Zostałem p.o. Kierownika

Szef wyjechał na targi komputerowe. Zdążył jednak przysłać list pt. ZADANIA. Jego treść po wydrukowaniu zajęła siedem stron. Długo na nią patrzyłem i myślałem, - co zrobić, żeby TO WSZYSTKO dało się załatwić?

Szef wyjechał na targi komputerowe. Zdążył jednak przysłać list pt. ZADANIA. Jego treść po wydrukowaniu zajęła siedem stron. Długo na nią patrzyłem i myślałem, - co zrobić, żeby TO WSZYSTKO dało się załatwić?

Wymyśliłem TABLICĘ. Powiesiłem wszystkie kartki z zadaniami na niej. Wszyscy mogli przeczytać, jakie zadania zlecił szef Pomysł nie jest nowy, stosowano 90 już w latach 50., ja zmieniłem metodę w ten sposób, że zamiast podziału na przodowników i dekowników, zastosowałem podział na zadania do wykonania i zrealizowane. Każdy mógł zobaczyć, jak pracują inni, i jak on wypada na tym tle.

Tablica wywołała duże zainteresowanie. Spowodowała też niezamierzony efekt porównywania zadań. Niektórzy byli niezadowoleni, że zlecono im więcej niż innym. Próbowałem ingerować, proponowałem zmiany w poleceniach, ale to mnie przerosło. Jak porównać spisywanie komputerów z instalowaniem oprogramowania. Spór narastał, liczba zaangażowanych osób również, dałem więc sobie spokój. N a szczęście sprawa ucichła.

Pomysł z tablicą okazał się skuteczny. Procedurę wdrożono łatwo i szybko. Koledzy wybierali zadania i realizowali je. Były oczywiście próby zafałszowania wyników, zostały one jednak szybko ukrócone. Jeden z kolegów wpadł na pomysł, że wykreśli zadanie z tablicy i nie wyśle poczty do szefa. Miało to zabezpieczyć delikwenta przed moim zrzędzeniem. Wytłumaczyłem mu jednak, że praca musi być wykonana, ponieważ inaczej naraża się on na skutki ewentualnej, przeprowadzonej przez szefa, kontroli. Po ciężkich westchnieniach i chwytaniu za serce, kolega wykonał polecenia.

Przed wyjazdem szefa otrzymałem klucz do bardzo ważnej szafy. Znajdowały się w niej urządzenia, nośniki i oprogramowanie, które - ze względu na dużą wartość - powinny być zabezpieczone przed niepowołanym dostępem. Szef twardą ręką pilnował szafy, kiedy więc okazało się, że jego nie ma, a ja mam klucz, ustawiła się do mnie kolejka po absolutnie niezbędne rzeczy. Ktoś chciał płyty CD, ktoś oprogramowanie, inny części. Postanowiłem dać odpór niewczesnym zapędom kolegów, ale jednocześnie wykorzystać ich pragnienia dla swoich celów. Toteż jednemu z nich obiecałem nową mysz, pod warunkiem uzyskania 0d pewnej firmy faktury, bez której nie mogliśmy rozliczyć się z księgowością. Poskutkowało, kolega fakturę wyegzekwował, a ja "wypłaciłem" myszkę. Oczywiście, odbyło się to w żartobliwej konwencji, ale efekt uzyskałem.

Problemy

W niektórych przypadkach tablica nie pomagała. Zadania szefa przegrywały z wędrowaniem po Internecie czy instalowaniem "zdobycznego" oprogramowania. Wówczas stosowałem metodę "flaki z olejem". To nieeleganckie określenie dotyczy osób lub sytuacji nudnych i męczących. Niestety, w tym przypadku ja byłem taką osobą. Do znudzenia mówiłem, przypominałem, ponaglałem, aż wreszcie – żeby się mnie pozbyć – ofiara robiła to, o co prosiłem.

Pojawiły się też problemy w kontaktach z księgowością, która nie chciała z aakceptow ać podpisanych przeze mnie faktur. Panie nie zostały poinformowane 0 moim zastępstwie i dopiero po zasięgnięciu informacji w gabinecie dyrektora, zaczęły przyjmować dokumenty. Sam zresztą odczuwałem wiele emocji, podpisując je, nawet jeśli były nleważne.Innym problemem było pamiętanie 0 wszystkim jednocześnie. Moje zajęcie było tymczasowe i nie mogłem doprowadzić do bałaganu, który szef musiałby po powrocie porządkować. Toteż pisałem informacje 0 wszystkim, co robiłem.0 rzeczach z szafy, 0 fakturach przekazywanych księgowości, starałem się pamiętać, na jakim etapie znajdują się wszystkie prace działu. Nie było to proste.

Szef dzwoni

Trzeciego dnia zadzwonił szef Zapytał, co słychać, jak sobie radzimy? Ucieszył się, że wszystko działa. Zdziwił się, że wszystkie zadania są już prawie zakończone. Pod koniec rozmowy wyrwało mi się, że może sobie spokojnie pozostać na tym wyjeździe. Nie wiem czemu, nie spodobało mu się to. Miałem wrażenie, że jest zirytowany. Spojrzałem ponownie na wykaz zadań. Wcześniej tego nie zauważyłem - zadania rozpisane były na cały kwartał.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200