www.humor.org

Przed kilkoma laty w Internecie rozesłano komunikat, którego dowcipni (?) autorzy, podszywając się pod agencję prasową Associated Press, donosili, iż Microsoft Corporation zgodziła się wykupić Kościół katolicki w zamian za nie ujawnioną liczbę akcji kompanii.

Przed kilkoma laty w Internecie rozesłano komunikat, którego dowcipni (?) autorzy, podszywając się pod agencję prasową Associated Press, donosili, iż Microsoft Corporation zgodziła się wykupić Kościół katolicki w zamian za nie ujawnioną liczbę akcji kompanii.

'Żart' ten, podobnie jak niezliczona masa innych, jest, oczywiście, problematyczny z kilku względów. Po pierwsze, nie jest śmieszny; po drugie, nie jest oryginalny, bo na temat sprzedaży instytucji religijnych opowiadali sobie pewno dowcipy w starożytnym Babilonie; po trzecie, obraża uczucia religijne katolików. Ponieważ jednak rozważaniom mym przyświeca raczej cel analityczny niż humorystyczny, może on z powodzeniem służyć jako wstęp do dyskusji.

Jak wiadomo, nic tak skutecznie nie zabija humoru, jak jego dobra naukowa teoria - czyli, w tym przypadku, strata będzie minimalna. Żart ten wydał mi się symptomatyczny z dwu co najmniej powodów. Jeden jest natury technicznej i dotyczy właściwości elektronicznej komunikacji, która dzięki swej "bezcielesności" pozwala na łatwą imitację rzeczywistości (co zresztą jest rzeczywistością w cyberprzestrzeni?). Imitacja taka (czy fałszerstwo) ma pewien humorystyczny potencjał, jako że umożliwia superpozycje dwu możliwych interpretacji (prawda/ kłamstwo), stworzenie między tymi interpretacjami pewnego napięcia czy nieprzystawalności, a także chwili zawieszenia, czyli suspensu, zanim cała głupota zaprezentowanej opowieści uderzy nas z pełną siłą. Drugi ze wspomnianych powodów też wiąże się z komputerami, lecz ma charakter, powiedzmy, społeczno-ekonomiczno-polityczny. Jedną z właściwości humoru jest fakt, że lubimy się śmiać z ludzi potężnych, bogatych, czasem groźnych, jednym słowem takich, których w prawdziwym życiu zmuszeni jesteśmy często traktować z wymuszonym respektem. Humor jest naszym rewanżem za doznane poniżenia.

Jeśli nie dość jasno się wyraziłem, to chodzi mi po prostu o oczywisty fakt, że galopująca komputeryzacja musi z natury rzeczy odcisnąć swe piętno na kulturze, w tym także na naszym poczuciu humoru i rodzaju dowcipów, z jakich się dziś śmiejemy. Większość z nich to stare jak świat dowcipy w nowym przebraniu - jak na przykład te z serii "Przychodzi baba do lekarza" (Lekarz: co pani jest? Baba: krawcowa), które w komputerowej wersji brzmieć mogą: "Przychodzi komputer do lekarza i mówi: 0111001111011". Być może jednak, nowe warunki technologiczne (wiadomo - byt kształtuje świadomość) zrodziły jakieś oryginalne dowcipy lub w szczególny sposób zmodyfikowały nasze poczucie humoru.

No cóż, mimo że w Internecie można znaleźć prawie 2 miliony stron zawierających słowo "humor", zaś moje poszukiwanie z użyciem terminu "humor komputerowy" przyniosło 2753 trafień, trzeba przyznać, że powyższa próbka prezentuje się niezbyt imponująco. Trudno powiedzieć, by komputery sprawdziły się szczególnie dobrze jako twórcze natchnienie satyryków. Zastrzec jednak muszę od razu, że tylko niewielka cześć odszukanych przeze mnie dowcipów daje się w ogóle przetłumaczyć na język polski; przeważnie są one oparte na grze słów specyficznej dla języka angielskiego. Większość zresztą dowcipów z sieci - i to na ogół nieco lepszej jakości - nie traktuje o komputerach czy ich programistach bądź użytkownikach, tylko konwencjonalnie naśmiewa się z prawników, polityków i grubych bab. Te zaś, których "ostrze satyry" godzi w świat subkultury komputerowej, są często tak ezoteryczne, że bez słownika technicznego nie idzie się uśmiać. Tych ostatnich jest wszakże dość, by pokusić się o ich wstępną analizę. Do tego jednak potrzeba nam nieco ogólnej teorii humoru.

Ogólna teoria humoru

Jak każda prawdziwa sztuka, humor nie jest łatwy do zdefiniowania i naukowego opisu. Nie zniechęciło to licznych filozofów i psychologów do podejmowania takich prób. Siedemnastowieczny myśliciel Tomasz Hobbes w swojej teorii śmiechu wysunął hipotezę, że ostentacyjna wesołość wiąże się zwykle z odczuciem pogardy i wyższości wobec obiektu naszej wesołości. Piszący sto lat później szkocki poeta i filozof James Beattie zainteresował się bardziej wyrafinowaną odmianą humoru, w której "śmiech wywołuje widok dwu lub więcej nie pasujących do siebie części lub okoliczności, które w naszej percepcji jawią się jako złożone obiekty, połączone ze sobą osobliwą relacją wynikającą ze sposobu, w jaki je postrzegamy". Immanuel Kant dodał do tej analizy element niespodzianki i zaskoczenia. Dla Zygmunta Freuda żart i dowcip motywowane były, rzecz jasna, potrzebą rozładowania agresji, napięcia seksualnego i niepokoju.

Humorem komputerowym rządzą te same generalne prawa psychologiczne co każdym innym, tyle że jego społeczny i kulturowy kontekst podlega szybkiej przemianie.

Do dwudziestowiecznych klasyków "humorologii" zaliczyć wypada autora m.in. książki "Akt twórczy" (1964 r.) Artura Koestlera, dla którego humor był właśnie, oprócz naukowych dociekań czy uprawiania poezji, jednym z ważnych aktów twórczych. "Logiczny schemat procesu twórczego" - pisał on - "jest ten sam we wszystkich trzech przypadkach: polega on na odkryciu ukrytych podobieństw. Ich emocjonalny klimat jest jednak odmienny (...) bowiem twórczość komiczna niesie w sobie nieco agresywności; naukowcy (...) zachowują neutralny emocjonalny dystans; podczas gdy obraz poetycki jest zwykle życzliwy i przepełniony admiracją". Dla zrozumienia charakteru "humoru komputerowego" istotne mogą być idee Johna Allena Paulosa, który przed kilkunastu laty wydał dzieło zatytułowane "Matematyka i humor". Rozwijając dalej myśl Koestlera, stawia on w nim tezę, iż "porównawcze badanie operacji i struktur właściwych humorowi oraz naukom formalnym (logika, matematyka i lingwistyka) może wykazać, że wiele pojęć właściwych tym naukom stanowić może formalne analogie, przydatne przy klasyfikacji form humoru".

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200