Zaliczka zamiast kredytu

Firmy mają utrudniony dostęp do finansowania bankowego. Bez rządowego wsparcia nie uda się zagospodarować unijnych funduszy na planowane inwestycje.

Bankowcy tłumaczą, że nie mają wystarczających środków na kredytowanie gospodarki. Wartość kredytów przewyższa wartość depozytów, a dopływ pieniądza z zagranicy ustał. Krajowy rynek międzybankowy jest niedrożny, bo zamarł międzybankowy rynek w Europie. Nawet banki posiadające centrale za granicą nie mogą liczyć na pożyczki, wspierające ich płynność finansową. Nic dziwnego, niektórym matkom naszych banków w oczy zagląda bankructwo i muszą zabiegać o pomoc publiczną. Sytuacja banków jest nieciekawa również dlatego, że zwiększa się portfel zagrożonych kredytów, na które trzeba zawiązywać rezerwy. Zyski sektora bankowego spadają. Kilka banków już teraz, przed audytem, opublikowało wyniki czwartego kwartału. Są gorsze niż w poprzednich okresach i gorsze niż oczekiwano. Według analityków, żaden bank działający na naszym rynku nie poprawi wyników w stosunku do trzeciego i czwartego kwartału 2007 r.

Ostatnio banki tak bardzo zaostrzyły politykę kredytową, że odmawiają kredytów na prefinansowanie projektów dotowanych z funduszy unijnych. Może to budzić zdziwienie, bo po pomyślnym zakończeniu projektu, pieniądze na pewno napłyną z Brukseli, więc ryzyko po stronie banków jest minimalne. Wydaje się jednak, ze banki bardzo szczegółowo zaczęły badać kondycję potencjalnych inwestorów i ich dotychczasowe zadłużenie, biorąc również poprawkę na to, że realizacja projektów współfinansowanych z unijnej kasy jest często opóźniana. Dmuchają więc na zimnie i nie chcą angażować się nawet w względnie bezpieczne projekty.

Jednak inwestycje dotowane z funduszy unijnych są naszą główną, jeśli nie jedyną kartą przetargową w walce z kryzysem. Zwłaszcza projekty infrastrukturalne, dające efekt mnożnikowy, mają ogromne znaczenie dla podtrzymania słabnącej gospodarki. Dlatego resort rozwoju regionalnego forsuje pomysł zaliczek dla wszystkich przedsiębiorców, realizujących inwestycje dotowane ze środków unijnych. Zaliczka umożliwiałaby rozpoczęcie inwestycji, a ostateczne rozliczenie nastąpiłoby po jej zakończeniu. Gdyby zaliczka była dostatecznie wysoka, a inwestor miał jakieś środki własne, finansowanie bankowe byłoby zbędne. Obecne przepisy dopuszczają taką możliwość, ale w wyjątkowych przypadkach. Resort finansów długo upierał się, że to wystarczy. Wreszcie ustąpił. Wkrótce przepisy mają zostać znowelizowane.

Trudno się oprzeć wrażeniu, że rząd nie docenia powagi sytuacji. Dużo mówiono o wspieraniu banków, a niewiele z tego wyszło. Jedynie NBP zaproponował rozwiązania, które mogą przynieść realne efekty, choć w niewielkiej skali. Minister finansów powtarza, że mamy zdrowy sektor bankowy. Cóż z tego, skoro ten sektor zawiesił aktywność. Firmy sfery realnej nie uzyskały żadnego wsparcia. Może choć uda się rozwiązać problem zagospodarowania unijnych pieniędzy. To zdecydowanie leży w gestii rządu.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200