Wszystko o danych osobowych

„Każdy ma prawo wiedzieć, kiedy ujawnia swoją tożsamość” – sformułowanie głęboko słuszne i sprawiedliwe. Gorzej z techniczną realizacją tego prawa. Skoro tożsamość naszą ujawnia radar drogowy, nawet kiedy nie przekraczamy przepisów, to jak mamy być o tym informowani: SMS-em, e-mailem, czy przez megafon okołoradarowy? A liczba ujawnień rośnie i będzie rosła. Można wymyślić Centralny Rejestr Ujawnień (CRU), z dobrze zabezpieczonym dostępem, w którym wieczorami sprawdzalibyśmy, co się nam dziś zdarzyło. Tyle, że taki rejestr to dopiero będzie syntetyczna i bardzo niebezpieczna baza danych na nasz temat.

„Każdy ma prawo do informacji, jakie dane na jego temat są zbierane, przechowywane, w jaki sposób są przetwarzane” – do tego momentu pełna zgoda, choć znowu problem baz danych używanych przez służby specjalne, z natury rzeczy, musi być wyłączony spod klauzuli. Druga część postulatu: „oraz co z nich zostało wywnioskowane” jest, moim zdaniem, trudniejsza do obrony. W przypadku, jeśli dane udostępniono dobrowolnie, w zamian za jakąś korzyść (tu pojawia się sprzeczność z punktem czwartym: „każdy może wedle własnej woli rozporządzać danymi na swój temat, w szczególności – wynająć je lub sprzedać w całości lub części”), to sprawę, między innymi, własności wniosków z analizy danych reguluje umowa między zbywcą a nabywcą.

Wreszcie punkt piąty i ostatni stanowiący, że „każdy ma prawo bezpowrotnie usunąć dane na swój temat”, nastręcza sporych kłopotów w realizacji. A co z księgami parafialnymi, hipotecznymi, starymi dziennikami szkolnymi, rejestrem skazanych, czy setką innych miejsc, gdzie zbiera się dane po to, aby zapewnić ciągłość życia społecznego, a nawet samo funkcjonowanie społeczeństwa?

Rozsądek i instynkt

Nie negując wagi problemu poruszonego przez Autora, skłaniam się jednak ku odesłaniu przedstawionego przedłożenia do komisji, w celu dokonania dalszych poprawek. Nad zbyt wieloma szczegółami, zarówno natury globalnej, jak i technicznej, projekt prześlizguje się mimochodem. Sam nie proponuję tutaj żadnych skutecznych rozwiązań, bo ich najzwyczajniej nie znam. Może dalsza dyskusja przyczyni się do przedstawienia propozycji nieobciążonych skazą nierealizowalności. Do czasu osiągnięcia porozumienia w tej sprawie, o swoje dane będę dbał sam, korzystając ze zdrowego rozsądku i instynktu samozachowawczego.

Od redakcji: Przedstawiamy kolejny głos w dyskusji na temat ochrony prywatności, zapoczątkowanej tekstem Jakuba Chabika Moje dane, moja sprawa (Computerworld nr 44/2008). W poprzednim numerze opublikowaliśmy opinie Ireneusza Kłobusa, w następnym ukaże się tekst prof. Andrzeja Umińskiego. Zapraszamy wszystkich chętnych do udziału w tej dyskusji, prosimy o przesyłanie swoich uwag i komentarzy na temat tego, czym dzisiaj jest lub powinna być, ochrona prywatności i jak we współczesnych realiach należy rozumieć ochronę danych osobowych. Propozycje artykułów i polemik prosimy przesyłać na adres: [email protected]


TOP 200