Zdrowie tak, outsourcing nie

10 szpitali z Warszawy i Wrocławia wystąpiło o dofinansowanie outsourcingu usług informatycznych. Ministerstwo inicjatywę pochwaliło, lecz pieniędzy nie przyznało.

10 szpitali z Warszawy i Wrocławia wystąpiło o dofinansowanie outsourcingu usług informatycznych. Ministerstwo inicjatywę pochwaliło, lecz pieniędzy nie przyznało.

W pierwszej w polskim szpitalnictwie koncepcji outsourcingu usług informatycznych uczestniczy 6 stołecznych i 4 wrocławskie szpitale. Koncepcja opiera się na prostej zasadzie - szpitale Akademii Medycznej powinny zajmować się leczeniem ludzi, a nie obsługą komputerów. Dlatego warszawski szpital kliniczny ma zorganizować przetarg na wyłonienie jednego dostawcy usług outsourcingowych, który zainwestuje w sprzęt, oprogramowanie i przez określony czas będzie pobierał miesięczne opłaty za jego wykorzystanie.

Zakłada się, że wkładem własnym szpitala będzie sieć strukturalna i terminale za ok. 7,5 mln zł. Pozostałe ma dostarczyć firma zewnętrzna. Zarówno we Wrocławiu, jak i w Warszawie ma ona zawiadywać także przetwarzaniem danych w regionalnych ośrodkach komputerowych.

Taniej na zewnątrz

"Obliczyliśmy, że koszty inwestycyjne w przypadku outsourcingu są niższe o 40-50%, a eksploatacja nawet o 60%" - wyjaśnia Tadeusz Trędota, dyrektor warszawskiego Szpitala Klinicznego im. ks. Anny Mazowieckiej. Gdyby teraz resort dał zielone światło dla projektu, szpitale kupiłyby licencje na oprogramowanie i wybrały dostawcę. W ciągu dwóch kolejnych lat 10 szpitali klinicznych zostałoby podłączonych do regionalnych ośrodków komputerowych. Zielone światło oznacza 11 mln zł z polskiej części środków przeznaczonych na projekty współfinansowane przez Bank Światowy.

Pieniędzy tych wrocławskie i warszawskie szpitale najprawdopodobniej nigdy jednak nie zobaczą. "Skłaniamy się ku koncepcji, że każdy ze szpitali powinien mieć mniej więcej równy start, dlatego współfinansować będziemy bardziej uniwersalne projekty" - wyjaśnia Andrzej Strug. Oznacza to, że szpitale mające powyżej 200 łóżek otrzymają ok. 36 tys. zł, a tyle wystarczy na kupno dobrego intelowskiego serwera.

Przedstawiciele resortu zadali twórcom koncepcji wiele pytań. Kilka z nich jak - "Dlaczego outsourcing" i "Dlaczego w Warszawie" - wskazywało na rzeczywiste zainteresowanie problemem. Pozostałe, sugerujące rozdział funduszy na poszczególne szpitale, wskazywały, że już w sierpniu br. ministerstwo bardziej przychylne było koncepcji "każdemu po równo lub nikomu nic" niż dofinansowania warszawsko-wrocławskiej inwestycji. Tadeusz Trędota tłumaczy, że uruchomienie regionalnych ośrodków obliczeniowych jest inicjatywą otwartą, do której w przyszłości może przystąpić każdy, kto zobowiąże się do płacenia miesięcznego abonamentu i będzie miał konieczną infrastrukturę informatyczną.

Mimo braku wsparcia

Czy Tadeusz Trędota i jego koledzy z 10 szpitali klinicznych rzeczywiście tych pieniędzy potrzebują? "Oczywiście, pieniądze są potrzebne, by udzielić inicjatywie porządnego wsparcia i ministerialnego błogosławieństwa, ale nie oznacza to fiaska outsourcingu w publicznej służbie zdrowia" - mówi Tadeusz Trędota. Może w przyszłym roku okazać się, że firmy outsourcingowe nie będą już potrzebować pieniędzy od swoich klientów w myśl funkcjonującej na rynku telekomunikacyjnym zasady - "My ci damy telefon, a ty tylko dzwoń".

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200