Znajomość chińskiego niekoniecznie

W branży telekomunikacyjnej krążą anegdoty związane z kulturowymi zderzeniami polsko-chińskimi. Jednak do pracy w Huawei nie jest potrzebny język Państwa Środka, a sama firma rozrosła się już do międzynarodowej korporacji.

Kiedy Huawei pojawił się w Polsce wraz z P4, operatorem sieci Play, branża telekomunikacyjna postrzegała firmę jako egzotyczną ciekawostkę. Gdy chiński gigant zaczął jednak zdobywać zamówienia od zasiedziałych operatorów, a zatrudnienie w firmie wzrosło, wielu menedżerów zaczęło rozważać naukę języka chińskiego i dalekowschodnich zwyczajów.

"Przed przejściem do firmy pytałem się, czy uczyć się chińskiego. Przekonano mnie jednak, że to nie jest konieczne" - mówi Szczepan Pajor, dyrektor ds. technicznych w Huawei Polska. Na rynku telekomunikacyjnym krążą jednak anegdoty, dotyczące częstych i zabawnych nieporozumień między polskimi a chińskimi menedżerami, nie tylko związanych z Huawei.

Jak opowiada przedstawiciel polskiego oddziału Ericssona, który podejmował kilka delegacji z Chin, wiele spotkań i wzajemnych wizyt miało charakter wzajemnego uczenia się. "Interesy nie zawsze były na pierwszym miejscu, bo budowaliśmy wzajemne zrozumienie. Chińczycy przyglądali się nam, a my im" - mówi.

Rola różnic kulturowych maleje jednak wraz z ewolucją Huawei w międzynarodową korporację. Jak przekonuje Bartłomiej Ślawski, Enterprise Business Country Manager w Huawei Polska, standardem komunikacyjnym jest język angielski. "Kluczowe stanowiska w dziale Enterprise Huawei zajmują osoby, które kiedyś pracowały dla korporacji amerykańskich. Doradzają nam najlepsze firmy konsultingowe świata, takie jak IBM i Accenture, zarówno w definicji procesów biznesowych i procedur wewnętrznych, jak również we wdrożeniu systemów wspierających. Huawei to globalna firma" - wyjaśnia.

Potwierdza to przedstawiciel Ericssona. "Chińczycy starają się unikać przeszczepiania na europejski grunt swoich wzorców kulturowych czy biznesowych. Chętnie uczą się naszych zwyczajów, nie forsując swoich, do tego stopnia, że jedna delegacja poprosiła o odwiedziny w polskiej restauracji. Chcieli spróbować najbardziej tradycyjnych dań. Spełniliśmy ich życzenie, zjedliśmy wigilijne pierogi z kapustą i barszcz z uszkami, mimo że był środek lata" - śmieje się menedżer.

Przedstawiciele Huawei nabierają wody w usta, pytani o chińskie dania na stołówce czy dalekowschodnie elementy wystroju. "Huawei w Polsce czy Europie praktycznie nie różni od konkurencyjnych koncernów. Po tym jak na dobrych warunkach zatrudnili lokalnych menedżerów, w firmie na poziomie lokalnych oddziałów nie ma już żadnych różnic kulturowych" - mówi anonimowo przedstawiciel jednego z operatorów. Bartłomiej Ślawski, do niedawna związany z amerykańskim IBM, przyznaje jednak, że w najwyższym kręgu, takim, jaki istnieje w każdej korporacji, wąskie grono powinno porozumiewać się w tym języku, w którym myśli. "Chodzi o pełne zrozumienie kodu kulturowego. Jednak podsumowując, języka chińskiego nie znam" - uśmiecha się.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200