze nie, ale cały czas szukamy firm z branży, które byłyby gotowe zainwestować w Escom Polska. Nie będzie to na pewno Quelle ani żadna inna sieć supermarketów. Nie potrzebujemy bowiem nowych stoisk, ale raczej funduszy na rozwijanie działalności. Obecnie jedynie 30% naszych przychodów pochodzi ze sprzedaży cudzych produktów. Reszta należy do nas.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200