Algorytmy wartości i wybory

Z prof. Stefanem Morawskim, filozofem kultury, rozmawia Andrzej Gontarz.

Z prof. Stefanem Morawskim, filozofem kultury, rozmawia Andrzej Gontarz.

We współczesnej kulturze od lat można zauważyć tendencje do coraz większej indywidualizacji ludzkich zachowań i postaw czy systemów przekonań i wartości. Na to zjawisko bardzo szybko i zdecydowanie zareagował rynek, oferując m.in. za sprawą technik informacyjnych możliwość nabywania produktów dostosowanych do indywidualnych gustów i upodobań. Czy dalszy rozwój Internetu będzie wzmacniał tendencje izolacyjne, czy też łatwość komunikacji zaowocuje nowym rodzajem kontaktów społecznych?

Algorytmy wartości i wybory

prof. Stefan Morawski

Im bardziej maszyna staje się pośrednikiem między mną a innymi, tym bardziej to, co ma ona zapośredniczać, oddala się od nas. Trudno zaspokoić potrzebę prywatności, intymności czy zaufania, gdy to, co skupia uwagę, dotyczy przekaźnika, nie zaś treści przekazu. Tu kłania się MacLuhan i jego trafne wróżby. The Medium is the message - samo posługiwanie się komputerem staje się dostatecznie atrakcyjną grą informacyjną. Szczególnie dla młodego pokolenia, które szuka przede wszystkim kontaktów ze środkami pośredniczącymi - to one pochłaniają kompletnie świadomość tych ludzi. Skargi na ten stan rzeczy są zapewne wyrazem bezradności starszego pokolenia, ale również ostrzeżeniem, że rzeczywisty świat jest zastępowany światem cyborgów.

Systemy komputerowe tak szybko samogenerują się, że mamy do czynienia już nie z fikcją, lecz z quasi-fikcją, to znaczy z symulacją. To zupełnie nowa ontologia, gdzie podstawową rolę odgrywa przekaźnik, gdzie istotna jest nie struktura analogowa wobec świata, lecz struktura cyfrowa, na obszarze której zaciera się różnica między tym, co rzeczywiste i wirtualne.

Ludzie przestaną się orientować, co jest ich własną prawdą, a tą pochodzącą ze świata techniki. Można tego nie zauważyć i na tym polega niebezpieczeństwo. Oswajamy się z tym zjawiskiem, m.in. dlatego że stało się już bardzo atrakcyjnym tematem filmowym. Bohaterami jednego z filmów Cronenberga eXistenZ z 1998 r. są brat i siostra. Żyją w świecie quasi-rzeczywistości, tj. egzystencji urojonej, wirtualności. On zwraca jej w pewnym momencie uwagę, że zabija żywego człowieka. Na szczęście wyjaśnia się, że to eliminacja dotycząca czystego fantazmatu.

Z tą problematyką, tzn. ontologią przekazu, łączy się powtarzane za Heideggerem pytanie o technikę. Czy stanie się ona czymś, co nami totalnie zawładnie, budując świat algorytmiczny oparty na ścisłych strukturach, do których dostęp będzie możliwy tylko dzięki rozumowi i służebnym wobec niego instrumentom? Czy też obronimy zakorzenioną odrębność innych władz umysłowych (przeczuć, uczuć, wyobraźni), której to ugruntowanie jest od kilku dziesiątków lat z premedytacją nadwątlane.

Heidegger, tak jak starożytni Grecy, traktuje technikę jako poiesis, czyli specjalnego rodzaju twórczość, która zmierza do uzupełnienia tego, co wnoszą intuicja i rozum, a nie do ich zastępowania. Kondycja ludzka zasadza się na nieusuwalnym stanie napięcia między wszystkimi siłami umysłowymi.

Współczesna cywilizacja techniczna jest pokłosiem racjonalnego światopoglądu oświeceniowego. Na ile jednak jest także dziedziczką kultury antycznej leżącej u podłoża całej kultury europejskiej? Przecież w kulturze starożytnej Grecji ważną rolę odgrywały również wątki racjonalne?

To bardzo ważne zagadnienie, ale nie ma tu prostej odpowiedzi. Nie da się łatwo nakreślić przebiegu krętych ścieżek wyłaniania się rozmaitych układów, które złożyły się na powstanie i rozwój zjawiska, o które pan pyta.

Wiadomo że zmiany, które doprowadziły do dzisiejszej cywilizacji Internetu, nabrały tempa przede wszystkim w czasach nowożytnych. To cywilizacja oparta na możliwie precyzyjnym opisie świata, na wskazaniu jego obiektywnych struktur i sposobów ich zawłaszczenia. To system, który, nie unikając pojęcia twórczości czy odkrycia (bo cała nauka na tym bazuje), skupia się przede wszystkim na pragmatycznym podejściu do rzeczywistości. Co my na tym zyskamy?

Jak będziemy mogli tym zawładnąć? To zasadnicze pytania, które stawiał już Francis Bacon, filozof Renesansu. Kierowanie losami ludzkości i świata oddawał w ręce mędrców, badaczy, członków akademii nauk. Instrumentalno-technologiczny punkt widzenia wziął górę już w drugiej połowie XIX w., zaś jego burzliwy impet przypadł na czas po drugiej wojnie światowej.

Egzystencja ludzka potrzebuje jednak miejsca na znaki zapytania, na niepełne odpowiedzi - człowiek chce mieć poczucie wciąż otwartej rzeczywistości, która sprawia niespodzianki. Takie potrzeby w pewnym zakresie może zaspokajać sztuka. Nie sprzyja temu triumfalny rozwój cywilizacji, którego jesteśmy dzisiaj świadkami i, chcąc nie chcąc, również nosicielami. Konsekwencją tej sytuacji są m.in. powtarzające się wciąż przejawy oporu wobec jednostronnie ukierunkowanej ewolucji kulturowej, która premiuje wartości menedżerskie czy informatyczne.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200