E-faktury - zróbcie to razem

Ze Stefanem Engelem-Flechsigiem z niemieckiego oddziału Europejskiego Komitetu Standaryzacyjnego (CEN), prelegentem Europejskiego Forum Podpisu Elektronicznego w Międzyzdrojach, rozmawia Przemysław Gamdzyk.

Ze Stefanem Engelem-Flechsigiem z niemieckiego oddziału Europejskiego Komitetu Standaryzacyjnego (CEN), prelegentem Europejskiego Forum Podpisu Elektronicznego w Międzyzdrojach, rozmawia Przemysław Gamdzyk.

Osoby, które znają kulisy powstawania rozporządzania regulującego w Polsce kwestie wystawiania i uznawania e-faktur, używają dziwnych stwierdzeń, np. że w toku prac ministerialnych pewne istotne, uzgodnione wcześniej i postulowane przez środowisko izb gospodarczych oraz doradców podatkowych zapisy "gdzieś znikły". Czy zatem komuś może zależeć na tym, aby utrudnić czy opóźnić przejście na system elektronicznego obiegu faktur w praktyce działalności podmiotów gospodarczych?

Trudno mi wypowiadać się na ten temat w konkretnym, polskim kontekście. Właściwie w każdym kraju służby fiskalne początkowo opierają się przed wprowadzeniem nowych rozwiązań. Chodzi tutaj głównie o bariery mentalne. Choć z drugiej strony wiadomo, że wprowadzenie faktur elektronicznych znakomicie ułatwia prowadzenie kontroli obiegu podatku VAT - umożliwiając prowadzenie takiej kontroli w trybie zdalnym, przy wykorzystaniu oprogramowania audytorskiego, bez konieczności fizycznej obecności pracowników służb fiskalnych w siedzibie podatnika. Z tego względu faktury elektroniczne powinny być hołubione przez urzędników resortu finansów, ale tego zazwyczaj trudno oczekiwać na samym początku.

Duża jest skala przestępstw związanych z podatkiem VAT?

Bardzo duża, w Niemczech to ok. 8-10% wielkości wpływów z tytułu tego podatku. Są to więc miliardy euro. Przestępstwa te popełniane są jednak poprzez wystawianie tzw. lewych faktur, a nie w wyniku zafałszowań przy ich przesyłaniu. Źródła przestępstw to więc osoby i firmy, które wystawiają faktury w celu popełnienia przestępstwa, czyli nieuzasadnionego zwrotu podatku VAT. Dlatego argumentowanie przeciwko fakturom elektronicznym, że ktoś mógłby zmienić ich treść podczas transmisji, to kompletna bzdura.

W Polsce faktury elektroniczne muszą być podpisane z wykorzystaniem certyfikatów kwalifikowanych. Czy to słuszne rozwiązanie, zważywszy na to, że jednocześnie zniesiono u nas wymóg podpisywania faktur papierowych?

Faktur w Unii Europejskiej nie trzeba podpisywać odręcznie i wykorzystanie podpisu elektronicznego w przypadku e-faktur nie ma nic wspólnego z podpisaniem e-faktury, niczym faktury papierowej. To jedynie mechanizm zabezpieczenia transmisji danych i ich integralności przy przesyłaniu faktury drogą elektroniczną. Kraje członkowskie mogą tutaj decydować się na własne rozwiązania, ale czy wykorzystanie e-podpisu kwalifikowanego jest tutaj rzeczywiście sensowne? Miałbym co do tego wątpliwości. Zapis ten mogli forsować wystawcy certyfikatów, którzy upatrywali w tym nadziei na rozwój rynku, ale to raczej daremne oczekiwania.

W jakich państwach unijnych wykorzystanie faktur elektronicznych jest najbardziej rozpowszechnione?

