Ostatnio ceny pewnych modeli PC ostro poszły w dół. Jest to objaw niezwykle optymistyczny, jeżeli weźmiemy pod uwagę rosnący notorycznie kurs dolara i wywoływane tym faktem tzw. ''implikacje''.

Czy jednak mamy jakiekolwiek powody, by się chociaż trochę cieszyć opisanymi ruchami cen? Osobiście sądzę, że nie. Wspomniana obniżka dotyczy bowiem wyłącznie komputerów z procesorami 386 i 486SX, a więc maszyn na tyle nie przystających do dzisiejszego oprogramowania, że używanie na nich choćby z ostatniej wersji MS Word for Windows czy Excela wydaje się być wyłącznie stratą czasu. W krajach, gdzie powstały owe luksusowe programy za standard (także do gier) uważany jest dziś komputer z procesorem 486DX/50 MHz z 8 lub więcej MB pamięci RAM, a przecież wielu jeszcze polskich użytkowników musi się zadowolić starymi i zapomnianymi klonami XT. I nic to, że dla ponad połowy z nich, jak wykazują sondaże komputer osobisty to... najczęściej zwykła maszyna do pisania, czyli urządzenie na którym od biedy można do śmierci "wystukiwać" teksty np. w zabytkowych wersjach WordPerfecta czy Chi Writera. Wielu krajowych użytkowników po prostu nie stać już na nowszy sprzęt, a to w praktyce oznacza, że oferta firm-organizatorów "wielkiej, corocznej akcji wyprzedaży staroci" może nie znaleźć zbyt wielu nabywców. Firmy poniosą straty, łatwo też przewidzieć co będzie z naszym rynkiem dalej. Wkrótce np. kolejna, nie tak mała przecież grupa użytkowników-właścicieli w miarę nowoczesnego sprzętu zmuszona będzie do zatrzymania się na MS Wndows 3, 1 i starszych aplikacjach dla tego środowiska.

Zapowiada się bowiem ponownie nie lada wydatek, jeśli nie chcemy całkiem "wypaść z obiegu".