Więcej luzu!

Pański powrót do IBM zbiegł się w czasie z programem "Growth Case", czyli ogromną inwestycją korporacji w rynki Europy Środkowo-Wschodniej. Często słychać zarzut ze strony konkurencji, że IBM Polska dzięki milionom dolarów z centrali po prostu zaczął wyciągać ludzi z innych firm, oferując im podwojenie pensji?

Bzdura. Pozyskiwałem dla IBM najlepszych, ale nie jest prawdą, że ich kupowałem. Wykorzystaliśmy słabość konkurentów, trwające reorganizacje, transformacje. IBM ma zasadę - wynagradzać pracowników bardzo dobrze, ale w zgodzie z rynkiem. Nie ma aż takich różnic między nami i innymi korporacjami. Proponowanie pracownikom konkurencji dwa razy większych pensji to psucie rynku, które działa też na szkodę własnej organizacji.

Pieniądze uzyskane w ramach "Growth Case" rzeczywiście zostały przeznaczone głównie na inwestycje w ludzi, ale przede wszystkim naszych pracowników i partnerów, na budowanie kompetencji. Strategicznym kierunkiem dla całego IBM jest teraz SOA (Service Oriented Architecture - przyp. red). Jestem przekonany, że zwłaszcza dla Polski technologie związane z SOA będą mieć szczególne znacznie, bo mamy mnóstwo infrastruktury, przez lata rozwijanej chałupniczymi metodami. Firmy małe i średnie rosną szybko i żeby utrzymać konkurencyjność z zachodnimi muszą usprawnić komunikację i wymianę informacji.

Niedawno IBM Polska obchodził jubileusz 15-lecia, podobnie jak HP. Jeśli za miarę sukcesu przyjąć wielkość przychodów, HP zwyciężył w tym starciu.

Nie możemy ścigać się z HP w sprzedaży drukarek i komputerów osobistych, bo tych produktów nie mamy. Żeby dokonać rzetelnej analizy, należy zawęzić naszą rywalizację do obszarów, w których oferty obu firm pokrywają się. Od półtora roku dominujemy w Polsce na rynku serwerów, jesteśmy liderem w outsourcingu.

Faktem jest, że IBM miał w Polsce gorszy start, byliśmy mniej elastyczni. Toni Rozwadowski miał znacznie mniejszą władzę niż np. Piotr Smólski w HP, co miało duży wpływ na wypracowanie pozycji lidera i przewagi konkurencyjnej, która ciągnęła się latami.

Jak IBM zmienił się przez ostatnie 15 lat?

Kiedy po sześciu latach wróciłem do IBM w 2003 r., firma była nie do poznania. Teraz wszystko kręci się wokół usług, oprogramowania, outsourcingu. IBM w Polsce przebył dokładnie tę samą drogę co lokalni integratorzy. Zaczynaliśmy od handlu sprzętem, by stopniowo wchodzić w coraz bardziej zaawansowane usługi.

W moim odczuciu krokiem milowym w powstaniu "nowego" IBM Polska było zawarcie pierwszych kontraktów outsourcingowych i budowa Data Center. Pierwsze kontrakty realizowane były przy pomocy fachowców z zagranicy, teraz potrafimy robić wszystko sami. Zaczynaliśmy od outsourcingu sprzętu, z czasem wchodząc w zaawansowane tematy, jak np. outsourcing aplikacji w Polkomtelu.

Zgodzi się Pan wymienić osoby, które miały największe zasługi w rozwoju IBM Polska?

Absolutnie nie! Jeżeli bym zapomniał choćby o jednej, nazajutrz miałbym problem.

W takim razie ograniczmy się do zasług Pańskich poprzedników. Za co każdemu z nich należą się ordery?

Każdemu za coś innego. Toni Rozwadowski wykonał niewyobrażalnie wielką pracę. Przeprowadził agresywną rekrutację, miał świetne wyczucie ludzi. Pierwsza setka pracowników IBM Polska to był naprawdę mocny zespół. Toni zarażał nas optymizmem, wielu ludzi chciało z nim pracować. Nauczył nas profesjonalizmu w sprzedaży według standardów zachodnich.

Toniego świetnie uzupełniał Paweł Maksyś. Bardzo pragmatyczny, świetny w budowaniu relacji z partnerami i klientami.

Mirosław Szturmowicz?

