Zmora internetu

Problem prawnego postrzegania spamu powraca niczym bumerang, budząc coraz to nowe wątpliwości. Wszak mamy do czynienia z zagadnieniem, które na stałe zagościło w środkach komunikacji elektronicznej.

Problem prawnego postrzegania spamu powraca niczym bumerang, budząc coraz to nowe wątpliwości. Wszak mamy do czynienia z zagadnieniem, które na stałe zagościło w środkach komunikacji elektronicznej.

Płaszczyzny eliminacji spamu

Truizmem byłoby przekonywanie, że walka ze spamem pozostaje wspólnym interesem operatorów infrastruktury sieciowej, dostawców usług - kont pocztowych oraz samych użytkowników. Każda ze wspomnianych grup, na swój sposób, odczuwa negatywne konsekwencje zalewu niezamawianych przesyłek. Z uwagi na to przeciwdziałanie zjawisku odbywa się na kilku równoległych płaszczyznach: stricte technologicznej, edukacji użytkowników oraz prawnej. W tym ostatnim przypadku, z jednej strony sami operatorzy usług precyzują konsekwencje wykrycia źródła spamu w systemie komputerowym użytkownika, z drugiej zaś regulacje prawne zawężają dopuszczalność "obdarzania" konsumentów przesyłkami, których nie zamawiali. Naiwne byłoby wyczerpywanie problemu spamu w poczcie elektronicznej. Weźmy pod uwagę choćby telefonię komórkową, a nawet wykorzystywanie faksów.

Dwie opcje

Jak wiadomo, Unia Europejska zdecydowała się na wprowadzenie opcji opt-in, a więc eliminującej możliwość przesyłania materiałów, o ile użytkownik nie wyrazi na to zgody. Odmienną koncepcję wyraża prawo amerykańskie, gdzie przesyłki są dopuszczalne do chwili sprzeciwu użytkownika (opt-out). Przyjmując standardy europejskie, zgodnie z art. 10 ust. 1 rodzimej Ustawy z dnia 18 lipca 2002 r. o świadczeniu usług drogą elektroniczną zakazane jest przesyłanie niezamówionej informacji handlowej skierowanej do oznaczonego odbiorcy za pomocą środków komunikacji elektronicznej, w szczególności poczty elektronicznej. Ściganie owego wykroczenia następuje na wniosek pokrzywdzonego. Naruszenie przytoczonego zakazu stanowi czyn nieuczciwej konkurencji.

W rodzimym prawie spam jest synonimem niezamawianej korespondencji elektronicznej o charakterze handlowym (zob. ramka). Tak więc poza zakresem zainteresowania pozostaje zalew wiadomości, które nie są powiązane z chęcią osiągnięcia celu komercyjnego. Rodzi to pewne mankamenty w praktyce. Inne kategorie przesyłek zapychających konta pocztowe, a niedługo już zapewne obciążających znacznie pamięć telefonów komórkowych, są równie irytujące dla użytkowników. Niestety jak na razie w ocenie ustawodawcy to za mało, by nadać temu problemowi ramy prawne. Jednocześnie rodzime przepisy nie wymagają, by informacje handlowe były w szczególny sposób oznaczane - choćby przez przedrostek "adv".

Wyraźna zgoda

Zgoda na otrzymywanie korespondencji za pomocą elektronicznych środków komunikacji musi być wyraźna, a więc wykluczone są wszelkie marketingowe triki w stylu: brak odpowiedzi w przeciągu 7 dni powoduje wyrażenie zgody na przesyłanie naszej oferty bądź jeśli Pan nie chce otrzymywać kolejnych e-maili, proszę wypisać się z naszej listy. Wręcz klasycznym przykładem jest wymóg zaznaczenia określonej opcji na wyświetlającym się okienku. O zachowaniu wymogu zgody nie będzie jednak mowy, gdy z zasady opcja "zgody" jest zaznaczona, zaś użytkownik musi ją dezaktywować.

Wedle informacji zawartych na stronach internetowych Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, samo zapytanie o możliwość przesyłania informacji nie jest zakazane. Rzecz jasna, wiele zależy od treści towarzyszących takiej propozycji. Jeśli w rzeczywistości mamy do czynienia z nadesłaniem pełnej oferty, trudno oprzeć się myśli, iż zachowanie takie jest sprzeczne z przepisami ustawy. Zresztą w kontekście zakazu rozsyłania niezamówionych informacji handlowych, nie do końca klarowny jest problem nadesłania samego linku. I tutaj należałoby odwołać się do treści, które są dostępne pod odesłaniem. Jeśli będą to ewidentnie komercyjne materiały, sprawa jest oczywista. Gorzej, gdy jest to tylko strona główna, zawierająca ogólne informacje o jej dysponencie. Kontrowersyjne jest chociażby też przesłanie w formie e-maila programu konferencji wraz z informacjami o jej odpłatności. Trzeba przyjąć, iż nawet gdy nie przybiera to postaci załącznika, staje się niezamówioną informacją handlową.

