Wybrakowane metki

Metki wciąż dojrzewające

Wstępne badania praktyczne pokazują, że w sieciach RFID występuje wiele problemów, które, jeśli technologia ta ma się stać popularna, powinny być jak najszybciej rozwiązane. Pierwszy z problemów to tzw. kolizja metek, która zachodzi wtedy, gdy po wysłaniu żądania przesłania informacji do sieci metek znajdujących się w zasięgu czytnika otrzymuje on więcej niż jedną odpowiedź w tym samym momencie. Każdy z producentów opracował własne metody radzenia sobie z tym problemem. W większości przypadków metki są zaprojektowane tak, by odpowiadać z pewnym pseudolosowym opóźnieniem, a z racji tego, że opóźnienia te są liczone w milisekundach, nie ma to żadnego wpływu na szybkość działania systemu jako całości.

Drugi problem to kolizje czytników. Występują one w momencie, gdy metka znajdzie się w zasięgu działania więcej niż jednego czytnika, tzn. gdy zasięgi co najmniej dwóch czytników zachodzą na siebie. Również w tym przypadku rozwiązanie problemu sprowadza się najczęściej do wprowadzenia różnic w czasie między odczytami, jednak każdy z producentów stosuje własne techniki i algorytmy. W dłuższym okresie zarówno w przypadku konfliktów metek, jak i czytników konieczne będzie wypracowanie standardu umożliwiającego współpracę metek i czytników różnych producentów.

Trzeci problem z sieciami RFID jest związany z masą informacji, jaka może być wysyłana w kierunku czytnika po zadaniu przez niego zapytania do sieci. Można sobie wyobrazić sytuację, w której liczba metek w zasięgu czytnika jest po prostu zbyt duża lub treść żądania wysłanego do metek jest taka, że muszą one wysłać do czytnika stosunkowo dużo informacji naraz.

Takie sytuacje będą wymagać aplikacji middleware pośredniczących w komunikacji między czytnikiem i np. systemami ERP. Ich zadanie może polegać na zarządzaniu kolejkowaniem komunikatów, a z drugiej strony, na ich wstępnej analizie po to, aby zdecydować, które powinny być przesłane dalej. Zamiast np. informować na bieżąco o dacie ważności wszystkich produktów w magazynie, taka aplikacja będzie informować tylko o tych produktach, których ważność właśnie upłynęła. Może też wygenerować ostrzeżenie w sytuacji, kiedy ilość danego towaru w magazynie spada poniżej określonego poziomu.

Takie oprogramowanie mają już w ofercie m.in. IBM, Microsoft, Oracle, SAP, Sun Microsystems, a także mniej znane firmy, takie jak ConnecTerra, Manhattan Associates czy Provia Software. Mimo to implementacje te nadal powinny być traktowane raczej jako testowe, gdyż oczekiwania potencjalnych klientów i świadomość możliwości technologii po stronie dostawców stale ewoluują. "Sytuacja zmienia się dosłownie z tygodnia na tydzień" - mówi Christine Overby, analityk z Forrester Research.

Z inwestycjami w produkty którejkolwiek z ww. firm warto zaczekać do zakończenia większych projektów pilotażowych. Tym bardziej że poszczególne rozwiązania nie zachowują nawet pozorów kompatybilności z pozostałymi. O ile więc w ramach jednego przedsiębiorstwa dość łatwo można zdecydować się na jednego dostawcę metek i czytników, o tyle trudno liczyć, że u tego samego dostawcy będą się zaopatrywać wszystkie firmy biorące udział w obrocie w ramach tego samego łańcucha logistycznego. Wykształcenie się standardów, jak się wydaje, jest absolutnie niezbędne, by technologia RFID miała jakiekolwiek szanse na upowszechnienie się.

Nie prywatnie i niebezpiecznie

Ciągle pojawiają się nowe problemy. Przykładowo, w sklepach, które zajmują się hurtową sprzedażą odzieży, okazało się, że w odniesieniu, gdy skanowane ubrania leżą płasko na ziemi, wszystkie ich metki są za każdym razem odczytywane, jednak kiedy wiszą na wieszakach, współczynnik prawidłowo odczytanych tagów wynosi już tylko ok. 96%.

