Znudzony siecią
- Computerworld,
- 30.10.1995
Rozmowa z Cliffem Stollem
Pionier sieci komputerowych i specjalista od ich bezpieczeństwa oraz popularny autor książek z tej dziedziny jest już zmęczony internetowym szleństwem.
- CW: Od czego zaczęło się Twoje kwestionowanie pożytków płynących z Internetu i WWW?
- Stoll: Dostaję 40-60 listów dziennie. W przeszłości, kiedy założyłem sobie, że będę odpowiadał na każdy list, spędzałem przy programie pocztowym kilka godzin dziennie. Około czterech zajmowało mi samo odpowiadanie na listy. Wyrwałem sobie w ten sposób spory kawałek z życia.
Zadam więc narzucające się teraz pytanie: ile osób spędza nieproduktywnie ponad godzinę dziennie korzystając z Internetu? Sądzę, że wielu ludzi marnuje ogromną ilość czasu na buszowanie w pajęczynie WWW ściągając śliczne obrazki i oglądając je na swoich monitorach.
Zacząłem zdawać sobie sprawę, że nie jestem wyjątkiem. Czas jaki oszczędzam docierając w Internecie do potrzebnej mi informacji jest nikły w porównaniu z tym jaki marnuję każdego dnia dzięki podłączeniu do sieci.
- CW: A co sądzisz o przydatności filtrów i inteligentnych agentów?
- Stoll: Problem z filtrami i inteligentnymi agentami polega na tym, że nigdy nie można oczekiwać od nich czegoś więcej niż tylko zgrubnego wyselekcjonowania tego co jest mi potrzebne.
Maszyna nie potrafi spełnić moich oczekiwań - na przykład wybrać tylko tę pocztę, która jest istotna dla mojej pracy. Nawet dla mnie odpowiedź na to pytanie jest trudna, a jeżeli już ją znajdę, to za dwadzieścia minut może się okazać, że trzeba ją zweryfikować.
- CW: Jeżeli będziesz wygłaszał takie poglądy, to przylgnie do Ciebie etykieta kogoś, kto przeciwstawia się postępowi technicznemu.
- Stoll: Ależ nie. Mam w domu pół tuzina komputerów. Regularnie przyłączam się do sieci i mam swój pełny adres E-mail. Krótko mówiąc kocham komputery. Kult komputera ma dla mnie coś z ekstazy.
- CW: Czy możesz coś więcej powiedzieć o "kulcie komputera"?
- Stoll: Ta grupa kultowa to entuzjaści i miłośnicy techniki, programiści, systemowcy, komputerowi żartownisie, zwariowani na punkcie komputerów, żyjący w swoim izolowanym świecie. Według nich reszta to ci, którzy zostali w tyle. Jeżeli nie masz internetowego adresu czy swojej strony w WWW jesteś nikim. Moim zdaniem jest to rodzaj arogancji i poczucia wyższości techników, których powinniśmy się wystrzegać, jeżeli chcemy aby świat naszej pasji stał się bardziej przyjazny dla innych. Tym bardziej, że posiadanie własnej strony w WWW nie daje żadnej przewagi nad innymi ani większych możliwości czy też wyższej pozycji w rzeczywistym świecie, istniejącym poza sferą naszych zainteresowań.
- CW: Czy nie sądzisz, że Internet jest wspaniałą rzeczą dla biznesmenów, którzy dzięki niemu mają dostęp do istotnych dla ich pracy informacji?
- Stoll: Patrząc na to co jest dzisiaj zgromadzone w sieci widzę, że jest tam niewiele wartościowych informacji tonących w morzu dziecinnych reklam dla dorosłych. Nie mówię, że to źle, bo nie mam nic przeciw reklamom, ale jest wiele innych rzeczy, którym chciałbym poświęcić swój czas.
- CW: Czy możesz wyobrazić sobie świat biznesu bez poczty elektronicznej i Internetu?
- Stoll: Mogę sobie wyobrazić masę różnych rodzajów biznesu, w których Internet jest zbędny. Weźmy choćby budki z lodami na ulicy, albo warsztat serwisu Toyoty? Czy potrzebują dostępu do Internetu? Nie. Muszą tylko sprzedawać lody lub naprawiać samochody. A co z podobnym typem biznesu, czyli sprzedażą odzieży. Czy oni też potrzebują Internetu? Nie. Oni potrzebują bogatych ludzi, którzy chcą być modni.
- CW: Ale co z wielkim biznesem, jak na przykład duże sieci sprzedaży detalicznej? Czy chcesz powiedzieć, że Internet jest niepotrzebny biznesowi, niezależnie od tego jak jest duży?
- Stoll: Nie, chodzi mi o to, że jest ogromny obszar biznesu, który nie potrzebuje tego typu sieci. My pasjonaci informatyki lubujemy się w stwierdzeniach: "Wszyscy są do nas podobni. Komputery są proste w użyciu i niezbędne. Każdy musi podzielać nasze opinie." Nie mam racji?