Wiele mankamentów

Problemem jest to, że maksymalna wysokość grzywny w przypadku wykroczenia, którym jest przesłanie informacji handlowej osobie, która nie wyraziła na to zgody, to 5000 zł. Trudno uznać to za perspektywę, która skutecznie odstraszy przed rozsyłaniem tysięcy przesyłek reklamowych. Co więcej, może to zostać wkalkulowane w koszty prowadzenia kampanii marketingowych. Jeśli pod uwagę weźmie się dolegliwości finansowe, jakie muszą ponosić osoby rozsyłające spam za granicą, to rodzime przepisy w tej mierze przedstawiają się dość mizernie.

Mankamentem pozostaje ponadto to, iż szerokie spektrum korespondencji elektronicznej ma swoje źródła poza terytorium Polski. Biorąc pod uwagę charakter obecnie obowiązujących zakazów przesyłania niezamawianych informacji handlowych, w żaden sposób nie powodują one zahamowania praktyk, które w odczuciu internautów są najbardziej dotkliwe. Zresztą wystarczy prześledzić katalog "spam" operatora kont pocztowych Wirtualnej Polski, aby ocenić, jak ma się liczba zagranicznych przesyłek do rodzimej korespondencji.

Nadmienić trzeba, że obecnie niestety brak jest środków prawnych pozwalających na ściganie osób rozpowszechniających bądź wykorzystujących oprogramowanie generujące listy adresów e-mailowych. Służą one przeprowadzaniu tzw. ataków słownikowych. Dla porównania, japońskie prawo zakazuje stosowania tego typu oprogramowania.

Spam a prawo karne

W kontekście rozsyłania niezamawianej korespondencji, pojawia się też aspekt karny. Przesłanie zbyt dużej ilości danych może spowodować zakłócenie funkcjonowania konta pocztowego. Ponadto przejęcie cudzego systemu komputerowego, by uczynić z niego źródło rozsyłanych wiadomości (tzw. zombie), jest powiązane z jego obciążeniem. Decydujący się na wspomniane działania spamer dopuszcza się przestępstwa określanego mianem oszustwa komputerowego (art. 287 Kodeksu Karnego). Nazwa czynu zabronionego może zmylić, lecz chodzi o wpływanie na automatyczne gromadzenie i przetwarzanie danych, podyktowane celem osiągnięcia korzyści majątkowej bądź wyrządzenia szkody.

Dodatkowo świadome rozsyłanie przekazów komercyjnych, połączonych z zawirusowaniem komputerów ofiar, zwiększa potencjalną odpowiedzialność karną nadawców przesyłek. Tutaj nie będą miały zastosowania ograniczenia terytorialne wynikające z Ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną.

Alternatywne metody walki

Jak zaznaczono na wstępie, ISP nie próżnują w walce ze zjawiskiem spamu. Dla przykładu w 2005 r. opublikowano australijskie zasady postępowania (code of practice) operatorów usług internetowych i poczty elektronicznej w przedmiocie spamu (dostępne pod adresem www.iia.net.au). Poza aspektami technicznymi, w opracowaniu znalazły się zalecenia poświęcone zasadom zgłaszania przypadków niezamawianej korespondencji, powstrzymaniu się od funkcjonowania otwartych serwerów proxy, a także zastrzeganiu w regulaminach świadczenia usług możliwości skanowania systemu komputerowego w celu wykrycia błędnie skonfigurowanych serwerów proxy i pocztowych. Opracowanie wskazuje też na postępowanie przy wykryciu, iż system komputerowy użytkownika stanowi źródło spamu. W pierwszym rzędzie operator powinien poinformować o tym usługobiorcę i zaoferować mu pomoc w rozwiązaniu problemu. Dopiero gdy problem jest poważny lub długotrwały, ISP decydowałby się na zablokowanie połączenia z siecią.

Także w rodzimym Internecie usługodawcy decydują się na samodzielną walkę z problemem spamu. Coraz szerzej praktykowanym zabiegiem jest wprowadzanie w regulaminach świadczenia usług, sankcji na wypadek rozsyłania spamu. W grę wchodzi przede wszystkim natychmiastowe odcięcie od usługi, choć niektórzy decydują się na obciążanie użytkowników karami umownymi. Praktyki takie to wyraz instynktu samozachowawczego ISP, którzy nie chcą być choćby pośrednio kojarzeni ze spamem.

Pojawiają się jednak pewne wątpliwości. Operator występuje tutaj w charakterze pierwszej i ostatniej instancji. Od decyzji ISP o zablokowaniu dalszego korzystania z usługi nie ma przecież odwołania. Co będzie, gdy na skutek braku zabezpieczeń komputer jest wykorzystywany jako zombie, a użytkownik nie zdaje sobie z tego sprawy?

Analogiczny problem pojawia się przy zbyt restrykcyjnym funkcjonowaniu filtrów antyspamowych. O ile blokada niechcianej korespondencji w ten sposób jest pożądana, o tyle ich negatywne skutki w postaci izolowania "niewinnych" wiadomości nie są do przyjęcia dla użytkowników. Ze wskazanymi problemami bez wątpienia trzeba będzie zmierzyć się w praktyce, zwłaszcza że użytkujący konto pocztowe już na wstępie ewentualnego sporu z ISP będzie na straconej pozycji.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200