Jeśli coś działa, lepiej zostaw to w spokoju

Czasami chcielibyśmy by na obudowie komputera czy innego sprzętu był przycisk "undo". Ponieważ jednak go nie ma - warto dwa razy pomyśleć nawet nad najdrobniejszą zmianą.

Zdarza się, że administratorzy nie mogą się oprzeć chęci wprowadzania w powierzonej im infrastrukturze idealnego porządku. Co gorsza chęć jest tak silna, że robią to nawet jeśli te ich zmiany mają znikome znaczenie albo nawet nie mają żadnego. Niestety zgodnie z prawem Murphy'ego taka nieistotna i z pozoru kosmetyczna zmiana kończy się dużo poważniejszymi problemami. Komputery i inne urządzenia zwykle nie mają na obudowie przycisku "undo".

Porządki w serwerowni

Weźmy sobie przykład pewnego administratora. Zdarza się (choć może nie powinno), że jakiś kabel zasilający w szafie plącze się z innymi, albo nawet nie pozwala na domknięcie tylnych drzwi. Nawet jeśli w szafie są organizatory, to czasem w pośpiechu, "na chwilę" coś puszcza się obok nich a potem to chwilowe rozwiązanie zostaje. Kabel zasila przełącznik i to nawet nie pracujący w produkcyjnej sieci tylko używanej do zarządzania urządzeniami. Wyłączenie go na chwilę to żaden problem, czemu więc nie skorzystać z okazji i nie uporządkować niesfornego kabla?

Niewiele się zastanawiając administrator odłącza przełącznik, porządkuje kabel i wpina go z powrotem do zasilacza, który jednak najwyraźniej właśnie wyczerpał swój limit udanych włączeń. Tani (10/100) przełącznik to żaden problem, można go przecież kupić niemal gdziekolwiek, choć niestety niekoniecznie w nocy. Bo "drobna, kosmetyczna zmiana" nastąpiła w późnonocnych godzinach okna serwisowego przy okazji grubszych prac związanych z rekonfiguracją sprzętu.

Niestety ten feralny przełącznik był niezbędny do ich zakończenia. Historia skończyła się w miarę szczęśliwie (po gorączkowych poszukiwaniach po firmie administrator pożyczył przełącznik z sali konferencyjnej), jednak warto zwrócić uwagę na dwie istotne sprawy.

Po pierwsze, gdyby ten "niewystarczająco idealnie" ułożony kabel pozostał na swoim miejscu, nie byłoby problemów. Po drugie zaś, działanie administratora przyspieszyło awarię zasilania, która sama z siebie wydarzyłaby się być może w mniej krytycznym momencie.

Aktualizacje "przy okazji"

Inny przykład to nieprzewidziane konsekwencje instalacji aktualizacji firmware czy innego oprogramowania wykonywanych ad-hoc. Zdarza się, że pracując nad konfiguracją jakiegoś serwera, przełącznika, routera czy jeszcze czegoś innego zauważamy, że dostępnych jest do niego kilka aktualizacji. Kusząca wydaje się myśl wgrania ich natychmiast - w końcu akurat jesteśmy na nim zalogowani. W naszym przykładzie 80% operacji poszło jak należy. Niestety te pozostałe 20% już nie - pojawił się dodatkowy dreszczyk emocji i konieczność szybkiego usunięcia awarii w produkcyjnym środowisku.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200