Wojna w stoiskach

VI Międzynarodowy Salon Przemysłu Obronnego w Kielcach zgromadził tuzy światowego rynku zbrojeniowego. Pokazano czołgi, karabiny i informatykę wojskową.

VI Międzynarodowy Salon Przemysłu Obronnego w Kielcach zgromadził tuzy światowego rynku zbrojeniowego. Pokazano czołgi, karabiny i informatykę wojskową.

Zwiedzający nie mieli wątpliwości, że duża liczba wystawców (220 firm z 24 krajów), a zwłaszcza dominacja koncernów amerykańskich, takich jak Lockheed Martin i Boening, świadczy o narastaniu napięcia przed podjęciem przez Ministerstwo Obrony Narodowej decyzji o wyborze samolotu wielozadaniowego i przetargach na systemy wspomagania dowodzenia. Lockheed Martin występował w Kielcach pod różnymi postaciami: Lockheed Martin Tactical Systems (projektant i wykonawca ASOC), Lockheed Martin Mission Systems (systemy dowodzenia) i Optimus Lockheed Martin (OLM). Dało się także odczuć, że Amerykanie liczą nie tylko na kontrakty na zakup czy dzierżawę samolotu wielozadaniowego F-16, lecz traktują Kielce także jako pokaz siły i chęci zaangażowania w modernizację polskiej armii wraz ze swoim krajowym partnerem, Optimusem SA.

Zmiana polityki

O ile wystawa była ukierunkowana na typowy sprzęt wojskowy, wspomagany systemami informatycznymi, o tyle towarzyszące jej konferencje "Transformacje przemysłu obronnego u progu XXI wieku" i "Rola przemysłu we wspieraniu rozwoju systemów C4I" uwidoczniły znaczenie teleinformatyki w funkcjonowaniu nowoczesnej armii.

Romuald Szeremietiew, wiceminister Obrony Narodowej, zapowiedział, że do najpilniejszych zadań, które trzeba wykonać przed kwietniem 1999 r., kiedy staniemy się członkami NATO, należy wyposażenie Wojska Polskiego w interoperacyjne środki łączności w zakresie dowodzenia i kierowania. Następnie trzeba zadbać o bezpieczeństwo systemów łączności i informatyki.

Zadania te mają być wykonane na bazie rodzimego przemysłu obronnego, lecz także poprzez zakupy nowoczesnego sprzętu poza granicami kraju. Łączy się to z wykorzystaniem potencjału badawczego firm krajowych i zagranicznych. Minister zapowiedział zmianę modelu prowadzenia prac badawczo-rozwojowych z obowiązującego dotychczas rocznego cyklu finansowania na prace w trybie inwestycji dotowanych z budżetu państwa, poprzez zawieranie wieloletnich umów z przedstawicielami przemysłu, z zapewnieniem pełnych gwarancji na terminowe finansowanie realizacji poszczególnych etapów. Dzięki temu wkrótce mają być zakończone prace nad stworzeniem jednolitego systemu dowodzenia w skali całych Sił Zbrojnych, które dotąd nie wyszły poza resort Obrony Narodowej.

Dowodzenie = zarządzanie

Zdaniem gen. Charlesa Crooma, dyrektora ds. C4 w Dowództwie US Army w Europie, gościa polskiego oddziału AFCEA (Stowarzyszenia Łączności i Elektroniki Sił Zbrojnych) wojsko musi w jak największym zakresie korzystać z dokonań przemysłu cywilnego. Nie ma on wątpliwości, że wojskowa informatyka pozostaje w tyle za sektorem prywatnym. Ponadto wojskowi powinni traktować dowodzenie jak zarządzanie firmą, w której liczy się czas i koszty. Zamawiając system informatyczny, planiści muszą pamiętać o wykluczających się wzajemnie czynnikach - "dobrze, szybko, tanio". Co to oznacza? Nie można tanio zbudować systemu dowodzenia, mając na to mało czasu i chcąc go wykonać dobrze. Konieczne jest wykorzystanie zasad prowadzenia projektów w biznesie. "Trzeba współpracować z przemysłem cywilnym, ujednolicać standardy i wciąż patrzeć na strukturę ekonomiczną zakupów, czyli: czy pracować na projektem od A do Z w wojsku, czy kupić gotowy system" - mówił gen. Charles Croom.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200