Zmagania ze złożonością

Wśród znaczeń greckiego "daimonion" jest i to, pochodzące z dialogu Platona "Obrona Sokratesa", które oddaje się jako ,,głos odzywający się we wnętrzu człowieka". Na ów głos powoływał się Sokrates w swym ostatnim słowie oskarżonego. Oryginał słowa uległ skróceniu do formy ,,demon" i od Nowego Testamentu zaczął też oznaczać ducha zła (nie musimy się jednak trzymać tego mniej sympatycznego ze znaczeń). W procesie Sokratesa szło o rzecz wielką, o racje moralne stron, ale - jak sam Sokrates powiada - ten głos odzywa się także w drobnostkach.

Jak się to ma do Unixa? Gdy startuje Unix, można obserwować, jak między innymi meldują się procedury zwane demonami. Przykładowo - demon do wysyłania poczty albo Kron, który w określonej przez użytkownika porze sam uruchomi wskazany mu z góry odpowiednim poleceniem program. Tak więc demon wchodzi do akcji nie w wyniku każdorazowo danego polecenia, lecz wtedy, gdy pojawia się sytuacja, z którą jest związane jego zadanie.

Ta unixowa terminologia przeszła do tekstów dotyczących SI, np. P. H. Winstona Artificial Intelligence (Addison-Wesley, 1984), gdzie używa się zamiennie terminów if-needed demons oraz if-needed procedures. Autor określa je jako procedury gotowe do akcji, gdy sytuacja tego wymaga, bez potrzeby ich przywoływania. Jak powiada tenże Winston, czyniąc komputer inteligentnym, lepiej dzięki temu rozumiemy inteligencję człowieka.

Jak działa Demon Decyzyjny

Na wzór unixowych wyobraźmy sobie demony w ludzkim umyśle. One też wkraczają do akcji bez świadomego ich wywoływania, choć wpływają na rezultaty procesów świadomych. I tak DD pomocny w szachach podszeptuje, na czym skupić uwagę, co daje eliminację niezliczonej liczby wariantów nieistotnych (które MM rozważa na równych prawach z istotnymi). Wynik tego namysłu jest dany na poziomie świadomości, ale jego przebieg nie. Dzieje się tak, jakby proces ten wykonał za gracza ktoś inny i dzielił się tylko wynikiem. A oto inny przykład, zaczerpnięty z doświadczeń pewnego autora prac naukowych:

"Rano, przed wstaniem, snują mi się tematy, nad którymi mam pracować, np. «sam» układa się zarys tekstu, który będę pisał po wstaniu. W pewnej chwili, nie postanawiając wcale, by to uczynić, wstaję z łóżka i udaję się do biurka. Nie dzieje się tak dlatego że ogarnąłem myślą powstający zarys i uznałem go za wystarczający, by przystąpić do pisania. Jest raczej tak, jakby to uczynił za mnie ktoś inny, kto nie tylko uznał proces za zakończony, ale ponadto, bez udziału mej woli, w odpowiednim momencie dał mięśniom impuls potrzebny do wstania z łóżka".

Ani chybi, opis ten dotyczy akcji jakiegoś DD. Widać, jak dobrze radzi on sobie ze złożonością. Wyobraźmy sobie, jaki musiałby być proces o tym samym wyniku, lecz zachodzący na poziomie słownego artykułowania świadomości, czyli poziomie werbalizacji (w przypadku precyzji maksymalnej, werbalizacja staje się symbolizacją, uprawianą przez MM). Przedstawiwszy sobie mający powstać tekst słowo po słowie, trzeba by potem sformułować kryteria jakości tekstu i sprawdzić, czy nasz je spełnia. Dopiero, gdy stwierdzi się ich spełnienie, pojawi się wyrażona słownie myśl, że pora na przejście do biurka, a ta wzbudzi odpowiedni akt woli (znów zwerbalizowany, na kształt rozkazu), który z kolei wzbudzi impulsy do mięśni.

Można wątpić, czy tak skomplikowany proces zdążyłby dokonać się nawet przez cały dzień. Prawdę mówiąc, nie dokonałby się nigdy, bo wymóg pełnej werbalizacji jest tu niemożliwy do spełnienia. Przykładowo - odczucie, iż rysująca się struktura tekstu jest dobra, można więc przystąpić do pisania, nie da się w pełni wyrazić i uzasadnić środkami językowymi (tak jak nie można też uczynić tego w stosunku do melodii, obrazu, czyjegoś eleganckiego zachowania się itd.).

Procesy realizowane przez DD dokonują się, oczywiście, wedle pewnych praw. Może należy je zaliczyć do praw przyrody, może logiki. Prawa logiki to pewne zasady myślenia. Gdy pracuje MM, podmiot myślący uświadamia je sobie i nawet je werbalizuje. Gdy pracuje DD, brak jest werbalizacji i to właśnie daje tę osobliwą skuteczność w rozwiązywaniu złożonych problemów. Raz jeszcze przywołajmy przykład szachów i pomyślmy, ile czasu i energii poświęca MM na wypisywanie wszystkich nieistotnych wariantów po to, by je następnie skreślać, w porównaniu z natychmiastową ich eliminacją przez naszego demona. Działalność DD dobrze oddaje Pascal w takim oto fragmencie swych Myśli: "W rzeczach praktycznych z zasady raczej czujemy niż widzimy; trudno jest dać je odczuć tym, którzy nie czują ich sami z siebie; są to rzeczy tak subtelne i tak liczne, iż trzeba bardzo delikatnego zmysłu, aby je czuć i sądzić prosto wedle tego czucia, ponieważ nie posiadamy tak ściśle (jak w matematyce) ich zasad i przedsięwzięcie to byłoby iście bez końca. Trzeba od razu ogarnąć rzecz jednym spojrzeniem, a nie za pomocą rozumowania po kolei".


TOP 200