Zhakowany Jeep. Motoryzacja na celowniku cyberprzestępców

Naukowcy z amerykańskiej agencji DARPA (Agencja Zaawansowanych Projektów Badawczych w Obszarze Obronności) udowodnili już, że możliwe jest przejęcie kontroli nad samochodami i zmuszanie ich do hamowania, przyspieszenia lub skrętu. Głośnym echem w świecie technologii odbiła się demonstracja przygotowana kilka dni temu dla magazynu Wired. Hakerzy testujący zabezpieczenia systemu Unconnect w autach marki Fiat i Chrysler zdołali włamać się do niego i przejąć kontrolę nad pojazdem. Zmusili samochód do zjechania w rów. Jak się okazało, luki bezpieczeństwa w systemie Unconnect pozwoliły hakerom na kontrolowanie całego pojazdu - począwszy od wycieraczek, przez nawigację satelitarną, aż po kierownicę i hamulce. Demonstracja pokazała, jak niebezpieczne mogą być włamania do systemów samochodowych coraz częściej podłączonych do internetu. Dlatego niezbędne jest wprowadzenie odpowiednich zabezpieczeń, mimo nalegań producentów urządzeń podłączonych do sieci, którzy nadal zachęcają do stosowania prostych, domyślnych haseł typu 1234. Wszystko wskazuje na to, że - w zamian za odrobinę wygody - kierowcy będą musieli liczyć się z zupełnie nowymi zagrożeniami na drodze.

Konserwacyjni dręczyciele

Dzięki telematycznym czujnikom skomunikowane auta będą natychmiast informować o wszelkich usterkach, zanim staną się one poważnym problemem. W niektórych przypadkach, pojazdy będą same zapisywać się na przegląd techniczny lub dostarczać dokładnie te informacje, które są niezbędne do skuteczniejszej naprawy. Oczywiście, taki komfort ma również swoje konsekwencje. Im większą „świadomość” będą miały elektroniczne części samochodowe, tym wyższe będą ich ceny, wzrośnie więc także koszt ich konserwacji i naprawy. Chociaż każdy wie, że samochody się psują, być może nie każdego będzie stać na ich naprawę.

Zobacz również:

  • 5G - rozwój jeszcze przed nami, 6G - tuż tuż, za rogiem
  • 5G to nie tylko smartfony - jakie technologie skorzystają?

Długie ręce sprawiedliwości

Są spore szanse na to, że wraz z rozwojem technologii to właśnie za pośrednictwem skomunikowanego samochodu będą wlepiane mandaty za nieprawidłowe parkowanie lub nakładane kary za przekroczenie prędkości. Takie auto może po prostu przestać jeździć, gdy uzna, że kierowca prowadzi zbyt chaotycznie. Co z kontrolą pojazdów? Kto będzie określać zasady takich kontroli w poszczególnych państwach? Czy samochody będą automatycznie same ustawiać się do kontroli tylko dlatego, że ich zarejestrowany właściciel ma nieco inny odcień skóry? W tym względzie istnieje wiele okazji do nadużyć i niewiele chroniących przed nimi zabezpieczeń.

Paranoja? Niezupełnie

- Znamy każdego, kto łamie prawo. Wiemy, kiedy to robi. Mamy urządzenia GPS zainstalowane w samochodach, więc doskonale wiemy, kto i co robi – powiedział w ubiegłym roku wiceprezes koncernu Ford Jim Farley. Próbował potem odkręcić te słowa, ale pytanie brzmi: dlaczego w ogóle padły? Jakie systemy będą wprowadzali producenci skomunikowanych pojazdów w celu ochrony prywatności klientów w sytuacji, gdy organy ścigania będą wymagać udostępnienia ich danych? Kto jeszcze uzyska dostęp do tych danych i jak je wykorzysta? Czy FBI będzie szukać „tylnej furtki”, by dostać się do informacji gromadzonych w systemach naszych aut?

Ubezpieczeniowi szpiedzy

Pięć milionów osób na całym świecie wykupiło polisy ubezpieczeń komunikacyjnych, których składka jest wyliczana na podstawie przejechanych kilometrów. Takie polisy są szczególnie popularne wśród młodszych kierowców, którzy przy innych rodzajach ubezpieczeń są obarczeni kolosalnymi kosztami.


TOP 200