Konrad Mroczek: Cały świat pędzi w technologii, w rozwoju, marketing staje się albo łatwiejszy albo coraz bardziej skomplikowany. Chciałbym zapytać czy my jesteśmy w tyle, a może w czołówce technologii? I jak to wygląda z perspektywy klienta, agencji, mediów i reklamodawcy?

Robert Stalmach: Wszystko zależy od segmentu, w którym się poruszamy. Jeśli chodzi o rynek reklamowy, to zależy do kogo się porównujemy. Jeśli chodzi o rynek amerykański to jesteśmy parę kroków do tyłu. Jako przykład podam Nike na Time Square w Nowym Yorku, która to kampania polegała między innymi na tym, że na wielkim ekranie widać było but Nike, który użytkownicy mogli za pomocą swoich telefonów projektować na bieżąco. Widzieli jak ten but się zmienia od podeszwy do języka. Bardzo wizerunkowe, bardzo angażujące, wciągające, jednocześnie też wielomedialne.

Zobacz również:

• Apple Wunderlust - iPhone 15 i inne - relacja z premiery

KM: Spektakularne.

RS: Tak, spektakularne, bo i telefon, i ekran, i komputer, a później klipy w Internecie. Inny przykład to kampania Pepsi na przystankach autobusowych. Z tego co pamiętam kilkaset bądź tysiąc przystanków i tym razem danie użytkownikowi możliwości uczestniczenia w tworzeniu playlist za pomocą smartfona. W każdej lokalizacji znajdował się nadajnik bluetooth, który umożliwiał pobranie odpowiedniej aplikacji. Takich kampanii jest u nas mniej, myślę, że jest to związane z większymi zagranicznymi budżetami i większym rynkiem. Jednakże w stosunku do tego co się dzieje we Francji, w Niemczech i Wielkiej Brytanii, nie mamy aż tak bardzo się czego wstydzić. W ogóle jeśli chodzi o percepcję Polaków nowych technologii to wiele badań pokazuje, że jesteśmy pod wieloma względami w czołówce. Polska w pewnym momencie była trzecim rynkiem dla Skype'a na świecie.

KM: To było moje następne pytanie, wyprzedziłeś mnie. Bo chciałem zapytać kto nadaje ton temu wszystkiemu, powiedziałeś trochę, że budżety tutaj mają znaczenie.

RS: Dobrze diagnozujesz. Może to jest pewnego rodzaju truizm, ale na rynku reklamy ostatnio duże zmiany są wywołane przez stronę popytową. To jest w ogóle ciekawy wątek. Automatyzacja, Big Data i w ogóle rynek RTB zaistniał na skutek jakiś sił. Moim zdaniem w większym stopniu w skutek siły popytowej, niż podażowej. Oczywiście argumenty są po obu stronach, można powiedzieć, że i strona popytowa ma w tym interes taki, że może przesuwać marże w swoją stronę, w stosunku do tego co było wcześniej, kiedy to wydawcy z powierzchniami premium dyktowali warunki. Big Data i automatyzacja może prowadzić do tego, że dowolną powierzchnię wzbogaca się danymi i ona w pewnym sensie staje się powierzchnią premium.

KM: Musi zaistnieć infrastruktura do tego żeby powstały nowe dzieła.

RS: Na pewno tak. Według mnie wiodącą rolę gra ta strona popytowa, czyli wielcy klienci, wielkie marki, domy handlowe i agencje. RTB umożliwia im w większym stopniu przesuwanie marż na swoją stronę, i w dyktowanie warunków, wzmacnianie swojej pozycji neogcjacyjnej.

KM: Obecnie ludzie kształtujący produkty, kształtujący serwisy, starają się zlojalizować swoich odbiorców. Zastanawiam się czy prawdziwa lojalność jeszcze istnieje. Same programy lojalnościowe, od pieczątek i nalepek na kartoniku przeszły do integracji z systemami ERP, optymalizacji cyfrowej.

RS: Na pewno jakaś istnieje, ale rzeczywiście badania, nasze obserwacje pokazują, że lojalność słabnie. To jest cecha świata w którym istnieje mnogość opcji, czyli nieograniczony wybór. Użytkownik wybiera spośród nieograniczego zakresu opcji. Zawsze wcześniej wybieraliśmy jednak z ograniczonego katalogu ofert, gdzie teraz teoretycznie też on jest ograniczon, ale jest tak bezkresny, że tych ograniczeń nie widać. Marki mają problem z lojalnością, a użytkownicy coraz bardziej zwracają uwagę na to co polecali znajomi.

Rozmawiali:

Pytania zadaje:

Konrad Mroczek Redaktor naczelny internetSTANDARD, Digital marketing manager IDG Poland

Odpowiada

Robert Stalmach Prezeses Zarządu Newspoint

Całość rozmowy dostępna jest w postaci zredagowanej treści do przeczytania lub w formie nagrania wideo w Raporcie konferencji adSTANDARD 2014 (5-6 marca)