Wyborcza wpadka

Zapewne wszyscy pamiętają, że po wyborach do Sejmu i Senatu 27 października, oficjalne wyniki miały być ogłoszone w środę - 30 października. Tymczasem w środę pa-nowała "cisza w eterze". Wyniki ogłoszono dopiero w czwartek. W międzyczasie "Gazeta" nomen -omen "Wyborcza" orzekła, że wszystkiemu są winni programiści. Czy było tak naprawdę? A jeśli było, to na czym polegał ich błąd?

Zapewne wszyscy pamiętają, że po wyborach do Sejmu i Senatu 27 października, oficjalne wyniki miały być ogłoszone w środę - 30 października. Tymczasem w środę pa-nowała "cisza w eterze". Wyniki ogłoszono dopiero w czwartek. W międzyczasie "Gazeta" nomen -omen "Wyborcza" orzekła, że wszystkiemu są winni programiści. Czy było tak naprawdę? A jeśli było, to na czym polegał ich błąd?

między poszczególne ogólnopolskie listy kandydatów na posłów w sposób następujący:

1) sumę ważnych głosów oddanych na listy okręgowe danego komitetu wyborczego, który zarejestrował ogólnopolską listę, dzieli się kolejno przez 1,4 (jeden i cztery dziesiąte); 3; 5; 7;... i dalej przez ciąg kolejnych liczb nieparzystych, aż do chwili, gdy z otrzymanych w ten sposób ilorazów da się uszeregować tyle kolejno największych liczb, ile wynosi liczba, mandatów

Kontrowersjom dała początek ordynacja wyborcza, bardzo zagmatwana w całości, szczególnie w rozstrzygnięciach dotyczących wyborów z listy krajowej. Artykuł 100 i 101 ordynacji przewidywał wiele możliwych sposobów ustalania zwycięzców wyborów z listy krajowej. Informatycy Urzędu Rady Ministrów mieli za zadanie zaprogramowanie wszystkich tych opcji. Zakodowali oni jednak w programie tylko niektóre z nich. W tym sensie więc zawinili. Na ich usprawiedliwienie trzeba dodać, że pominęli tylko te warianty ustalania wyni-ków, które uważali za najmniej prawdopodobne. Tymczasem PKW uznała za obowiązujący właśnie jeden ż owych nie zaprogramowanych wariantów. Ustaliła to zresztą dopiero po dniu 27 października, a więc bardzo późno. Czas potrzebny na zaprogramowanie tych decyzji i weryfikację zmodyfikowanych algorytmów obliczeń był właśnie przyczyną pamiętnej "ciszy w eterze" 30 października.

Aby uzmysłowić skalę trudności na jakie natrafili programiści, zacytujmy fragment jednego z podpunktów art. 101 ordynacji, który stał się przyczyną kontrowersji:

"Art. 101. p l.(..) Państwowa Komisja Wyborcza dzieli mandaty po-

do rozdzielenia między ogólnopolskie listy kandydatów na posłów

2) każdej ogólnopolskiej liście kandydatów przyznaje się tyle mandatów, ile spośród ustalonego w powyższy sposób szeregu ilorazów przypada jej liczb kolejno najwyższych. (...)"

Ponieważ stawka, jak się okazało, była bardzo wyrównana w czołówce i na końcu peletonu wyborczego, a porównywanie ciągów ilorazów dało niewiele, należało przy rozdziale mandatów z listy krajowej powtórnie odwołać się do głosów oddanych w pojedynczych okręgach (art.101. p.2). Wydaje się, że ani ustawodawca, ani PKW, ani programiści przed wyborami nie przypuszczali, że taka konieczność zaistnieje.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200