Zwyciężyć i... przeżyć

Kolejny rok szybkiego wzrostu Accenture w Polsce skłania zarząd firmy do refleksji nad wyzwaniami, jakie rysują się na horyzoncie właśnie ze względu na osiągnięty sukces.

Kolejny rok szybkiego wzrostu Accenture w Polsce skłania zarząd firmy do refleksji nad wyzwaniami, jakie rysują się na horyzoncie właśnie ze względu na osiągnięty sukces.

Gdy szósty rok z rzędu obroty firmy rosną o kilkadziesiąt procent, a zatrudnienie po raz kolejny zwiększa się prawie o połowę, każdy doszedłby do wniosku, że czas już chyba zacząć odcinać kupony, spoczywać na laurach i marzyć o niebieskich migdałach. Każdy, ale nie Jarosław Kroc, prezes Accenture w Polsce. "Szczerze mówiąc, z każdym dobrym rokiem moje obawy rosną. Im wyżej uda nam się wspiąć, tym boleśniejszy będzie czas nieco słabszej koniunktury. Fakt, przed bardzo wieloma błędami jesteśmy zabezpieczeni niejako "genetycznie", ale zdrowy rozsądek podpowiada, że nic nie trwa wiecznie. Dlatego właśnie mamy przygotowane scenariusze rozwoju w różnych warunkach" - mówi.

Korzystając z wzorców i doświadczeń Accenture na całym świecie, polski oddział rzeczywiście radzi sobie bardzo dobrze. Firma notowała poważny wzrost nawet w czasie, gdy na rynku panował marazm, a gdy gospodarka dźwignęła się, wzrost tylko przyspieszył (w 2005 r. firma zanotowała obroty rzędu ok. 350 mln zł, wobec 286 mln zł w 2004 r.). Ale nie tylko kontraktów przybyło. Accenture otworzyła w Polsce wszystkie działy branżowe oraz działy zajmujące się specyficznymi rozwiązaniami. Każdy z nich - poza działem obsługi kontraktów rządowych utworzonym niedawno - działa na pełnych obrotach. W firmie trwa nieustająca rekrutacja - rok temu w Accenture pracowało nieco ponad 400 osób, a obecnie ich liczba zbliża się do 600. Gdzie zatem kryją się potencjalne zagrożenia?

Ludzi jak na lekarstwo

Zwyciężyć i... przeżyć

Jarosław Kroc, prezes zarządu Accenture

Jarosław Kroc obawia się kilku rzeczy, nade wszystko niedoboru kadr - i nie jest w tych obawach osamotniony. Emigracja "młodych zdolnych" do innych krajów UE dotknęła całą branżę. Symptomatyczne, że inne renomowane firmy, takie jak Microsoft czy Intel, nie są w stanie znaleźć wystarczającej liczby już nawet nie pracowników, ale kandydatów do pracy. "Mówi się, że wielu z nich wróci, ale ja nie mam złudzeń. Sam kilka lat mieszkałem w Hiszpanii i Wlk. Brytanii. Po dwóch latach dochodzi się do krytycznego wyboru: zostać czy wracać. Bardzo wiele osób zostaje i to są straty nie do odrobienia. Poza tym Polacy są zdolni i elastyczni, i za to są cenieni. Wielu naszych pracowników wyjeżdża na kontrakty zagraniczne i jeszcze się nie zdarzyło, żeby ktoś wrócił przed czasem. Zwykle ich pobyt jest na prośbę zagranicznego oddziału znacznie przedłużany" - mówi Jarosław Kroc.

Deficyt nowych kadr to tylko jedno ze zmartwień w Accenture. Drugim ważnym wyzwaniem jest utrzymanie w rosnącej firmie wysokiego poziomu motywacji. "Każda szybko rosnąca firma potrzebuje nie tylko pracowników zdolnych i doświadczonych merytorycznie, ale także kompetentnych menedżerów. Wykształcenie kadry menedżerskiej jest o wiele trudniejsze i zajmuje znacznie więcej czasu. Jeśli zapomina się o warstwie organizacji, firma przestaje być zdolna do długookresowego rozwoju - robię wszystko, aby tego uniknąć" - twierdzi Jarosław Kroc.

Kolejna lista wątpliwości prezesa Accenture dotyczy sytuacji, gdy spadnie motywacja pracowników. "Nie możemy sobie pozwolić na zwolnienie tempa w podejmowaniu nowych zadań. Brak wyzwań rodzi nudę i spadek morale. Ludzie ambitni są zadowoleni dopóki stawia się im cele i pozwala je osiągać, budując ich satysfakcję. Dopóki gospodarka się rozwija, mamy dużo nowych projektów, wszystko idzie dobrze. Nie wiem jednak jak będzie w przyszłości, jak zmiany w gospodarce odbiją się na firmie. Jako oddział Accenture mamy najwyższe notowania satysfakcji pracowników przynajmniej na tle oddziałów europejskich, ale w biznesie nikt nikomu niczego nie gwarantuje - nawet nam" - przyznaje.

Outsourcing i przejęcia

Zwyciężyć i... przeżyć

Przychody Accenture sp. z o.o.

Obawy Jarosława Kroca odnośnie do utrzymania tempa wzrostu firmy można uznać za uzasadnione, trudno jednak nie zauważyć, że Accenture jest znacznie mniej podatna na rynkowe fluktuacje niż jej krajowi konkurenci, czy nawet firmy z zagranicznym kapitałem. Tak jak one Accenture prowadzi lokalną praktykę doradczą w dziedzinie strategii biznesowych i wdraża systemy wspomagające zarządzanie. Równolegle jednak uzyskuje spore przychody (ok. 20% obrotów) z outsourcingu procesów biznesowych i technologii, na które popyt jest praktycznie niezależny od sytuacji gospodarczej w Polsce.

"Umowy na outsourcing procesów biznesowych prawie zawsze mają charakter globalny, bo tylko wtedy to się klientom opłaca. W takich przypadkach naszą rolą nie jest zdobycie kontraktu, co jest bardzo wygodne, ale jednocześnie warunki realizacji kontraktu narzucane przez klientów bywają bardzo wyśrubowane. I tak znów dochodzimy do ograniczeń zasobów ludzkich, bo spełnienie tych warunków sprowadza się de facto do znalezienia odpowiedniej liczby ludzi z odpowiednimi kwalifikacjami" - mówi Jarosław Kroc.

Jeżeli Accenture będzie w stanie zdobywać nowe kontrakty w dotychczasowym tempie, jedyne co firmie pozostanie, to przejmowanie kompetencji wraz z firmami. Czy to oznacza, że Accenture poszukuje na polskim rynku kandydatów do przejęcia? "Tak, naturalnie. Szukamy cały czas" - odpowiada Jarosław Kroc. Niedawno firma Accenture na poziomie globalnym przejęła Pecaso - organizację specjalizującą się we wdrażaniu aplikacji SAP HR. "To była wyjątkowa firma: wysokie kompetencje merytoryczne i techniczne, właściwa kultura organizacyjna - takich firm szukamy. Alternatywą jest dalszy rozwój organiczny, ale nie wiem, czy to się uda, bo on z natury wymaga czasu" - mówi.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200