Doskonały strateg i polityk. Przejął dobrą kadrę, mógł skupić się na strategii. Wielką zasługą Mirka jest to, że wywalczył silną pozycję dla Polski w Wiedniu. Dzięki temu IBM Polska dostał pieniądze na etaty, rozwój, na Data Center. Mirek podjął wtedy spore ryzyko.

Grzegorz Tomasiak?

Najmniej mogę powiedzieć o Grzegorzu, bo w czasie kiedy on był dyrektorem generalnym, ja byłem daleko od IBM. Na pewno jego dużym sukcesem było scalenie dwóch organizacji po przejęciu przez IBM działu konsultingowego PriceWaterhouseCoopers.

Ostatnio często spekulowano, że Dariusz Fabiszewski dołączy niebawem do grona "byłych dyrektorów IBM Polska", bo kończy mu się kontrakt, którego ponoć centrala nie chce przedłużać. Były ku temu powody?

(Śmiech). Też słyszałem o swojej dymisji. Plotkarzy wyprowadzę z błędu - nie mam kontraktu, lecz normalną umowę o pracę. Nigdzie się nie wybieram.

Czy Pańskim zdaniem istnieją powody, dla których polskie firmy informatyczne mogłyby się obawiać rosnącej siły zagranicznych korporacji IT?

Na pewno pozycja firm międzynarodowych będzie wzrastać, ale tylko na partnerstwie z firmami polskimi. My tych firm potrzebujemy, mniejszych i większych. Inaczej musielibyśmy ze wszystkimi konkurować, co w długim okresie raczej się nie kalkuluje.

Czy w rok po zatargu z ComputerLandem możemy liczyć na jakikolwiek komentarz w tej sprawie?

Moja odpowiedź brzmi tak samo jak rok temu - nie komentujemy szczegółów współpracy z naszymi partnerami. Ta współpraca to bardzo ważna część naszego biznesu w Polsce. Realizując założenia strategiczne i priorytety biznesowe IBM, dopuszczamy możliwość dokonywania zmian w zakresie doboru swoich partnerów i tak było w przypadku ComputerLandu.

Czy konsolidacja lokalnego rynku IT poprawia Panu humor?

Szczerze mówiąc, w pierwszym odruchu wołałbym, żeby wszystko zostało po staremu. Konsolidacja powoduje, że integratorzy wzmacniają się. W obszarach, w których konkurujemy z integratorami, konsolidacja na pewno nie ułatwia mi pracy. Z drugiej strony każdy projekt IBM robi w Polsce z dwoma, trzema partnerami. Jeśli ci partnerzy są silniejsi, stabilniejsi finansowo, to rośnie nasza wiarygodność w oczach klienta.

W jakim stopniu pozycję IBM w Polsce osłabiła sprzedaż działu PC firmie Lenovo?

PC naprawdę nie był dla nas aż tak dużym biznesem, jak niektórym się wydaje. Wizerunkowo stało się dobrze, bo chcemy być traktowani jako dostawcy wysokiej technologii i usług. PC to biznes zbliżony do rynku konsumenckiego. O przewadze decyduje tu wielkość zamówień i logistyka, gdyż tego typu produkty od strony technologicznej są raczej na równym poziomie.

Dokąd zmierza IBM?

Usługi, outsourcing i obsługa procesów biznesowych klienta. Będziemy dostarczać klientowi rozwiązań bazujących na informatyce, tak jak dostarcza się prąd elektryczny do gniazdka.

IBM z lat 90. jawi mi się jako firma solidna, renomowana, z tradycjami, ale nieco… sztywna.Jaki jest dzisiaj IBM Polska od środka?

W tym historycznym stereotypie jest sporo prawdy - sam przed powrotem pamiętałem IBM jako firmę poważną, dostojną, w stylu angielskim. Pamiętam, że my na co dzień wciskaliśmy się w garnitury, a Piotrek Smólski i jego menedżerowie w HP chodzili na spotkania w koszulkach polo. Po powrocie dostrzegłem, że w naszym zespole mamy mnóstwo ludzi młodych, koło trzydziestki, ale nie wiedzieć czemu oni sami się postarzają. Najwyraźniej wydawało im się, że taki styl powinni w tej firmie przyjmować. Powiedziałem im, że nie chcę takiej firmy, chcę więcej luzu. Ci, którzy mnie znają, wiedzą, że noszę się i zachowuję dość swobodnie i taki styl chciałbym wprowadzić do organizacji. Mam nadzieję, że od powrotu udało mi się nieco zmienić wizerunek IBM Polska.


TOP 200