Wizjonerzy i pragmatycy

Fundusze na zrównoważony rozwój

Wizjonerzy i pragmatycy

Kazimierz Jaworski, wójt gminy Chmielnik

Wśród największych zagrożeń dla Doliny Strugu wójt Jaworski wymienia chemiczne środki ochrony roślin zatruwające glebę oraz problemy natury społecznej: alkoholizm i narkomanię. Matką tych wszystkich niepokojących zjawisk jest, jego zdaniem, bieda, a ta bierze się z bezrobocia. "Problemów biedy nie da się rozwiązać tylko samymi pomysłami. Potrzeba kapitału i pomocy państwa" - mówi Kazimierz Jaworski. Z tego powodu zdecydował się kandydować do parlamentu europejskiego. "Zamierzam ściągnąć pieniądze z Unii Europejskiej na Podkarpacie, zaktywizować w ten sposób środowiska lokalne, dać ludziom nadzieję" - tłumaczy. Nie przeszkadza mu, że jego gmina jako jedna z dwóch w województwie podkarpackim była w trakcie referendum przeciwna przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej. "Trzeba się liczyć z faktami. Polska jest w Unii i trzeba to wykorzystać jak najlepiej" - rozumuje trzeźwo wójt Jaworski.

Lekarstwa na problemy nękające mieszkańców mikroregionu upatruje również we wspólnym działaniu na rzecz powszechnego dobra. Nie chodzi mu - jak sam tłumaczy - o filantropię, lecz o racjonalne, rozsądne współdziałanie we wspólnym, dobrze pojętym interesie. "Altruizm jest dobrą, chwalebną rzeczą, ale pojedynczo nie da się dużo zrobić" - uważa.

<hr size=1 noshade>O chlebie i wodzie

Wizjonerzy i pragmatycy

Tadeusz Kensy, prezes Chmielnik Zdrój

Sześćdziesiąt metrów pod ziemią w Dolinie Strugu bije źródło wody mineralnej. Następnie rurociągiem pokonuje 1200 m zanim trafi do rozlewni. Tam już czekają na napełnienie szklane butelki o charakterystycznym kształcie i logo. Potem trafiają do skrzynek jako woda naturalna i lekko gazowana. Chmielnik Zdrój - producent wody "Alfred" - nie narzeka na popyt. Od wiosny do jesieni praca trwa na trzy zmiany. Firma w ubiegłym roku miała ponad 15 mln zł przychodów. Zatrudnia 420 osób, w tym bezpośrednio przy produkcji 50. Jest już rentowna i myśli o dalszej ekspansji.

Na razie wodę mineralną, chleb wiejski pieczony metodą tradycyjną na zakwasie (2 tony dziennie), miód i warzywa skupowane od rolników z Doliny Strugu, oferowane przez Chmielnik Zdrój, można kupić na Rzeszowszczyźnie oraz w Krakowie i jego okolicach. "Nastawiamy się na sprzedaż bezpośrednią" - wyjaśnia Tadeusz Kensy, prezes Chmielnik Zdrój. - "Nasi handlowcy najpierw oferują mieszkańcom na zachętę skrzynkę wody mineralnej, a następnie według zamówienia zobowiązują się do systematycznego dostarczania "Alfreda". Przy okazji zachęcają klientów do zakupu chleba na zakwasie (bochen wystarcza na tydzień, ponieważ nie czerstwieje tak szybko jak chleby produkowane przemysłowo) oraz miodu, kapusty czy też kartofli".

"Przy naszej produkcji i sposobie sprzedaży nie jest konieczne stosowanie wyrafinowanych systemów informatycznych. Korzystamy z bazy Oracle do rozliczeń finansowo-księgowych. Natomiast nasze samochody dostawcze są wyposażone w GPS. Każdy handlowiec na koniec dnia drukuje raport z kasy fiskalnej" - tłumaczy Jan Jaworski, członek zarządu Chmielnik Zdrój. Z punktu widzenia zarządu tej spółki w tej chwili ważniejsze są inwestycje umożliwiające poszerzenie sprzedawanego asortymentu, np. o wędliny, a nie rozbudowane systemy informatyczne.

Sławomir Kosieliński

<hr size=1 noshade>

Łączy nas OST

Okręgowa Spółdzielnia Telefoniczna w Tyczynie (OST) po 12 latach działalności ma 10 tys. abonentów. Prezes Stanisław Kruczek liczy, że gdy telefony OST rozdzwonią się w sąsiedniej gminie Jawornik, wobec której TP wyraziła swoje désintéressement i zdobędzie kolejnych 7000 klientów, to zapewniłoby firmie stabilny rozwój do 2012 r.

Już w tej chwili spółdzielnia przynosi zyski na poziomie 0,5 mln zł, przy przychodach rzędu 7,5 mln zł. Operator żyje przede wszystkim z trzydziestozłotowego abonamentu, co daje łącznie 3,6 mln zł rocznie. Jak wiadomo w obrębie Doliny Strugu (gminy Błażowa, Chmielnik, Hyżne i Tyczyn) połączenia lokalne są bezpłatne dla abonentów OST. Ale już za połączenia na komórki, połączenia międzystrefowe i pakiety internetowe (dostęp komutowany) płaci się drożej niż w Telekomunikacji Polskiej. "Doskonale o tym wiemy. Mimo to nieliczni mieszkańcy, korzystając z porozumienia między nami a TP w sprawie uwolnienia pętli lokalnej, decydują się na jej usługi. Ale to wyjątkowe sytuacje" - przyznaje Stanisław Kruczek.

I rzeczywiście, mieszkańcy Doliny Strugu szczycą się natężeniem rozmów telefonicznych na poziomie Nowego Jorku (92 godz. miesięcznie), z czego większość przypada na rozmowy lokalne. Natomiast w godzinach szczytu za 3 min połączenia do abonentów w obrębie rzeszowskiej strefy numeracyjnej (017) klienci płacą 35 gr.

"Uczniowie, którzy w szkole korzystają z bezpłatnego szerokopasmowego dostępu do Internetu, są skuteczną grupą nacisku na rodziców, aby skorzystali z tego typu naszych usług" - uśmiecha się Stanisław Kruczek. Teraz mieszkańcy mają już do wyboru nie tylko dostęp komutowany, ale również łącza ADSL. W tym przypadku oferta OST jest droższa od TP, ale ta nie zaoferuje w Dolinie Strugu Neostrady, nie ma takich możliwości technicznych. Instalacja łącza DSL w OST kosztuje 800 zł. Za łącze o przepustowości 128 Kb/s trzeba zapłacić 130 zł, za 256 Kb/s - 170 zł, zaś za 512 Kb/s - 250 zł. Tymczasem TP sprzedaje Neostradę o prędkości 640 Kb/s za ok. 140 zł miesięcznie, a o prędkości 320 Kb/s za ok. 93 zł. Tyle że TP nie jest zainteresowana terenami wiejskimi... Z oferty szerokopasmowej OST skorzystało na razie 200 abonentów.

"W naszej firmie pracuje 50 osób. Mamy własną ekipę kładącą światłowody. Nasi fachowcy obsługują nie tylko spółdzielczą infrastrukturę, ale są również angażowani np. przez Telekomunikację Polską" - opowiada Stanisław Kruczek.

Sławomir Kosieliński


TOP 200