Z doświadczeń informatyka miejskiego

Zwracam się w tym miejscu do ministra Witolda Modzelewskiego - mówi Jacek Rymkiewicz - czy nie prościej byłoby się porozumieć z samorządami i wspólnie ustalić sposób realizacji tego projektu. Przecież program pilotażowy SIT, który jest wykonywany w Łodzi pod bezpośrednią kuratelą głównego geodety kraju nie działa nie dlatego, że jest zły, tylko dlatego, że przedtem nie zostało ustalone, kto ma aktualizować bazy danych.

Problem polega na skonstruowaniu całego systemu zasilania baz danych. To gmina ma bezpośredni kontakt z obywatelem - i oczywiste jest, że aktualizacja bazy powinna być - mówi Jacek Rymkiewicz - dokonywana przez gminę. To przecież na jej obszarze odbywają się właśnie wszystkie rejestrowane procesy - sprzedaż działki, kupno domu - jednym słowem właśnie gmina ma kompetencje, żeby tę bazę trzymać w stanie aktualnym. Rejon jest "martwy" tam nikt nie chodzi załatwiać swoich spraw!

Oczywiście nie chodzi o to, kto ma być właścicielem tych baz. Nikt ich nie chce administracji rządowej odbierać.

Z takim projektem wystąpiliśmy do administracji rządowej - niestety główny geodeta kraju uważa, że w żadnym razie nie można oddać nawet obsługi ewidencji gruntów do gminy. Łatwiej można się było porozumieć w sprawie ewidencji systemu Pesel.

Problem właściciela ewidencji gruntów i nieruchomości należy rozpatrywać jeszcze szerzej - jeżeli wykonujemy na ich podstawie jakieś mapy, to otrzymana zapłata jest w 100% przekazywana administracji rządowej a dopiero później ewentualnie wraca do samorządu jako sfinansowanie zadań zleconych. Samorządy znalazłyby pieniądze na cele wykonania map numerycznych - stawialiśmy sprawę wręcz "Wy nam dajcie standardy, my skomputeryzujemy ewidencje gruntów. Jednak w czasie późniejszej pracy my chcemy odzyskać włożone pieniądze". Administracja rządowa (a konkretnie główny geodeta kraju) nie zgodziła się na taki układ.

Ustawa samorządowa - dodaje Jacek Rymkiewicz - była od początku tak przygotowana, że utrącała działalność samorządów na szczeblu krajowym. Chodziło o to aby samorządy nie były zbyt silne, konkurencyjne dla administracji rządowej. Ta sytuacja, utrudniająca porozumienie się ponad szczeblem sejmików wojewódzkich dała się odczuć w braku standardów dla systemów informatycznych wspomagających pracę administracji samorządowej.

Uliczkę znam w Barcelonie...

Mając świadomość utraty dużych kwot z tytułu podatków urząd miasta Warszawy podjął się próby samodzielnego rozwiązania tego problemu. Niedawno zawarte zostało porozumienie między związkiem dzielnic-gmin a urzędem miasta Barcelony, której władze wykonały właśnie taką katastralną pracę tuż przed Olimpiadą w 1992 r. Miasto to odziedziczyło w spadku po zachowawczych rządach generała Franco podobny stan faktyczny w zakresie inwentaryzacji gruntów jak ten, który istnieje obecnie w Warszawie. W większości przypadków odnowienie zasobów informacyjnych odbywało się tam poprzez rutynową działalność geodetów w terenie.

Porozumienie zostało zawarte po dwóch latach pertraktacji. Będzie ono realizowane na następujących zasadach - władze miejskie w Barcelonie częściowo sfinansują i zrealizują w dwóch okręgach urbanistycznych (oba na Woli - jeden bardziej zurbanizowany, drugi - bardziej leśny) próbne wykonanie katastralnego SIT-u. Wykonanie projektu pilotażowego zajmie ok. 5 miesięcy od chwili otrzymania funduszy. Na kanwie wyników tego projektu będzie sporządzony biznes plan całego przedsięwzięcia dla Warszawy, wycenione zostaną koszty, zakres prac itp. Z takim planem Barcelona wystąpi o kredyty do Europejskiego Banku Gospodarczego dla wspierania inicjatyw lokalnych. Jeżeli kredyt zostanie przyznany, to z niego miasto Barcelona potrąci swoje nakłady na próbne wdrożenie.


TOP 200