Z doświadczeń informatyka miejskiego

Prezydent miasta stołecznego Warszawy i wojewoda warszawski podpisali w tej sprawie najpierw list intencyjny - a 19 czerwca br. porozumienie o częściowym finansowaniu SIT-u (50% udział administracji rządowej i samorządowej). Można więc przewidywać, że na początku przyszłego roku będą znane wyniki pilotażowego przedsięwzięcia.

Porozumienie z urzędem miasta Barcelony pozwoli na uruchomienie całego procesu - powiedział Jacek Rymkiewicz - z, nie ukrywam, prawie trzyletnim, zupełnie niepotrzebnym opóźnieniem. Wzięliśmy inicjatywę w swoje ręce.

O zasięgu władzy informatyka

Do czasu obowiązywania nowej ustawy o samorządzie warszawskim (od 19 czerwca br.) na terenie stolicy istniało osiem gmin i urząd miasta, który odsunięty nieco na bok nadal pełni rolę raczej koordynującą. Właśnie w urzędzie znajduje się stanowisko głównego informatyka, który może zgłaszać ogólne inicjatywy, ale niestety - nie ma większego wpływu na standaryzację tego, co gminy chcą zakupić dla swych wydziałów.

Jako główny informatyk miasta stołecznego Warszawy mogłem bez specjalnych uprawnień wykonawczych zawiązywać różnego typu inicjatywy. Jako przykład jednej z nich mogę podać - kontynuował Jacek Rymkiewicz - podjęcie inicjatywy komputeryzacji gminy na szczeblu BI URM i Pesel. Został sformułowany list intencyjny w tej sprawie, powstała nawet komisja mieszana samorządowo-rządowa (senator Stępień, prof. Kulesza). Komisja została zasilona projektem powstałym w pionie samorządowym.

W pracy pionu urzędu m.st. Warszawy starałem się, aby nie puścić komputeryzacji "na żywioł", aby wszystkie poczynania, dotyczące implementacji systemów informatycznych były przemyślane i wyważone.

Poważnym błędem wielu kręgów jest niedocenianie znaczenia informatyki. Objawia się to przez fakt, że służby informatyczne są dość nisko w hierarchii władzy samorządu. Tu nie chodzi o to, żebym akurat ja tutaj rządził, tylko o to, że musi być człowiek, który powie dyrektorowi wydziału - chwileczkę, dlaczego pan kupuje za 80 tys. USD oprogramowanie na Macintosha, gdy dla IBM PC też istnieje taki sam pakiet (sytuacja autentyczna). Na tego typu sprawy mam wpływ w urzędzie miejskim, niestety gminy-dzielnice są poza zasięgiem mojej władzy.

Tam gdzie służby informatyczne są umieszczone na szczeblu prezydenckim, tam się dzieje dużo pozytywnych rzeczy. To jest w dzisiejszych warunkach regułą obowiązującą. Na sprawy związane z komputeryzacją Warszawy są pieniądze - a jednak najprostsza sprawa wymaga "przepychania" się z wnioskiem o ich wydanie przez bardzo wiele szczebli - np. skarbnik rzadko pyta się, czy umowa jest formalnie poprawna, a pyta się czy umowa jest potrzebna.

W nowej, bardziej scentralizowanej organizacji miasta Warszawy służby informatyczne przeniosą się prawdopodobnie do gminy Centrum. Być może będą one tam umiejscowione na poziomie pełnomocnika prezydenta ds. informatyki. Mimo, że osobiście byłem przeciwny ustawie warszawskiej - to z punktu widzenia informatyki jest ona o tyle lepsza, że główny informatyk m.st. Warszawy będzię miał nareszcie odpowiedni zakres uprawnień.


TOP 200