Wzorce do naśladowania

Czy w Polsce dałoby się stworzyć Dolinę Krzemową? Czy Polska dysponuje takim potencjałem intelektualnym, który byłby w stanie poradzić sobie z największymi wyzwaniami najnowszych technologii cyfrowych?

Można podejść do tego zagadnienia w sposób empiryczny. Są testy, za pomocą których można zmierzyć - tak jak mierzy się poziom analfabetyzmu - umiejętności i kwalifikacje potrzebne do pracy w takim miejscu. Spośród studentów najlepszych polskich uczelni można by z pewnością wybrać pięć czy dwa procent najzdolniejszych, którzy by sobie poradzili. Takich osób można by też szukać np. wśród uczestników olimpiad matematycznych, fizycznych czy informatycznych. Wiadomo że co roku wśród laureatów znajdują się wybitne jednostki, które umiałyby stawić czoło wyzwaniom stawianym przez najlepszych w branży komputerowej.

Na fenomen Doliny Krzemowej nie składają się jednak tylko uzdolnienia i predyspozycje intelektualne pracujących w niej geniuszy, możliwe do uchwycenia chociażby w teście na iloraz inteligencji. Ważne są wzorce kulturowe, które ukierunkowałyby poczynania młodych ludzi. To one właśnie inspirowały amerykańską młodzież do prób realizacji własnych pomysłów w ojcowskich garażach. Potrzebna jest wizja wielkich wynalazków i odkryć, ideologia sukcesu osiąganego poprzez własną aktywność, pomysłowość i wytrwałość. Chodzi o to, żeby młodzież miała perspektywy, które przynajmniej niektórych zachęcałyby do zrezygnowania z pójścia do dyskoteki, by poświęcić się w tym czasie pracy nad własnym projektem czy zamknąć się z kolegą w pokoju i obmyślać wspólne przedsięwzięcia. Jeżeli Dolinę Krzemową traktować symbolicznie, to jej wizja musi być przekonująca, na tyle atrakcyjna, by zachęcała do udziału w jej tworzeniu.

Potrzebna jest też infrastruktura, która pozwoli wyznaczone kulturowo wzorce skutecznie realizować, tak by nie pozostawały one tylko w sferze wyobrażeń i pobożnych życzeń.

Żeby młodzi, zdolni ludzie mieli silną motywację do podejmowania nowatorskich inicjatyw, muszą mieć pewność, że efekty ich starań spotkają się z zainteresowaniem innych. Muszą czuć społeczne zapotrzebowanie na to, co robią.

Tak, ale tu ważne jest jeszcze coś innego. Popyt, to jedno. Istotne jest jednak, by również po stronie podaży powstał wzór do naśladowania, taka ideologia wielkich dokonań. Tu nie chodzi tylko o wielkie pieniądze. Potrzebna jest bardziej ideologia wielkich osiągnięć. Tego chyba przede wszystkim w Polsce brakuje.

Rozbudzenia ambicji?

Tak, podobnie jak w sporcie. Aby były szanse na pojawienie się wielkich sportowców, muszą istnieć pociągające wzory osobowe. Żeby młodzi ludzie chcieli pójść w ślady Fibaka, Lendla, Samprasa, chcieli startować w najbardziej prestiżowych zawodach tenisowych, muszą widzieć na przykładzie innych, że ta droga jest drogą do sukcesu, że sukcesy innych są gwarancją ich sukcesów. Musi to być dla młodzieży niemalże tak fascynująca sprawa, jak zachwyt nad najnowszym modelem sportowego samochodu.

Społeczeństwo musi mieć infrastrukturę, która z jednej strony będzie w stanie te wzorce kreować, z drugiej, wspierać wszystkich chętnych w dążeniu do ich naśladowania. Chodzi zarówno o infrastrukturę techniczną, organizacyjną, jak i komunikacyjną. Młody człowiek musi wiedzieć, jak ma swój pomysł sformułować, do kogo się z nim zgłosić, na co zwracać uwagę przy jego realizacji. Ci, którzy zechcą zainwestować, muszą być też przekonani przez wzorce społeczne o słuszności swej decyzji i mieć gwarancję osiągnięcia swoich zamierzeń, np. za sprawą odpowiednich uregulowań prawnych.

Jak stworzyć taką infrastrukturę?

Pewne rzeczy da się i trzeba projektować. Gdy Rosjanie zaczęli tworzyć swój przemysł kosmiczny, przygotowali system wyszukiwania wyjątkowo uzdolnionych osób, poczynając od olimpiad matematycznych, przez specjalne miasteczka naukowe dla młodzieży, kończąc na szkołach geniuszy, gdzie wykładowcami byli najlepsi uczeni z renomowanych uczelni.

Jest jednak jeszcze wiele warunków, które nie poddają się planowaniu, zależą od czynników kulturowych, obyczajowych, psychologicznych, świadomościowych. Czasami firmy komputerowe, zamiast kupować patent na oprogramowanie, przejmują cały zespół pracowników konkurencyjnej firmy. Rozumieją, że niektórych umiejętności nie da się odseparować od ludzi, którzy się nimi posługują, i łączących ich wzajemnych relacji.

Edukacja nie jest więc wystarczającym warunkiem pobudzenia rozwoju gospodarczego, stworzenia z Polski kraju, który mógłby dorównać najbardziej rozwiniętym?

O edukacji trzeba myśleć w sposób kompleksowy, w powiązaniu z innymi dziedzinami aktywności społecznej. Członkowie społeczeństwa mogą dysponować wysokim poziomem wiedzy, ale bez odpowiedniego zaplecza duchowego czy kontekstu kulturowego nie będą mieli możliwości przełożenia jej na odczuwalne społecznie rezultaty. Polska kultura, jak inne kultury, jedne rzeczy ma dobre, inne - złe. Myśląc o edukacji i rozwoju gospodarczym, trzeba brać je pod uwagę i umiejętnie wykorzystać. Polacy nie mają specjalnych oporów przed korzystaniem z najnowszych technologii, ale są mniej pewni własnej wartości niż Czesi czy Węgrzy. Pierwsza postawa może nam pomagać, druga z pozoru - jedynie utrudniać rozwój. Poczucie niepewności może być przetworzone na dodatkowy kapitał aspiracji, żeby dorównać innym, by nie odstawać, żeby się sprawdzić... Słaby wynik Polski w przywołanych wcześniej badaniach analfabetyzmu funkcjonalnego połączony z aspiracjami do dorównania krajom stojącym na wyższym poziomie cywilizacyjnym, nasze narodowe ambicje, a jednocześnie niepewność co do naszej wartości - nagłośnione przez media - dały pozytywne echo. Stworzyły razem kapitał, który bardzo wspomagał reformowanie polskiej edukacji.


TOP 200