Dużo problemów sprawia też ograniczony zasięg transmisji od metek do czytnika. Metalowe i betonowe przeszkody pochłaniają i tak słabe sygnały, silniki elektryczne zaś wprowadzają zakłócenia. W jednym przypadku problematyczny okazał się nawet klej używany do przyklejania metek do produktów, który tracił właściwości w niskich i wysokich temperaturach.

Metki RFID budzą obawy o naruszanie prywatności. Dokładne śledzenie drogi, jaką przebywa każdy produkt, może w odczuciu wielu ludzi umożliwić firmie uzyskanie zbyt wielu informacji odnośnie do ich zakupowych zwyczajów, łamiąc tym samym ich prawo do prywatności. Na tym tle dochodziło już do poważnych spięć między eksperymentującymi z metkami RFID sieciami handlowymi a organizacjami społecznymi. To dlatego właśnie w metkach pojawiła się funkcja chip kill, pozwalająca trwale wykasować zapisane w nich informacje, a nawet całkowicie ją dezaktywować. Taką operację można przeprowadzić za pośrednictwem zwykłego czytnika, np. przy kasie sklepowej.

Zaniepokojenie, tym razem przede wszystkim przedsiębiorców, choć konsumentów także, budzi poziom bezpieczeństwa zapewniany przez systemy RFID. Zarówno w obecnie stosowanej specyfikacji Class 1 EPC, jak i oczekiwanej jeszcze w tym roku Class 1 Gen 2 EPC nie ma żadnych mechanizmów szyfrowania czy kontrolujących dostęp do danych przechowywanych w metkach. Innymi słowy, w bardzo prosty sposób można odczytać dane pochodzące z pobliskich tagów, a także wysłać dowolne dane do czytnika. To właśnie może się okazać największą barierą dla wdrażania systemów RFID.

Czekając na swoją kolej

Potencjalne możliwości sieci RFID są niewątpliwie bardzo obiecujące. Nie sposób jednak nie zauważyć, że z punktu widzenia przedsiębiorstw technologia ta jest jeszcze w powijakach. Na solidnie zabezpieczone rozwiązania i standardy branżowe przyjdzie jeszcze poczekać kilka lat.

IDC przewiduje, że w roku 2008 rynek rozwiązań RFID osiągnie wartość 1,3 mld USD. Jeśli prognozy się sprawdzą, czeka nas zalew produktów wyposażonych w metki elektroniczne, które ułatwią egzystencję nie tylko dużym firmom i sklepom, ale także obywatelom. W oczekiwaniu na boom warto wstrzymać się z inwestowaniem w nową technologię.

Wszyscy zainteresowani tematem RFID powinni wnikliwie śledzić programy pilotażowe przeprowadzane przez największe firmy. To właśnie najwięksi gracze, tacy jak Wal-Mart, określą drogę rozwoju rozwiązań RFID. Jeśli oni odniosą sukces, pozostali pójdą wytyczonym przez nich śladem.

Kod kreskowy niech się schowa

Jako pierwsi do wdrożeń RFID wzięli się ci, którzy rzeczywiście mają problem ze znakowaniem ogromnych ilości przedmiotów, a więc duże sieci detaliczne, takie jak Metro czy Wal-Mart. Idea polega na tym, aby do każdego produktu dołączać osobny chip (tzw. tag), dlatego na myśl od razu przychodzi skojarzenie z aktualnie stosowanymi kodami kreskowymi. Technologia RFID ma jednak nieporównywalnie większe możliwości.

Produkowane obecnie układy RFID wykorzystują Electronic Product Code (EPC), który od kilku lat jest przedmiotem prac naukowców z Massachusetts Institute of Technology (MIT). EPC to nowy schemat numerowania produktów, którego 96-bitowy format umożliwia przydzielenie osobnego numeru identyfikacyjnego praktycznie wszystkim przedmiotom na ziemi.

Kod kreskowy pozwala na zakodowanie niedługiego ciągu cyfr, który może służyć co najwyżej do wskazania, do jakiej serii produktów oznaczona nim rzecz należy. Tymczasem na standardowym chipie RFID znajduje się (dziś) ok. 2 KB pamięci, co z punktu typowych zastosowań oznacza bardzo dużo. Przykładowo, mieści się tam informacja np. o kolorze, wadze, cenie, dacie ważności, sposobie pakowania czy źródle pochodzenia produktu.

Tomasz Grabowski jest specjalistą ds. bezpieczeństwa usług sieciowych w Akademickim Centrum Informatyki na Politechnice Szczecińskiej.


TOP 200