Wielki chłód, czyli jak wygląda praca menedżera IT na Biegunie Południowym

Czy masz do czynienia z jakimikolwiek nowościami technologicznymi?

Biegun nie jest odpowiednim miejscem na takie nowinki. Mając takie systemy potrzebowalibyśmy dodatkowego wsparcia, a to w naszych warunkach jest niemożliwe. To miejsce zwyczajnie się do tego nie nadaje.

Czego nauczyłeś się będąc na Biegunie, co może Ci się przydać w przyszłości?

Przede wszystkim dyplomacji. Praca z różnymi ludźmi, od naukowców do spawacza, który nigdy tutaj nie był i chce tylko wiedzieć jak włączyć komputer i wysłać maila do rodziny. To bardzo ciekawe doświadczenie, w jaki sposób przekazywać wiedzę różnym typom człowieka.

Wielki chłód, czyli jak wygląda praca  menedżera IT na Biegunie Południowym

Jakie jest Twoje najbardziej niesamowite doświadczenie?

Mamy taką tradycję, którą nazywamy Klubem 300. Kiedy temperatura spada poniżej 100 stopni Fahrenheita (-73 st. C) podkręcamy temperaturę w saunie do 200 st. (ok. 93 st. C) i siedzimy w niej tak długo, jak możemy wytrzymać. Potem nago wybiegamy na dwór, okrążamy słupek wyznaczający Biegun i wracamy do środka. W ten sposób mamy 300 st. F różnicy (ok. 148 st. C). Tak robimy co roku i jest to coś absolutnie wyjątkowego. Tego uczucia chłodu na skórze nie da się porównać z niczym innym. Ludzie zawsze zastanawiają się, czy daje się wyczuć różnicę, jeżeli na zewnątrz jest -60 st. F czy -100. Odpowiedź brzmi - jasne, że tak.

Czy skóra nie zamarza przy tak niskiej temperaturze?

No po to właśnie spędzasz najpierw tyle czasu w saunie. Cały trik polega na tym, żeby wpaść we właściwy rytm. Nie możesz biec, bo to grozi odmrożeniem płuc. Ale też nie możesz iść zbyt powoli, bo inaczej utracisz całą ciepłotę ciała i dostaniesz odmrożeń na całym ciele. Trzeba iść w dość szybkim tempie. Po powrocie do środka, kiedy wszyscy kaszlą i charczą cała stacja przez następne kilka dni przypomina oddział dla gruźlików.

Kiedy odwiedziłem portal Bieguna Południowego i obejrzałem stację przez kamerę internetową zauważyłem, że kamera była skierowana w dół po takim kątem, że nie widać było górnej części budynku. Czy była po prostu źle ustawiona?

Nie. Musieliśmy ją tak ustawić, ponieważ w okresie letnim słońce, zamiast przesuwać się nad horyzontem po prostu krąży dookoła niego na pewnej wysokości. Na początku roku słońce jest tak nisko, że przepaliłoby soczewkę kamery, jeśli byłaby skierowana wprost na budynek. Teraz, kiedy słońce jest wyżej mogliśmy podnieść także kamerę i poprawić widok.

Strefy czasowe są z reguły wyznaczane przez odległość południkową od Greenwich. Skoro wszystkie południki skupiają się na Biegunie, w jaki sposób sprawdzacie, która jest godzina?

Możemy sobie wybrać dowolną strefę czasową. Najwygodniej byłoby skorzystać z takiej samej jak w Denver, gdzie jest nasza centrala. My jednak używamy czasu Nowej Zelandii. Wszystkie samoloty ze wsparciem przylatują właśnie z Nowej Zelandii, więc z logistycznego punktu widzenia dużo łatwiej o koordynację.

Opisz swoje najciekawsze doświadczenie na Biegunie.

Kiedy byłem tutaj pierwszego roku mieliśmy chłopaka, który naderwał więzadło w kolanie. Nie był to uraz zagrażający życiu, ale bez operacji nie byłby w stanie normalnie chodzić do końca życia. Skorzystaliśmy z prymitywnego zestawu telekonferencyjnego i przeprowadziliśmy zdalną teleoperację. Chirurg ortopeda w Stanach obserwował przebieg operacji i przekazywał instrukcję naszemu lekarzowi. Wówczas satelity nie były takie stabilne jak teraz. Mieliśmy w związku z tym kilka przerw podczas operacji, a nasi technicy składali się w scyzoryk żeby przywrócić łączność. Nie chcieliśmy zostawić tego biedaka na stole bez nadzoru ze strony doświadczonego chirurga. Na szczęście udało nam się przywrócić łączność i lekarz mógł zakończyć operację.

Czy całość komunikacji odbywa się za pośrednictwem satelitów?

Zdecydowanie tak. Tafla lodu, na której stoi stacja porusza się z prędkością około 9 metrów na rok. Znajdujemy się około 965 kilometrów od najbliższej bazy. Podłączenie kabla do ruchomego celu byłoby dosyć problematyczne.

Co się stanie, kiedy te satelity wreszcie przestaną funkcjonować?

W perspektywie kilku lat planujemy zacząć wykorzystywać inne satelity, ponieważ te, których używamy dawno przekroczyły zaprojektowany dla nich czas życia. Niestety najpierw musi być gorzej zanim będzie lepiej - ze znacznie zmniejszoną ilością komunikacji dwukierunkowej. NSF przymierza się do wydzierżawienia czasu na kilku nowszych satelitach. To będzie koszt około 130 USD za minutę.

Centra danych zużywają bardzo dużo energii. Czy zasilanie jest dla was problemem?

Wydajność naszej elektrowni to ok. 1 megawata, ale gdybyśmy generowali taką ilość energii w szybkim tempie zużylibyśmy zapasy paliwa. Dosyć trudno jest utrzymać w sprawności generatory na Biegunie. Nie za bardzo lubią wysokość i co jakiś czas zdarzają się przerwy w dostawie prądu. Czynnikiem, który ogranicza produkcję energii jest ilość paliwa, które możemy zmagazynować. Każda kropla paliwa musi dotrzeć do nas powietrzem, a loty trwają tylko przez cztery miesiące letnie. Jak tylko zaczyna się zima nie docierają do nas samoloty przez następne osiem, dziewięć miesięcy.

Czy macie zasilanie awaryjne dla centrum danych?

Nie mamy osobnych generatorów, ale mamy kilka UPS-ów. W całej stacji mamy trzy generatory. Jeden pracuje na okrągło, jeden pracuje w trybie standby, a trzeci może być wyłączany na czas napraw. Jeżeli któryś z generatorów zawiedzie, drugi może przejąć jego zadania w ciągu 5-6 sekund. Jeżeli stracilibyśmy wszystkie generatory stracimy też ciepło. Wystarczy 4-5 godzin żeby w budynku zrobiło się całkiem zimno.

Jak długo masz zamiar tam wyjeżdżać?

Za każdym razem, kiedy przyjeżdżam na Biegun czuję, że jestem szczęśliwcem. Każdy rok jest inny, a mi trudno wyobrazić sobie robienie czegoś innego. Moja dziewczyna stara się mnie przekonać żebym zaczął robić coś bliżej domu. Cały czas prowadzimy dyskusje na ten temat.

Rozmawiał: Robert L. Mitchell (ComputerWorld, USA)

Opracował: Patryk Królikowski


TOP 200