Wioska bez pamięci

Przekaz jako pamięć

Technologie przekazywania informacji są jednocześnie technologiami jej przechowywania, tyle że z reguły bardzo krótkotrwałego. Taka pamięć ludzkości miała charakter roboczy i doraźny (posługując się terminologią informatyczną powiedzielibyśmy, że mamy do czynienia z pamięcią operacyjną, tj. taką, w której głównym celem jest umożliwienie przetwarzania informacji, a nie jej permanentne przechowywanie). Takie cechy mają np. telegrafia i telefonia.

Z kolei media przedkomputerowe ograniczały się do określonego wymiaru informacyjnego, np. film do obrazu czy radio do dźwięku. Choć komputer szybko stał się medium uniwersalnym i multimedialnym, to związane z nim pamięci miały charakter indywidualny. Ich znaczenie z punktu widzenia ludzkości było podobnie zawężone, jak w przypadku fotografii czy prywatnych nagrań filmowych. Sytuację tę zmienił Internet. Medium całkowicie demokratyczne: zarówno z punktu widzenia odbiorcy, jak i nadawcy. Medium, w którym każdy może być nie tylko odbiorcą, ale jednocześnie również nadawcą, posiadaczem własnej wirtualnej gazety, stacji radiowej czy telewizyjnej. Wolumen danych transmitowanych przez Internet podwaja się co trzy miesiące.

Wszechnet

Internet awansuje do najważniejszego wymiaru pamięci ludzkości. Można w nim znaleźć książki i filmy, hipertekstowe encyklopedie i dane z serwisów giełdowych.

Przeciwstawianie internetowej dynamiki, jako cechy negatywnej, statyce klasycznych mediów jest nieporozumieniem. Przedinternetowa pamięć ludzkości była tworzona selektywnie i na zasadzie "jeden dla wielu". Mimo różnorodności lingwistycznej świata, jego historia była pisana w jednym języku: zwycięzców. Jakże łatwo można było na książkach postawić - mniej lub bardziej wyraźny - stempel cenzury. Jakże często podporządkowywano filmowe kroniki czy radiowe transmisje doraźnym celom politycznym.

Internetowi trapionemu "chorobami wieku dziecięcego" można postawić wiele zarzutów, ale na pewno nie można powiedzieć, że Internet kłamie. Czy o prawdę łatwiej w klasycznych archiwach, tylko dlatego że zdecydowanie mniej w nich informacji? Czy dostęp do nich jest łatwiejszy niż korzystanie ze zbiorów internetowych?

Przedrostek "inter" jest już czymś oczywistym. Teraz kolej na evernet - wszechnet, zawierający wszelkie informacje i we wszelkiej postaci, dostępny wszędzie, zawsze i dla każdego.


TOP 200