Zbyt wiele dobrego

Co jeszcze można zrobić, żeby chronić ludzi przed bezwzględnością zmian ekonomicznych?

Obecnie zmiany ekonomiczne często uderzają w społeczności: tracą przedsiębiorstwa zatrudniające wielu pracowników, zaczynają niszczeć podstawy systemu podatkowego, import zabija ich przedsiębiorstwa. Potrzebne jest coś w rodzaju zasiłku dla społeczeństwa. Nie chcemy zatrzymywać gwałtownego przepływu kapitału z jednego miejsca na świecie w drugie, co mogłoby się okazać bramką samobójczą. Jednak, jeśli chcemy unikać gwałtownych reakcji przeciw globalizacji i swobodnemu przepływowi kapitału, musimy zagwarantować lokalnym społecznościom, że nie będą one ponosić całego ciężaru związanego z nagłą zmianą. Aby utworzyć taki zasiłek, wystarczyłaby naprawdę niewielka prowizja od przepływu kapitału - może połowa albo nawet dziesiąta część 1%. Opłata ta byłaby przekazywana bezpośrednio na fundusz ubezpieczeniowy. Byłby on dostępny społecznościom, które w danym roku utraciły 15% podstawy ekonomicznej - na przeszkolenie, realokację, infrastrukturę lub stworzenie nowych przedsiębiorstw.

Wiele rodzin wydaje mnóstwo pieniędzy na opiekę nad dziećmi, ponieważ oboje rodzice pracują. Najwyższy czas byśmy zrozumieli, że opieka nad dziećmi to koszt prowadzenia interesów. Przedsiębiorstwa powinny być zachęcane - a być może nawet zobligowane - do zaoferowania rodzicom elastycznych godzin pracy i płatnego urlopu dla osób opiekujących się małymi dziećmi czy starszymi krewnymi w potrzebie. Każdy rodzic, który decyduje się na pozostanie w domu z dzieckiem w wieku poniżej trzech lat, powinien mieć prawo do ubiegania się o wsparcie finansowe równe połowie średniej krajowej. Takie wsparcie mogłoby być dostępne w postaci refundowanych kredytów podatkowych.

Długą listę takich przykładów można odnaleźć w mojej książce. Najważniejszą rzeczą jest znalezienie dróg, które pozwolą na łatwiejsze przeżywanie zmian - cechy charakterystycznej Nowej Gospo-darki - tak by ludzie mogli mieć bardziej normalne życie. Musimy tego dokonać jako konsumenci i inwestorzy. Ale prawda jest taka, że nie jesteśmy tylko konsumentami i inwestorami, jesteśmy głównie ludźmi pracującymi. Mamy rodziny, przyjaciół i związki z tymi, których kochamy. Te role również wymagają przynajmniej tyle uwagi, co nasza rola jako pracownika. Musimy zorganizować się, tak by Nowa Gospodarka pracowała dla nas. Nie jesteśmy skazani na bycie niewolnikami trendów technologicznych.

Wszystko to brzmi świetnie, ale mając na uwadze to, jak przepracowani są niektórzy z nas, skąd mamy wziąć chęci, by tego dokonać?

Jestem optymistą, jeśli chodzi o możliwość dokonania zmian. Wystarczy przyjrzeć się historii Ameryki, by zobaczyć jak prężni potrafią być ludzie. Na przełomie XIX i XX w. Amerykanie stanęli naprzeciw ogromnych wyzwań stawianych przez nową, uprzemysłowioną gospodarkę, którą cechowała praca w fabrykach. Nagle musieli poradzić sobie z problemami, takimi jak praca dzieci, wyzysk, bezpieczeństwo pracowników i brak bezpieczeństwa socjalnego, kiedy chlebodawca nagle umierał. Pracownicy w takich sytuacjach przestawali być częścią społeczności, która mogłaby się nimi zaopiekować. Różnice między bogatymi a biednymi się powiększały. Napływały wielkie fale imigrantów.

Podobieństwa pomiędzy tamtą sytuacją a obecną są uderzające. Przykładowo, 100 lat temu ludzie wspominali, że nie będzie możliwe przestawienie Ameryki na nowe tory. Politycy byli zależni od grup interesów, a ludzie byli bardzo cyniczni w odniesieniu do rządu. I wtedy dokonało się to, co powinno zostać zrobione. Uchwalono prawo zakazujące pracy dzieciom, zapewniające bezpieczeństwo miejsca pracy i bezpieczeństwo socjalne. Zlikwidowano patologie związane z kamienicami czynszowymi i powstał system edukacyjny, który oferował naukę od przedszkola aż po 12 klasę. Dokonano wielu rzeczy, by dostosować się do porządku przemysłowego. Teraz można dokonać tego samego.

Co się stanie, jeśli tego nie zrobimy?

Szczerze mówiąc, nie widzę możliwości, żeby zmierzając dalej w tym samym kierunku ustrzec się wstrząsu. Przykładowo, już teraz możemy obserwować gwałtowne wystąpienia przeciwko globalizacji. To, co było widać w ub.r. w Seattle, to jedynie czubek góry lodowej. Według wyników badań opinii publicznej, większość Amerykanów uważa, że wolny handel jest dla Ameryki niekorzystny. Jeśli nie będziemy odpowiadać na obawy społeczeństwa, możemy spotkać się z reakcją, która sprawi, że wiele korzyści z ekonomicznego dynamizmu zostanie utraconych. Luddyści mogą powstać ponownie i podjąć próbę zatrzymania zmian technologicznych. Nie należy zakładać, że im się to nie uda.

Okresowo w historii zdarzają się fundamentalistyczne powstania, których efektem jest cofnięcie cywilizacyjne. W interesie korporacji i ludzi na górze leży więc stworzenie mechanizmów ułatwiających radzenie sobie ze zmianami, jakim podlegają pracownicy w Nowej Gospodarce. Sądzę, że w końcu ludzie zrozumieją, dlaczego znajdujemy się w trudnym położeniu, i - właśnie dlatego napisałem tę książkę - zrobią coś, by to zmienić. Kiedy Amerykanie zaczynają rozumieć naturę problemu, zawijają rękawy i zabierają się do tego, co trzeba zrobić.

--------------------------------------------------------------------------------

Robert Reich - profesor na Uniwersytecie Brandeis w Waltham w Stanach Zjednoczonych; wcześniej w administracji prezydenta Billa Clintona. Na początku tego roku wydał książkę "The Future of Success", w której m.in. analizuje zagadnienie zmian pozostawionych bez kontroli, które mogą stanowić przyczynę gwałtownej reakcji przeciwko głównym filarom wzrostu ekonomicznego: globalizacji i swobodzie wymiany handlowej. Na podstawie miesięcznika CIO, wydawanego przez IDG, opracował raj.


TOP 200