Zawsze może być gorzej

Prawie wszyscy pracownicy narzekają na zbyt niskie wynagrodzenie. Wielu czuje się nie docenianymi przez pracodawców. niektórzy muszą jednak borykać się ze znacznie większymi trudnościami.

Prawie wszyscy pracownicy narzekają na zbyt niskie wynagrodzenie. Wielu czuje się nie docenianymi przez pracodawców. niektórzy muszą jednak borykać się ze znacznie większymi trudnościami.

Idealna praca - jak twierdzi wielu informatyków - powinna być przede wszystkim interesująca, umożliwiać stały rozwój i zapewniać dostęp do najnowszych technologii. Godziny pracy nie powinny być sztywne, a wynagrodzenie godziwe. Byłoby również dobrze, gdyby wykonywana praca cieszyła się uznaniem przełożonych i współpracowników z innych działów. Przyglądając się tym "życzeniom", od razu można dostrzec typowe bolączki związane z wykonywaniem tego zawodu. Czasami bywa jednak zdecydowanie gorzej...

Strzeż się szefa

Informatycy narzekają głównie na brak profesjonalizmu swoich bezpośrednich przełożonych. Niekompetentny szef, kierujący wcześniej lodziarnią czy sprzedający buty, potrafi skutecznie zniechęcić do pracy w firmie. "Moja szefowa potrafiła obiecać klientom wszystko, łącznie z zapewnieniem łącza 3 Mb do najmniejszej wioski. Ja zaś musiałem później tłumaczyć ze wstydem, że przecież to niemożliwe" - żali się były pracownik firmy dostarczającej usługi internetowe.

Jednak nawet gdy przełożony jest informatykiem, nie gwarantuje to bezproblemowej współpracy. Często zaawansowany wiekiem szef nie nadąża za rozwojem technologicznym. "Pewnego razu usłyszałem: ÇPrzecież wystarczy dwa razy nacisnąć enter i po sprawieČ. Oczywiście, na prośbę, aby kierownik to zademonstrował, odrzekł, że to moja dziedzina" - opowiada jeden z informatyków.

Przekonanie, że od czasu pierwszych minikomputerów niewiele się zmieniło, często idzie w parze z chorobliwą nieufnością i podejrzliwością wobec pracowników. Wówczas opinia informatyka spoza zakładu pracy - szwagra czy studenta szefa - jest zwykle bardziej miarodajna niż własnego pracownika. "Najbardziej denerwuje mnie, gdy podczas dyskusji przełożony powołuje się na autorytet syna, który chodzi do siódmej klasy i ma piątkę z informatyki" - mówi inny informatyk. Ciężko pogodzić się z sytuacją - o której wspomina kilku informatyków - że przełożony zabiera prasę informatyczną dla swoich dzieci. Jeżeli informatyk ma odwagę i upór, to otrzymuje materiały z powrotem już po miesiącu...

Skąpstwo i niewiedza

Denerwująca jest wręcz chorobliwa chęć poczynienia oszczędności za wszelką cenę. Niektórzy szefowie, poza wybieraniem najtańszego sprzętu, proponują np. przydzielanie jednego komputera dwóm informatykom. Oszczędza się także na bhp, a przecież brak wygodnego krzesła, dobrej klasy monitora czy filtru odbija się na zdrowiu. "Wiele firm uważa, że informatykowi do szczęścia potrzeba komputera, sieci lokalnej i Internetu. Wydaje się im, że można za to wymagać wdzięczności przez następnych kilkanaście lat" - stwierdza z żalem informatyk, zatrudniony w międzynarodowym koncernie.

Informatycy narzekają też na niewiedzę użytkowników. "Pewnego razu skądinąd sympatyczna pani kategorycznie zażądała ode mnie, abym natychmiast coś zrobił, ponieważ ona Çnie może wysłać SMS-aČ" - opowiada pracownik dużej firmy zagranicznej. - "Próbowałem wytłumaczyć, że nie mogę nic na to poradzić, ponieważ zależy to wyłącznie od operatora sieci komórkowej. Niewiele to dało. Pomogło dopiero, gdy ją postraszyłem. Zagroziłem, że wyłączę serwer i w jej domu nie będzie wody".

Według niektórych najgorsze warunki pracy oferują firmy na prowincji. Nawet jeśli wynagrodzenie jest satysfakcjonujące, oczekiwania względem informatyków często są nierealne. "Żąda się np. natychmiastowego sprawnego działania zakładu po wdrożeniu systemu informatycznego bez udziału załogi i kierownictwa zakładu albo natychmiastowego stworzenia kompleksowego systemu informatycznego, dostosowanego do danego zakładu, przy czym żaden system dostępny na rynku nie wchodzi w rachubę, ponieważ każdy jest zbyt kosztowny albo nie dopasowany" - stwierdza jeden z informatyków. "Bardzo często informatyk jest zmuszony do wykonywania pracy innych osób, ponieważ te nie są zainteresowane nauczeniem się stosowanego w zakładzie, czasem przez wiele lat, systemu" - dodaje.

Nie, panie ministrze

Warunki pracy w sferze budżetowej nie przedstawiają się najlepiej. Zdaniem zatrudnionych tam informatyków - informatyka wciąż jest tam traktowana jako zbędny dodatek, wymóg mody czy fanaberia kierownictwa. Od informatyków, którzy są gorzej opłacani niż inni pracownicy merytoryczni, oczekuje się, by zdobywali potrzebne programy, drukowali kartki z choinką i życzeniami świątecznymi, a także pomagali niedoświadczonym pracownikom przy obsłudze systemu operacyjnego. "Jeżeli informatyk pracuje jak wół, układ jakoś funkcjonuje; w przeciwnym razie narastają zaległości. Gdy coś się wali, wiadomo gdzie szukać kozła ofiarnego" - mówi były pracownik budżetówki.

Wymaga się, by informatyk wiedział i robił wszystko, począwszy od zakupów papieru, wymiany taśmy w drukarce, bezpieczników, naprawiania central telefonicznych, po znajomość przepisów prawnych i zagadnień merytorycznych w przedsiębiorstwie. "Gdy kupiłem telefon GSM, mój szef zażądał podania numeru telefonu, ponieważ ÇPan Minister pracuje w weekendy i musi mieć wsparcie techniczneČ. Oczywiście, odmówiłem i zasugerowałem zakup telefonu służbowego. Próbowano mnie zmusić do podania numeru. Dopiero gdy powołałem się na sąd pracy oraz to, że numer jest zastrzeżony, wobec tego chroniony prawem, poskutkowało" - opowiada inny informatyk, który na krótko pracował w jednym z ministerstw.

Jeśli więc mamy ochotę ponarzekać na przełożonych, pomyślmy przez chwilę, że może być gorzej...

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200