W Wlk. Brytanii, Francji, krajach skandynawskich, zwłaszcza w Finlandii, gdzie rozwiązanie to stosuje się już od ponad 10 lat. Natomiast w Danii rząd wprowadził regulację nakazującą w sektorze publicznym przyjmowanie wyłącznie faktury w postaci elektronicznej. Obliczono bowiem, że obsługa faktury papierowej trwa 10 minut dłużej niż elektronicznej. W tych krajach chodzi jednak nie o samo przesyłanie faktur drogą elektroniczną, ale o powszechne wykorzystanie w biznesie komunikacji EDI i elektronizacji całych procesów biznesowych związanych z logistyką zamówień. Dlatego też nie wierzę w rozpowszechnienie się stosowania faktur elektronicznych jako pewnego wydzielonego elementu działalności biznesowej. Przyszłość należy do usługodawców - wyspecjalizowanych platform współdziałania podmiotów biznesowych, także w obszarze e-fakturowania. Usługodawca może więc zarówno wystawiać, jak i weryfikować e-faktury w imieniu klienta. Dyrektywa z 2001 r. odegrała tutaj kluczową rolę. Wcześniej w wielu krajach działalność takich usługodawców nie była dozwolona. Proszę zauważyć, że taki usługodawca - wystawiający fakturę elektroniczną w imieniu klienta - musi posiadać tylko jeden certyfikat kwalifikowany, jeśli jest on wymagany w przypadku przesyłania faktur elektronicznych.

Jak na razie takich usługodawców nie ma w Polsce zbyt wielu, co więcej, potrzebni są tacy, którzy działają w skali całej Unii Europejskiej, a nie pojedynczych krajów...

W krajach tzw. Starej Unii takich usługodawców jest sporo, a spodziewam się, że do końca tego roku kilku z nich obejmie zasięgiem działania wszystkie 25 krajów UE. Tutaj również dyrektywa okazała się kluczowym czynnikiem - wprowadzając zestaw standardowych elementów, które musi zawierać faktura. Wiele takich platform to przedsięwzięcia specjalizujące się w obsłudze wybranych branż. Czeka nas więc tutaj wyraźna specjalizacja.

Co by Pan radził, aby jednak dało się wprowadzić w Polsce rozwiązania zachęcające, a nie odstraszające firmy od stosowania e-faktur?

Trzeba działać razem. Zrobiliśmy tak w Niemczech. Powstało Forum pracujące nad regulacjami dotyczącymi e-faktur, w składzie którego znalazły się wszystkie zainteresowane strony - duże firmy, izby gospodarcze, przedstawiciele doradców podatkowych i firm audytorskich oraz biur rachunkowych, wreszcie samych służb fiskalnych i urzędów finansowych. Dopiero wspólne działanie pozwala przełamać bariery i uprzedzenia.

Czy ktoś z Polski zainteresował się pracami zespołu i grupy roboczej, którym Pan kieruje?

Próbowałem zainteresować tą działalnością kilka osób, ale jak na razie zainteresowanie wyraziło jedynie szczecińskie Unizeto.

Polska e-rzeczywistość

Wprowadzenie faktur elektronicznych miało zapewnić takie korzyści, jak oszczędność pieniędzy i czasu, gwarancja bezpieczeństwa, możliwość masowego wystawiania faktur i rozwiązanie problemów z piętrzącymi się papierowymi kopiami. Okazuje się jednak, że pomimo tego e-faktury przyjmują się w Polsce wolno i z oporami. Niewielkie zainteresowanie jest po części wynikiem zapisu o kwalifikowanym e-podpisie, jako niezbędnym elemencie e-faktury. Zgodnie z nim, aby wystawić i przesłać e-fakturę, potrzebna jest pisemna zgoda jej odbiorcy. Wystawca e-faktury musi podpisać ją kwalifikowanym e-podpisem. A to oznacza zakup specjalnego czytnika i oprogramowania do składania e-podpisu, czyli mówiąc językiem portfela - jakieś 400 - 600 zł plus od 150 do 200 zł rocznie na odnowienie certyfikatu.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200