Zakup Motoroli : Czy Google pójdzie śladem Apple?

Małżeństwo z rozsądku?

Między Google i Motorolą jest mnóstwo różnic. Tak naprawdę, to trudno wyobrazić sobie dwie bardziej różne firmy ze świata IT. Google to dzieło młodych geniuszy, którzy zarządzają firmą w nieskrępowany, niesztampowy sposób - wydaje się, że ich gigantyczny sukces jest tylko efektem ubocznym realizowania swoich pasji. Motorola to twór z zupełnie innej rzeczywistości - stara, nieco zbiurokratyzowana korporacja, która co prawda zatrudnia mnóstwo nieprzeciętnie zdolnych ludzi, ale nie ma pędu ku innowacjom i łamaniu schematów. To z pewnością będzie powodowało sporo napięć podczas codziennej pracy.

Polecamy: Testy zderzeniowe tabletów

Zobacz również:

Teoretycznie, Google ma teraz do dyspozycji wszystkie niezbędne elementy układanki - ma popularny system operacyjny, świetnie działający na tabletach i smartfonach, ma producenta tych urządzeń i ma własny ekosystem usług. Dodajmy do tego pecetowy system ChromeOS, aplikacje Cloud computing oraz patentowe portfolio Motoroli... brakuje tylko jednego. Multimedialnego kleju, który łączył by wszystkie te elementy. Brakuje google'owego odpowiednika iTunes.

Google vs Apple

Ta firma z pewnością jest w stanie coś takiego przygotować - ma odpowiednio kreatywnych pracowników i gigantyczne zasoby finansowe. Problem polega na tym, że do tej pory Google zwykł pracować nad PROJEKTAMI - wyszukiwarką, Gmailem, Androidem, przeglądarką Chrome itp. A Apple od dobrej dekady pracuje nad PROJEKTEM, którym jest jego cały ekosystem usług i urządzeń. To widać w produktach i usługach, które w przypadku Apple'a są spójne, doskonale współpracujące i perfekcyjnie się uzupełniają.

Czy Google będzie potrafił przestawić się na taki model pracy? Dziś trudno to ocenić, ale jesteśmy pewni, że najbliższych kilka lat przyniesie odpowiedź. Odpowiedź, która może zadecydować o losach koncernu z Mountain View. My z całą pewnością życzymy im sukcesu - silny konkurent Apple może wyjść tylko na dobre jakości i cenom smartfonów.

Opracowano na podstawie artykułu Galena Grumana, publicysty Infoworlda.


TOP 200